Prowadzenie własnej firmy wcale nie było łatwym zadaniem, jak mi się wcześniej wydawało. Zwłaszcza gdy było się zmuszonym zatrudnić dwóch pracowników, bo nie wyrabiałem się ze swoją robotą. To było nierealne, żeby do mojego biura przychodziło aż tylu ludzi. Jednak okazało się, że znajomości Halla, Ritchiego i Gayla wiele dały. Byłem im wdzięczny, że cały czas polecali mnie ludziom w swojej pracy. Nie sądziłem, że będę mógł liczyć na kogoś więcej niż swojego przyjaciela, ale widać, myliłem się. Powinienem być im wdzięczny za pomoc w rozkręceniu swojego biznesu. To było dla mnie bardzo ważne. W końcu mogłem robić, co lubiłem i nie miałem nawet powodu, żeby narzekać na swoją pracę. Doskonale było samemu być sobie szefem.
W podziękowaniu zgodziłem się pomóc Hallowi w przeprowadzce. Za kilka dni wszystko będzie gotowe. Ok, i tak bym mu pomógł ze względu na swoją kuzynkę, ale trochę odpuściłem jej chłopakowi. Starał się, żeby Abi i Lily nic nie brakowało. To było dla mnie najważniejsze. Poza tym zauważyłem, że zamierzał rozpieszczać córkę, gdy pojechałem dzisiaj do nich i zastałem pełno pudełek z zabawkami, które zwiózł Aaron. Niejeden dzieciak by pozazdrościł.
Po powrocie do mieszkania postanowiłem zachęcić Emmę, żebyśmy rozejrzeli się za jakimś domkiem dla siebie. Chyba trochę pozazdrościłem swojej kuzynce lokum. Miałem sporo oszczędności. Poza tym nie było problemu, żebyśmy wzięli z Emmą jakiś kredyt. Może spłacimy go szybciej, gdy sprzedamy mieszkania. Nie pozbyłem się swojego po przeprowadzce do Bostonu. Nie dlatego, że chciałem zostawić sobie drogę powrotu. Uznałem, że na razie przyda nam się podczas dłuższych wizyt u mojej mamy, bo nie zamierzałem zostawać ze swoją kobietą w domu rodzinnym, narażając się na towarzystwo ojca. Sprzedam mieszkanie, gdy zajdzie taka konieczność. Na razie nie potrzebowaliśmy aż tak bardzo pieniędzy, żeby się go pozbywać.
– Co jesteś? - Zdziwiony spojrzałem na Emmę, gdy pojawiła się przy mnie.
Nie byłem pewny, czy dobrze usłyszałem. Musiałem się upewnić. W ogóle nie spodziewałem się takiej informacji chwilę po wejściu do mieszkania. Poza tym ostatnio odpuściliśmy trochę ten temat, bo każde z nas spędzało więcej czasu w pracy. Emma chciała poświęcić się trochę swoim pacjentkom, zanim odejdzie na urlop, a ja musiałem przypilnować, czy w firmie wszystko szło, jak należy. Poza tym również miałem sporo tłumaczeń do zrobienia, a wolałem zająć się tym w pracy, bo w domu za bardzo się rozpraszałem. Szczególnie gdy moja kobieta wracała do mieszkania. Czasami wystarczyło tylko, że siedziała obok, a nie mogłem się już skupić na niczym innym.
– W ciąży. Przeliterować? - Uśmiechnęła się, tuląc twarz do mojego torsu.
– Nie trzeba – odpowiedziałem po dłuższej chwili.
Nie sądziłem, że tak spokojnie zareaguję na tę wiadomość. Spodziewałem się, że będę skakać z radości. Jednak stałem, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co powiedziała przed chwilą Emma. Zostanę ojcem. W końcu. Chyba powoli zaczynało to do mnie docierać. Będę miał swoje dziecko. Nie to, żeby to nagle zmieniło moje uczucia do Lilki, ale tego malucha będę miał przy sobie praktycznie w każdej chwili. Część mnie i Emmy. Udało mi się zapłodnić swoją kobietę. Cholera, będę ojcem! Zapewne za kilka dni będę chciał się pochwalić tą wiadomością wszystkim w rodzinie. Na pewno tak będzie.
– Przecież planowaliśmy. - Spojrzała na mnie niepewnie.
– Jest dobrze. - Objąłem ją w talii. – Cieszę się.
Chyba to był odpowiedni moment. Nie byłem przerażony wiadomością, że zostanę ojcem. Czekałem na to.
Zastanawiałem się, co sprawiło, że nie bałem się odpowiedzialności, którą będę musiał wziąć za tego małego człowieka. Co dziwne, bo gdy Madison wspomniała o planowaniu rodziny, zawsze mnie to wkurzało. Moja była żona chciała, żebym był idealnym mężem, z dobrą pracą, chociaż ta w szkole się do niej nie zaliczała. Ślub, dzieci i może miałem jeszcze sam zarobić na nasz dom na przedmieściach? Madison chciała realizować się zawodowo, dopóki nie zaszłaby w ciąże. A później co? Siedziałby w domu z dzieckiem? Nie tak sobie wyobrażałem nasze życie. Bardzo dobrze, że w porę się opamiętałem. Dzięki temu każde z nas mogło mieć jeszcze w życiu to, czego chciało.
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomantizmMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...