5.

601 29 5
                                    

Musiałem zajrzeć do Aubrey. Jej mama mnie o to prosiła. Czasami przesadzała z pilnowaniem córki, która była już dorosła. Nie trzeba było mieć Abi ciągle na oku, żeby nie zrobiła nic głupiego. Jednak nie umiałem sprzeciwić się ciotce. Głównie dlatego, że nie zamierzałem słuchać jej marudzenia. Zastanawiałem się, jak moja kuzynka sobie radziła z tym na co dzień.

Ostatnio zaproponowałem Aubrey, żeby przyjechała do mnie na jakiś czas. Z tego, co wiedziałem, nie miała lepszych planów na wakacje. Myślałem, że spodoba jej się opcja opuszczenia Edison na kilka tygodni, ale nie wzięła wtedy mojego pomysłu na poważnie. Nie namawiałem, bo wiedziałem, że to bez sensu. Dałem jej czas do zastanowienia.

Nie podobał mi się nowy chłopak Abi. Facet był durniem i nie znalazł czasu, żeby przyjechać do niej chociaż raz od ostatniego spotkania, gdy miałem okazję go poznać. Na jego miejscu nie miałbym z tym problemu. To chłopak powinien bardziej się starać w związku. Wkurzało mnie, że Aubrey ciągle szukała sposobu, żeby się z nim spotkać. Musiałem ich jakoś rozdzielić. Propozycja przyjazdu do Nowego Jorku nie mogła być czymś złym. Wiedziałem, że kuzynka lubiła spędzać ze mną czas, więc nie odmówiłaby. Często się ze mną droczyła.

– Po co? – marudziła, przeglądając jakąś gazetę.

Czasami mnie wkurzała, ale w większości ją lubiłem. Od dawna mogłem z nią rozmawiać na każdy temat i zauważyłem, że zazwyczaj rozumiała więcej niż moi rówieśnicy. Abi była bardzo odpowiedzialna jak na swój wiek, powiedziałbym nawet, że czasami za bardzo.

– Poimprezujemy razem, połazimy po mieście.

Dobrze, że była już pełnoletnia. Nie musiałem mieć wyrzutów sumienia, że wracaliśmy z klubów pijani. Zawsze miałem na nią oko. Nigdy nie pozwoliłbym, żeby Abi stała się krzywda. Przy mnie była bezpieczna.

– Co na to twoja żonka? - Spojrzała na mnie.

Aubrey nie przepadała za Madison, odkąd się poznały. Nieważne jak bardzo moja kochana żona próbowała nawiązywać z nią kontakt. Nie wiedziałem nawet, czemu kuzynka jej nie lubiła? Chociaż Madison nie była dziewczyną, którą lubili wszyscy.

– Co ma do tego moja żona? - Zmarszczyłem brwi.

Madison nie mogła dyktować mi, co mogłem robić albo z kim wychodzić na miasto. Nie będzie miała również problemu z przyjazdem Aubrey, ponieważ sama uda się w tym czasie na jakiś kurs czy szkolenie zawodowe. Pewnie powinienem wiedzieć dokładnie, gdzie wybierała się moja żona, ale prawda była taka, że jej praca niewiele mnie obchodziła. No, chyba że w momencie, gdy mogłem korzystać za darmo z sieci siłowni, w której pracowała.

Przynajmniej nie musiałem się martwić, że Abi i Madison pozabijają się pod jednym dachem. Oczywiście na czas wyjazdu żony zamierzałem przenieść się do swojego mieszkania, które nadal stało puste. Sprzedam je kiedyś. Może jak już zarobię na domek za miastem, do którego przeniosę się z żoną. Będziemy mieli dodatkowe pieniądze na urządzenie go.

– Dużo. W dniu ślubu się stałeś jej własnością. - Zaśmiała się.

Chyba sobie jaja robiła. Związek jakikolwiek nie sprawiał, że druga osoba stawała się czyjąś własnością. Lepiej, żeby o tym wiedziała, zanim da się ograniczyć swojemu przygłupiemu chłopakowi.

– Serio? Tak kobiety podchodzą do małżeństwa?

Dobrze było poznać jej postrzeganie związku małżeńskiego. Nie wiedziałem tylko, czy z takim podejściem kiedykolwiek znajdzie sobie męża.

– Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. – Ona chyba tak. Kiedy dzieci?

O nie, nie myślałem nawet o tym. Na razie chciałem nacieszyć się swoją żoną. Dopiero zaczynaliśmy na poważnie dorosłe życie razem. Nie było w nim miejsca na dzieci. Poza tym mieliśmy zbyt małe mieszkanie, żeby myśleć o powiększeniu rodziny. Kuzynka podczas swojego pobytu mogła sypiać w salonie, dzieciaki nie. Musiałbym zadbać o większe mieszkanie, a na to na razie nie było nas stać. Tym bardziej że pomieszkiwaliśmy u rodziców Madison. Czasami udawało mi się wyrwać stamtąd żonę i zabrać ją do siebie, gdzie mieliśmy więcej swobody.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz