Pov. StarkZmarszczyłem brwi, obracając w dłoni małe, czarne urządzenie.
-Podsłuch?- powiedziałem cicho, sam do siebie. Gdyby nie obecna sytuacja, najpewniej zaśmiałbym się z tego. Najpierw gadam do kamienia, a teraz sam do siebie. Nie było ze mną dobrze, ale nie miałem czasu się nad tym teraz zastanawiać. No bo... podsłuch? Dlaczego... dlaczego ktoś miałby podsłuchiwać to, co dzieje się przy grobie Petera? Przecież... to bez sensu. Kto miałby to zrobić? I dlaczego? Kogo może obchodzić to, co mam do powiedzenia mojemu dzieciakowi? Jaki jest sens w codziennym wysłuchiwaniu żali jakiegoś faceta przy grobie chłopca, którego uważał za syna? To absolutnie bez sensu. Kto normalny zrobił by coś takiego?
Zapominając o stłuczonym wazonie, ruszyłem w kierunku samochodu, przyglądając się dokładnie małemu przedmiotowi. Dlaczego ktokolwiek miałby zakładać podsłuch na cmentarzu? Nie wydaje mi się, żeby kogoś interesowały smętne historie, które tu opowiadam. A może to przypadek, że podsłuch został założony przy tym konkretnym grobie? Nie, to głupie. Takie przypadki się nie zdarzają. Na pewno nie, jeśli ktoś tak starannie ukrył ten podsłuch. To nie mógł być przypadek. Ktoś z premedytacją założył podsłuch przy tym konkretnym grobie. A może... nie jest aktywny? Nie. Co prawda na pierwszy rzut oka widać, że nie jest uruchomiony, ale równie dobrze to spadający wazon mógł go trochę uszkodzić. Bądź co bądź, granit jest ciężki. Nie rozumiałem tego. Ale wiedziałem, że jest tylko jeden sposób, żeby dowiedzieć się, o co tu chodzi.
Zaraz po powrocie, zamknąłem się w swoim warsztacie. Muszę zlokalizować osobę po drugiej stronie. Muszę się dowiedzieć, kto słucha. A potem... po prostu spytać ją, czego chce. I dlaczego to robi. Muszę namierzyć odbiornik, mając nadajnik. Nie będzie to jakoś specjalnie trudne, ponieważ już nie raz to robiłem. Miałem nawet ułożony specjalny algorytm, na takie wypadki. Jednak najpierw musiałem nieco pogrzebać we wnętrzu urządzenia, które rzeczywiście było trochę uszkodzone, ale to też nie stanowiło dla mnie problemu.
Wystarczyło piętnaście minut, żebym usłyszał upragnione "mam lokalizację, panie Stark". Uśmiechnąłem się triumfalnie i odruchowo zerknąłem na zdjęcie Petera. Zawsze tak robię, kiedy coś mi się uda. Nie wiem dlaczego. Taki nawyk. Jakbym chciał, żeby dzieciak wiedział o każdym moim sukcesie. Może to trochę głupie, ale... po prostu tak robiłem. Stwarzałem sobie złudną iluzję o tym, że Peter wiedział dokładnie, co działo się w moim życiu. Usłyszałem jego głos. Jego wesoły, przepełniony szczęściem głos. "Wow... ale super!". U niego zawsze... wszystko było takie szczere. Gdyby coś mu się nie spodobało, wzruszyłby ramionami i oznajmił, że nie jest to zbytnio imponujące. Ale ja mu zawsze imponowałem. Był we mnie wpatrzony jak w obrazek i zachwycał się każdym moim wynalazkiem. Momentalnie spochmurniałem, przypominając sobie wszystkie chwile, w których spławiałem go z warsztatu, rzucając krótkie "zmiataj, nie mam czasu". Jak mogłem powiedzieć mu coś takiego? Nie mam czasu? Na niego zawsze miałem czas. Zawsze powinienem mieć na niego czas i gdybym tylko zechciał, na pewno znalazł bym na niego dokładnie tyle czasu, ile Peter by zapragnął. Ale ja nie chciałem. Nie wtedy... uhh, ale byłem głupi. Dzisiaj... gdybym go zobaczył... po prostu... nawet nie umiałem sobie tego wyobrazić. Tyle bym mu powiedział... przytuliłbym go najmocniej jak potrafiłem... przeprosił i... może kiedyś... może nawet kiedyś by mi wybaczył?
-Daj ten adres- rozkazałem, a po chwili moim oczom ukazała się holograficzna mapa miasta z zaznaczonym na niej czerwonym punktem. Zmarszczyłem brwi. To były przedmieścia i... z tego co mi wiadomo, mieści się tam coś na kształt nielegalnego wysypiska. Przecież... tam nic do cholery nie ma. Nikt tam nie chodzi. A może... po prostu ktoś wyrzucił tam odbiornik? Ale... z drugiej strony, po co ktoś miałby zakładać podsłuch, żeby potem wyrzucić odbiornik? Chociaż... czy ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć schemat jego działania? No bo przecież nikt normalny nie podsłuchiwał grobu piętnastolatka. Ale... coś mi mówiło, że ten człowiek wcale nie był do końca normalny. No cóż, jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać. Trzeba tam jechać.

CZYTASZ
At all costs
FanfictionJest to KONTYNUACJA książki "No weakness" Jeśli nie czytałeś/czytałaś pierwszej części, to zapraszam, bo wydarzenia są ściśle związane! Czy Tony Stark będzie potrafił pogodzić się ze śmiercią chłopaka, którego pokochał jak własnego syna? A co, jeśli...