3.

665 30 4
                                    

Miałem poznać w końcu chłopaka kuzynki. Wolałbym tego uniknąć, ale nie mogłem pozwolić, żeby Aubrey spotykała się z byle kim. Była dla mnie zbyt ważna. Zasługiwała na dobrego chłopaka, który będzie ją szanował. A po tym durniu się tego nie spodziewałem. Jednak szanowałem jej wybór. Musiałem dopilnować, żeby chłopak wiedział, co go czekało, gdy skrzywdzi Abi.

Poza tym, co ona wymyśliła? Związek na odległość? To głupota! Przecież taki związek nie przetrwa. Gdyby facetowi zależało, znalazłby sposób, żeby zamieszkać razem, chociaż ten pomysł wcale mi się nie podobał. Szczególnie gdyby jej chłopak namówił ją do wyjazdu z Edison. Niestety jak moja kuzynka coś sobie ubzdurała, ciężko wybić jej to z głowy. Zupełnie jak jej matka.

– Zamierzasz ją niańczyć? - Madison spojrzała na mnie, gdy zbierałem się o wyjścia.

Nie było takiej potrzeby. Kuzynka poprosiła mnie, żebym spędził popołudnie z nią i jej chłopakiem. Chciałem go tylko poznać. Gdyby moja kobieta lepiej dogadywała się z Aubrey, zabrałbym ją ze sobą. Jednak starałem się, żeby te dwie nie spędzały zbyt dużo czasu w swoim towarzystwie. Bałem się, że mogłoby się to źle skończyć dla którejś z nich, ewentualnie dla mnie, że je do tego zmusiłem. Wolałem nie ryzykować.

– Na pewno nie chciałbym niańczyć jej dziecka z tym durniem.

Chłopak pewnie szybko by się zwinął, unikając odpowiedzialności. Znałem zbyt wielu takich durni, by pozwolić, żeby moja kuzynka przez to przechodziła. Nie musiała wiązać się ze swoim facetem na stałe, zwłaszcza zanim zdążą się dobrze poznać. Nawet nie chciałem myśleć, że Aubrey zostałaby nastoletnią matką. Samotną matką. Nie, nie mogliśmy do tego dopuścić. Dobrze, że kilka lat wcześniej odbyłem z nią rozmowę na temat antykoncepcji.

– Przestań. - Zaśmiała się. – Wiedzą chyba co to antykoncepcja?

Abi na pewno wiedziała. Zadbałem o to i bardzo dobrze. Dzięki moim dobrym radom i wykładowi na temat każdej z metod antykoncepcji mogła czerpać przyjemności z seksu, nie bojąc się o konsekwencje. Co do jej chłopaka miałem wątpliwości. Być może myślał tylko o tym, żeby ją bzyknąć i nie zastanawiał się nad niczym innym. Cóż, skoro nie on, to ja musiałem dopilnować, żeby nie zniszczył życia Aubrey i uciekł.

– Ona tak.

– To, czym się martwisz? - Uśmiechnęła się, podchodząc do mnie.

Jeśli zamierzała zatrzymać mnie w domu, nie miała szans. Nie tym razem. Niestety musiałbym odmówić, nawet jeśli zaproponowałaby mi seks do rana.

Madison mnie nie rozumiała. Nie miała rodzeństwa, o które musiałaby się martwić. Ja byłem nadopiekuńczy, nawet jeśli chodziło o moją starszą siostrę i jej dzieci. Ibe często się wkurzała, ale przecież mieszkała daleko ode mnie. Wiedziałem, że nie powinienem dać skrzywdzić nikogo ze swojej rodziny. Dlatego Madison mogła być pewna, że przy mnie będzie bezpieczna.

– Wrócę wieczorem. - Pocałowałem ją.

Spotkałem się z Abi i jej chłopakiem w naszej ulubionej pizzerii. Nie powinna go tutaj przyprowadzać. Przez niego będziemy musieli znaleźć sobie nowe miejsce, gdy go pogoni. Obawiałem się, że Aubrey nie będzie chciała już tutaj przychodzić po rozstaniu ze swoim facetem. Kurde, nawet nie zapamiętałem jego imienia. Pewnie się przedstawi.

– Spóźniony. - Zaśmiała się kuzynka na mój widok. – Żona nie chciała cię puścić?

Bardzo zabawne. Aubrey czasami uważała mnie za pantoflarza. Nie byłem nim! Mogłem wychodzić z domu, kiedy chciałem i nie leciałem na każde zawołanie swojej narzeczonej. Nie będę dyskutować o tym teraz. Na pewno nie przy obcym kolesiu, który pewnie zacząłby się ze mnie naśmiewać. Wystarczyło, że robił to Gayle. Kiedyś mu to wypomnę. Na przykład jak znajdzie w końcu pannę, w której się zakocha.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz