Rozdział 13

262 30 6
                                    

Zepsuł mi się telefon więc musiałam pisać wszystko od początku na lapku. Błagam wybaczcie te dzikie godziny dodawania rozdziałów XD

Ogólnie przez to, że nie mam tego telefonu to nie ma też obrazków w rodziale ;c straszna lipa... wybaczcie błędy.. postaram się posprawdzać :D kolejny rozdział powinien już pojawić się ,w miarę, normalnie haha miłego czytania :*



Camila.

Po spędzonej nocy u Lauren, wstaję rano, żegnam się z nią i kieruję się do swojego apartamentu. Jako, że dziewczyna dzisiaj spędza czas u swojej rodziny, sama postanawiam zająć się sobą. Droga do mieszkania mija mi w zaskakująco szybkim tempie. Gdy jestem już w środku decyduję się na wzięcie długiej odprężającej kąpieli. W trakcie gdy woda wlewa się do obszernej wanny, nalewam do niej ananasowego płynu, po czym pozbywam się swoich ubrań. Gorąca woda z pianą skutecznie odpręża moje ciało. Przez ostatni tydzień byłam tak zaabsorbowana sytuacjami związanymi z dziewczyną, że zapomniałam o wszystkim dookoła. Czuję się jak zakochana po raz pierwszy nastolatka. Po zakończonej kąpieli, osuszam swoje ciało ręcznikiem, a następnie ubieram na siebie szlafrok. Wolnymi krokami kieruję się do swojej sypialni, aby wybrać z szafy czyste ubrania. Chwilę później już ubrana, siadam wygodnie na kanapie w salonie. Zerkam na telefon leżący obok mnie i postanawiam wybrać numer do Scotta. Czekam kilka sygnałów, po chwili po drugiej stronie odzywa się męski głos.

- Tak słucham? - mówi mężczyzna.

- Hej Scott. Tu Camila. - mówię.

- Hej. Coś się stało? Rozmawiałem z Shawnem, miał ci dać spokój. - mówi.

- Chyba to nie zadziałało.

- Zrobił ci coś? - pyta przejętym głosem.

- Nie. To znaczy...spotkałam go w klubie. Nie był zadowolony z faktu, że z tobą rozmawiałam na jego temat. - zatrzymuję się na chwilę. - Nie wiem już co zrobić. Ta sytuacja nie może tak wyglądać... Chcę zerwać ten pieprzony kontrakt. Inaczej zgłoszę na policję zastraszanie i pobicie.

- Camila...mówiłem ci, że mam związane ręce w tej kwestii. Rozmawiałem z nim, obiecał dać ci spokój.

- Najwyraźniej nie dotrzymuje słowa. Muszę to zgłosić... nie chcę żyć w strachu, że znów do mnie przyjdzie i coś mi zrobi.

- Rozumiem cię. Nie będę go krył. Jeśli chcesz to będę zeznawał. Zrób to co uważasz za słuszne. -mówi mężczyzna z niewielką rezygnacją w głosie.

- Dzięki Scott. Będę ci winna przysługę, jak już mówiłam wcześniej. - śmieję się lekko, przypominając sobie rozmowę o tym sprzed kilku dni.

- Będziesz mi wisiała pracę. - również się śmieję.

- Jeszcze raz dziękuje za pomoc. Dam znać jak coś postanowię. Na razie. - mówię.

- Na razie. - słyszę po drugiej stronie, po czym się rozłączam.

Sprawa z chłopakiem nie daję mi spokoju, ale nie mogę pozwolić sobie na zastraszanie. Z drugiej strony martwię się, że cała prawda wyjdzie na jaw i media nie dadzą mi żyć. Ale jeśli dzięki temu będę mogła spokojnie spotykać się z Lauren, a nikt nie będzie nam w tym przeszkadzał to jestem w stanie zrobić wszystko. Zależy mi na niej bardziej niż na kimkolwiek innym. Mam nadzieję, że ona zdaję sobie z tego sprawę. Wczorajsze wydarzenia dają mi wiele do myślenia, widziałam jak dziewczyna odetchnęła z ulgą gdy powiedziałam jej, że pomysł z obiadem u jej rodziny nie wydaję się być najlepszym. Boję się, że Lauren pomyśli, że sprawy między nabierają zbyt szybkiego tempa, a nie chcę jej tym przestraszyć. Chciałabym, żeby nie czuła żadnej presji związanej z tym, że jesteśmy razem.

Reason To Stay Part I & II | Camren FF | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz