13.

456 27 5
                                    

Moje wyjazdy do Bostonu zaczęły odbywać się częściej. Oczywiście dzieliłem je między wizyty u kuzynki, chociaż odkąd pozwoliła zbliżyć się do siebie Aaronowi, wiedziałem, że będzie częściej pragnęła jego towarzystwa. Jednak na razie nie zamierzałem zrezygnować z odwiedzania Abi. Za bardzo brakowałoby mi rozmów z nią. Była moją przyjaciółką i nie chciałem się od niej oddalić tylko dlatego, że w naszym życiu pojawił się ktoś inny.

Postanowiłem zaryzykować i dać szansę Emmie. Związek z nią był dla mnie czymś nowym. Prawie jej nie znałem, ale to nie miało większego znaczenia. Nie liczyłem na happy end. Po nieudanym małżeństwie nie liczyłem już na nic. Po prostu chciałem korzystać z życia, póki mogłem. Miałem prawo być szczęśliwy. Nawet jeśli Emma nie będzie dziewczyną, z którą spędzę resztę życia, nie będę żałował, że się o tym nie przekonałem.

– Mieszkasz sama? - Spojrzałem na dziewczynę.

Pierwszy raz od naszych kilku spotkań zaprosiła mnie do siebie i trochę się tego obawiałem. To chyba jeszcze nie był etap, kiedy miałem poznać jej rodziców. Zrobiłoby się zbyt poważnie. Na pewno mieliby wobec mnie jakieś oczekiwania. Oczekiwania, których na tę chwilę nie byłem w stanie spełnić. Nie myślałem o założeniu rodziny w najbliższym czasie i musiałem o tym jak najszybciej wspomnieć Emmie, żeby później uniknąć nieporozumień.

– Od roku albo dwóch lat. - Wzruszyła ramionami. – Nie chcesz natknąć się na moich rodziców?

No tak, zapomniałem, że nie była taka młoda, za jaką ją miałem. Oczywiste, że już dawno się usamodzielniła. Chociaż Madison, gdyby mogła, nadal mieszkałaby z rodzicami. Nie miałem pewności, czy do nich nie wróciła. Starałem się unikać wspólnych znajomych i miejsc, w których mógłbym ją spotkać. Może dlatego dobrze czułem się w Bostonie. Tutaj nie mogłem natknąć się na nic związanego ze swoją przeszłością.

– Nie bardzo.

– Dobrze. - Pokiwała głową.

Zawsze była wyrozumiała. Gdzieś z tyłu głowy miałem myśl, że to tylko pozory. Próbowała mi się przypodobać. Mówiła to, co chciałem usłyszeć. Przecież z mojej byłej żony też nie wyszła suka od razu. Wszystko działo się powoli. Uderzyła, gdy straciłem czujność. Nie mogłem sobie na to pozwolić tym razem. Emma mnie nie omami. Ona będzie musiała dostosować się do mnie.

– Wolałbym, żeby nie słuchali, jak jęczysz. - Przyciągnąłem ją do siebie.

Nie mogłem się dłużej trzymać od niej z daleka. Zwłaszcza że chodziła po mieszkaniu w koszulce, która ledwo zakrywała jej tyłek. Momentami miałem na widoku całe jej majtki. Odnosiłem wrażenie, że robiła to celowo, żeby mnie sprowokować. Poza tym i tak powstrzymywałem się wystarczająco długo. Byłem cierpliwy i należała mi się nagroda.

– Naprawdę liczysz na seks? - Patrzyła na mnie rozbawiona.

Czy to nie było oczywiste? Już dawno miałem na nią ochotę. Od naszego pierwszego spotkania jasno dawałem Emmie do zrozumienia, że mi się spodobała. Inaczej nie byłoby mnie tutaj teraz. Nie zastanawiałbym się, czy związek na odległość miał sens. Dlatego nie zamierzałem sobie odpuścić. Miałem nadzieję, że Emma chciała naszego zbliżenia tak bardzo, jak ja.

– Po co zapraszałabyś mnie do siebie? - Położyłem jej dłonie na pośladkach. – Chyba nie na czytanie bajek?

Nie byłem napaleńcem. Przestałbym się do niej dobierać, gdyby tego chciała. Mogła mi odmówić albo kazać trzymać łapy przy sobie. Na razie jednak cieszyłem się niemym pozwoleniem do obmacywania jej idealnego ciała. Być może jej też się podobało, że byłem blisko.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz