Pov. StarkW milczeniu czekałem, aż ekspres przygotuje moją kawę. Przetarłem dłońmi zaspane oczy i uśmiechnąłem się delikatnie. Spałem całą noc. Zupełnie spokojnie. No... może prawie całą. Trochę się nabiegałem. I z tego co widziałem, gdy tylko wyszedłem rano do salonu, Peter też nie miał z tym problemu. Nie skopał koca ze swojego ciała, a to oznaczało, że nie wiercił się przez koszmary. Upiłem łyk gorącego napoju i westchnąłem cicho, jednak nie tak jak zawsze, ze smutkiem, bólem i rezygnacją. Westchnąłem z ulgą i radością. Przez chwilę po prostu wpatrywałem się w okno, napawając tym wyjątkowo radosnym porankiem. Miałem swojego synka przy sobie i chyba nie mogłem chcieć niczego więcej. Ten rok zdawał się być w tym momencie tak odległy. Jakby w ogóle się nie wydarzył. Po prostu... w tej chwili to było tak abstrakcyjne... bo on przecież tu jest. Mój chłopiec tu jest i znów nie mogłem wyobrazić sobie rzeczywistości, w której byłoby inaczej. Teraz, kiedy w każdej chwili mogłem go zobaczyć, przytulić i porozmawiać z nim, to co działo się ze mną jeszcze dwa miesiące temu nie miało najmniejszego znaczenia. Dzieciak po prostu tu był i... to oznaczało, że ktoś wysłuchał moich błagań. Wiedziałem, że byłem wyjątkowym farciarzem, bo otrzymałem drugą szansę i nie zamierzałem jej zaprzepaścić.
Na moje usta wpłynął drobny uśmiech, gdy usłyszałem zduszony, cichy pomruk Petera, świadczący o tym, że dzieciak się budzi. Zalałem wrzątkiem torebkę z herbatą, po czym z dwoma kubkami w dłoniach ruszyłem do salonu. Postawiłem ciepłe napoje na stoliku przy kanapie i usiadłem na jej skraju, a następnie delikatnie wplotłem palce we włosy chłopca. Ten niemalże natychmiast zachłysnął się powietrzem i otworzył szeroko oczy, posyłając mi przerażone spojrzenie.
-Hej! To tylko ja, spokojnie!- rzuciłem szybko. Młodszy uspokoił się lekko i rozejrzał po pomieszczeniu. Widziałem w jego oczach, że nie pamięta, jak się tu znalazł. Uśmiechnąłem się z politowaniem- dzień dobry- mruknąłem, pomagając nastolatkowi podnieść się do siadu, po czym wcisnąłem mu w dłonie kubek z parującym napojem. Peter odebrał go nieco bezwolnie, wciąż mając na twarzy wielki znak zapytania.
-Em... s-skąd się tu wziąłem?- spytał cicho. Przekrzywiłem lekko głowę.
-Szczerze mówiąc, liczyłem, że to ty mi odpowiesz na to pytanie, ale najwidoczniej obaj będziemy żyć w niewiedzy- wzruszyłem ramionami. Chłopiec zmarszczył brwi i spojrzał w dół, na swoją nogę. Uśmiechnąłem się, widząc to- pozwoliłem sobie podać ci specjalny lek przeciwbólowy. Moi lekarze przebadali dokładnie to... coś, co brałeś ostatnio i przygotowali lek dla ciebie. Chyba podziałał, co?- młodszy kiwnął jedynie głową i wyszeptał nieme "dziękuję". Uśmiechnąłem się i zmierzwiłem mu włosy. W pewnym momencie dzieciak gwałtownie odłożył kubek na stolik i spróbował wstać, jednak najwidoczniej zakręciło mu się w głowie, bo niemalże od razu upadł na kanapę.
-J-ja... ja muszę iść... nie mogę tu być...- zaczął. Złapałem go za ramiona i podniosłem jego podbródek tak, by na mnie patrzył.
-Nigdzie się nie wybierasz, Peter. Nie chcę, żeby on ci coś zrobił- oznajmiłem twardo.
-Ale... pan... przecież pan będzie w niebezpieczeństwie...- powiedział cicho.
-Cholera jasna, kiedy w końcu zrozumiesz, że jestem dorosły i przestaniesz decydować, co jest dla mnie najlepsze?! Siadaj!- warknąłem, na co chłopiec uniósł brwi z zaskoczeniem i posłusznie zajął miejsce obok mnie. Wziąłem głęboki oddech, nie chcąc krzyczeć na niego bez powodu, po czym łagodnie kontynuowałem- przestań podejmować za mnie decyzje, dzieciaku. Jeśli mówię, że chcę zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby cię chronić, to wiem co robię i nie musisz decydować za mnie. Jestem dorosły, Peter, nawet jeśli nie zawsze się tak zachowuję, to tym razem uwierz mi, dobrze wiem co robię. Więc mógłbyś chociaż raz zachować się jak dziecko i pozwolić mi zdecydować, co będzie dla nas obu najlepsze?

CZYTASZ
At all costs
FanfictionJest to KONTYNUACJA książki "No weakness" Jeśli nie czytałeś/czytałaś pierwszej części, to zapraszam, bo wydarzenia są ściśle związane! Czy Tony Stark będzie potrafił pogodzić się ze śmiercią chłopaka, którego pokochał jak własnego syna? A co, jeśli...