15.

470 28 0
                                    

Zmieniłem pracę. W końcu. Dostałem się do biura tłumaczeń. Pierwszy dzień pracy już w poniedziałek, więc musiałem dobrze wykorzystać ten weekend. Będę się zajmował tłumaczeniem umów dla pracowników, na początek. Szef zapewnił, że z czasem dostanę bardziej odpowiedzialne zadania. Na to właśnie liczyłem. Mogłem nawet prowadzić rozmowy z ich francuskimi klientami, jeśli byłaby taka konieczność.

Obiecałem siostrze, że zadzwonię do niej od razu, gdy tylko dostanę nową pracę. W kamerce zauważyłem, że maluchy zdążyły już zrobić niezły bałagan w salonie. Moja siostra nie radziła sobie z jednym dzieckiem, a co dopiero dwójką. Byłem pewny, że gdy chłopcy podrosną, wejdą jej na głowę, a ona będzie zadowolona, że im na to pozwoliła. Dziwiło mnie, że jej mężowi nie przeszkadzał chaos w domu.

– No, no. Super, braciszku. - Uśmiechnęła się.

– Ibe, powiedz, że zrobiłem dobrze?

Przez chwilę miałem wątpliwości co do swojej decyzji. Tłumaczyłem sobie, że to lekki strach przed nowym miejscem i obowiązkami. W nowej pracy zarobię nieco mniej niż jako przewodnik. Chociaż tam moje wynagrodzenie zależało od ilości wycieczek. W sezonie letnim i zimowym było ich sporo. Na brak pracy nie narzekałem. Nie mogłem jednak liczyć na stałe wynagrodzenie, które będę miał teraz.

– A potrzebujesz tego?

– Nie wiem. - Roześmiałem się.

– Właśnie. Landen, poradzisz sobie. - Zerknęła na chłopców, którzy wyrywali sobie z rąk jakąś zabawkę i wrzasnęła: – Stevie! Co ty, co cholery, robisz?!

Starszy niechętnie dzielił się swoimi autkami z bratem. Szczególnie tymi, które dostawał od dziadków. Uważał je za własne. Ibe wiele razy tłumaczyła mu, że brat mu nie popsuje zabawek. Niestety akurat podczas tej rozmowy mały Miki urwał oko pluszakowi. Oberwało się wtedy jeszcze mnie, bo miałem pilnować malucha, który mógł przecież połknąć guzik. Nie mógł, bo od razu wyrwałem mu go z rąk i schowałem do kieszeni.

– Moja i już! - Tupnął nogą.

– Tak jest non stop. - Westchnęła, spoglądając w ekran. – Czy można mieć dwie inne zabawki, które przecież są jednakowe?

Moja siostra uznała, że idealnym pomysłem będzie kupowanie dzieciakom takich samych rzeczy, żeby się o nie, nid kłóciły. Nie przewidziała tylko, że przedmiot w rączkach drugiego chłopca był bardziej interesujący niż ten, który się miało. Nawet jeśli był identyczny. Tak samo, jak z zabawkami, którymi Stevie się nie bawił, a nagle zainteresował się nimi, gdy wziął je młodszy brat.

– Pewnie tak. Zajmij się nimi.

Nie chciałem, żeby siostrzeńcy się pobili, gdy matka nie patrzyła. Raz pilnowałem ich obu i, mimo że starszy chłopczyk na co dzień bywał spokojny i grzeczny, przy młodszym stawał się agresywny. Był w stanie go uderzyć, gdy na chwilę odwróciłem wzrok. Musiałem ciągle jednego z nich mieć przy sobie, co było męczące. Od tamtej pory bawiłem jednego siostrzeńca na raz. Z dwojgiem nie dawałem rady.

Próbowałem dodzwonić się do Aubrey, ale nie odbierała, co mnie martwiło. Na szczęście szybko napisała wiadomość, że nie mogła rozmawiać i odzwoni później. Dobrze. Mogłem poczekać. Tyle, że gdy Gayle wyciągnie mnie na miasto, nie mogłem zapewnić, że będę trzeźwy. W sumie to miałem ochotę się trochę upić i świętować znalezienie nowej pracy, ale, prawdę mówiąc, każdy powód był dobry, żeby się napić.

Miałem racje. Przyjaciel zamierzał ponownie uczcić moją wolność. Gdybym mu pozwoliłby, imprezowałby z tego powodu co weekend. Tylko nie wiedział jeszcze o Emmie. Jakoś nie było okazji się pochwalić. Do tej pory nie wiedziałem, czy wyjdzie z naszej znajomości coś poważnego. Chciałem z nią być, ale niczego nie byłem pewny. Obawiałem się, że mojej nowej dziewczynie wkrótce zacznie przeszkadzać odległość, która nas dzieliła. Chociaż liczyłem, że do tej pory zdążymy już pójść na kompromis i zamieszkamy razem, gdziekolwiek by to nie było.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz