MARATON 1/4
Przy wyspie kuchennej siedziało sześciu napakowanych i przystojnych facetów z tatuażami na klatach i ramionach i niektórzy mieli tez na łopatkach. Dwaj bruneci, blondyn, dwaj szatyni i jeden mężczyzna z różowymi włosami postawionymi do góry.
-Chłopaki poznajcie moją przyszłą żonę i matkę moich dzieci.-powiedział pan czerwone oczy.
-Ej nie rozpędzaj się tak.-powiedziałam patrząc na niego. Gdy tylko wróciłam oczami do tych którzy siedzieli przy wyspie napotkałam sześć szerokich uśmiechów.
-Widzę że masz ostrą kobietę.-powiedział różowo włosy.
-A ja widzę że kolor twoich włosów pasuje ci do orientacji.-powiedziałam zadziornie się uśmiechając. Patrzyłam tak na niego uśmiechnięta, on z otworzoną buzią.-Zamknij buzię bo ci jeszcze mucha wleci.-skończyłam mówić i usłyszałam głośne śmiechy pozostałych w tym również pana czerwone oczy.
-Stary dziewczyna ci pojechała.-powiedział wciąż śmiejący się blondyn.
-Zamiast komentować to lepiej idź do sklepu po farbę do włosów bo róż przy tobie o wiele lepiej by pasował niż blond.-powiedziałam i widziałam jak mu szczęka opadła.-Kolejny żeby jeść muchy?-pytam a ten szybko zamyka buzie i mówi:
-Taka cwana jesteś że nawet byś z pierwszego piętra nie skoczyła.-mówi pewnie a ja tylko z uśmiechem kręcę głową. Już chce mu odpowiedzieć jednak wyprzedza mnie mój "porywacz".
-Stary zdziwił byś się. Ona robiła więcej niebezpiecznych rzeczy niż ty przez całe życie, a przypomnieć ci że masz dwadzieścia cztery lata.
-Kto jest aż tak stary?-pytam.
-Blondi.-powiedział jeden z szatynów.
-Ale staruch.-powiedziałam szeptem.
-Ej kogo tu nazywasz staruchem?!-pyta zbulwersowany blondyn.
-A czy ja coś mówię?-pytam udając głupią.
-No przecież dopiero powiedziałaś!!-krzyknął a ja starałam się nie zaśmiać.
-Boże że na ciebie działają takie łatwe zagrywki.-nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-Jakie zagrywki?!-boże on nie umie normalnie mówić?
-Ty a mógł byś się tak nie wydzierać bo jak krzyczysz to masz głos jak jakaś napalona nastolatka.-powiedziałam zatykając uszy. Blondi automatycznie przestał cokolwiek mówić ale po wyrazie jego twarzy mogę stwierdzić że nadal jest zły.
-Boże ta dziewczyna jest cudowna.-powiedział pod nosem jeden z brunetów.
-Dzięki brunet.-powiedziałam a on spojrzał na mnie zarumieniony.
-Janicniemówiłem.-powiedział tak szybko że praktycznie nikt go nie zrozumiał.
-Dobra dobra nie kłam bo i tak ci nikt nie uwierzy.-powiedziałam i na spokojnie podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Wyciągnęłam z niej butelkę wody i jakiegoś batona.
-Ej to mój baton!-krzyknął różowo włosy.
-A więc...już nie.-mówiąc to zaczęłam otwierać daną rzecz a gdy skończyłam to ugryzłam batona jednocześnie bardziej wkurzając pana różowe włosy.
-Słuchajcie jak już siebie pocisnęliście to może byście się łaskawie przedstawili bo mój skarb raczej nie chce za długo z wami siedzieć.-powiedział czerwonooki do pozostałych...
xxx
Podoba się?
Pisać w komentarzach😁😘
CZYTASZ
Porwanie z Miłości / One Direction /
FanfictionZwyczajna dziewczyna z nie zwyczajnym życiem