Rozdział 10

294 29 4
                                    

Wybaczcie wszystkie literówki i błędy :(

Lauren.

- Opowiesz mi co się działo po moim odejściu? - pyta dziewczyna patrząc na mnie swoimi karmelowymi tęczówkami. Skoro ma nam się ułożyć muszę być z nią szczera i powiedzieć jej całą prawdę, choć nie wiem jak na to zareaguję. Spoglądam na nią i nieśmiało kiwam głową w potwierdzeniu.

- Po twoim odejściu na początku myślałam, że sobie poradzę... - zaczynam. - Byłam przekonana, że popłaczę sobie przez tydzień i mi przejdzie. Było mi smutno i byłam na ciebie cholernie zła, że odeszłaś nic mi nie mówiąc. Lecz później było tylko gorzej. - przerywam na moment, żeby się upewnić, że mogę kontynuuować. - Zaczęłam chodzić na imprezy. Lucy zabierała mnie do swoich znajomych, którzy non stop byli pijani lub naćpani. Dziewczyny odradzały mi to towarzystwo, ale ich nie słuchałam. Nie sądziłam, że jestem podatna na tego typu rzeczy dopóki nie spróbowałam tego życia. Bez żadnych konsekwencji piłam do oporu, aż nie urywał mi się film... zaczęłam palić trawkę. Lucy mówiła, że nie da się szybko od tego uzależnić, byłam głupia, że jej uwierzyłam. Później już było tylko gorzej... codziennie byłam na imprezie naćpana lub totalnie zalana. Często tez wdawałam się w bójki. Pewnego wieczoru jakiś koleś zaproponował mi jakieś pigułki. Nie wiedziałam wtedy co to jest. Okazało się, że było to Ecstasy. Nawet nie wiesz jak zajebiście się po tym czułam. - śmieję się gorzko. - Wzięłam raz i miałam ochotę na więcej, a to doskonale pomagało mi zapomnieć.  Tylko tego chciałam, chciałam zapomnieć o tobie i o tym bólu, który mi towarzyszył przez cały ten czas. Rzadko wracałam do domu, nawet nie byłabym w stanie. Spałam w domu u praktycznie obcych mi ludzi. W końcu stało się, straciłam kontrolę, którą wydawałoby się cały czas miałam. Okazało się, że mieszanka alkoholu z pigułkami i trawką to nie najlepszy pomysł. Obudziłam się w łóżku z Lucy. Nie pamiętałam nic z tej nocy jak możesz się domyślać. Gdy wróciłam do domu, strasznie źle się poczułam. Wymiotowałam przez pół dnia, a potem straciłam przytomność i następne co pamiętam to jak obudziłam się na szpitalnym łóżku przypięta do kroplówki i innych sprzętów - przerywam, ponieważ czuję napływające łzy do moich oczu, gdy spoglądam na brunetkę widzę równierz jej zaszkolne oczy. - Gdybyś zobaczyła miny moich rodziców gdy się obudziłam. Okazało się, że prawie przedawkowałam, a moje serce ledwo to wytrzymało. Rodzice powiedzieli, że wysyłają mnie na terapię. Byłam na nich tak wkurwiona. Uważałam, że wszystko jest w porządku, a żaden terapeuta nie jest w stanie mi pomóc. Zostałam tam zaprowadzona prawie siłą. Po kilku miesiącach imprezowania, zostałam skazana na kilkumiesięczną terapię grupową, a później indywidualną. Na początku nie widziałam w tym żadnego sensu, a terapia nie przynosiła efektów. Gdy w końcu wyszłam na prostą znów zaczęłam spotykać się z Lucy, lecz już nie chciałam imprezować. Postanowiłyśmy wyjechać wspólnie, a resztę już znasz. - patrzę na dziewczynę w oczekiwaniu na jakąś reakcję. Widzę łzy spływające po moich policzkach. - Camz... powiedz coś proszę. - dziewczyna spogląda na mnie smutno.

- To wszystko moja wina Lauren. - mówi płaczliwym tonem. - To wszystko przeze mnie. Gdyby nie ja, żadna z tych rzeczy by się nie wydarzyła.

- Przestań. Już jest wszystko ze mną dobrze. Nie płacz proszę. - mówię łapiąc ją za rękę, lecz ją odpycha.

- Nie wybaczę sobie tego Lauren. Gdybyś ty... - przerywa, bo łzy utrudniają jej mowę. - Co gdybyś... wtedy umarła? Co gdyby twoje serce tego nie wytrzymało? - pyta pociągając nosem.

- Camila. Nic mi nie jest. Widzisz? Jestem tu. Z tobą. - mówię starając się ją uspokoić. - To jest teraz najważniejsze. - dziewczyna patrzy na mnie z załzawionymi oczami po czym mocno mnie przytula.

Reason To Stay Part I & II | Camren FF | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz