Rozdział 5

297 30 3
                                    

Camila.

Przez dłuższą chwilę po prostu stoimy i przytulamy się do siebie, jakby to miało wynagrodzić te kilka lat kiedy nie miałyśmy kontaktu. Tak bardzo za nią tęskniłam. Kiedyś nie wyobrażałam sobie bez niej życia, mogłabym zrobić dla niej wszystko. Wiem, że ona też by mogła, gdyby tylko była taka potrzeba. Po chwili odsuwamy się od siebie, a uśmiechy nie schodzą nam z twarzy.
- Masz jakieś plany na resztę wieczoru? - pyta mnie dziewczyna.
- Raczej nie. - odpowiadam zgodnie z prawdą. - A co?
Lauren podchodzi do barku i łapię za butelkę białego wina.
- Pomyślałam, że może przydałoby się nadrobić te trzy lata. - mówi z uśmiechem.
- To chyba jedna butelka wina nie wystarczy. - śmieję się. Na co Lauren odpowiada tym samym i wskazuję na pełen barek alkoholi. Po czym idzie po kieliszki i otwieracz do wina. Chwilę później już siedzimy obie na kanapie trzymając w dłoniach do połowy pełne kieliszki z winem.
- Więc...opowiadaj co się z tobą działo? - pytam. - Pewne rzeczy wiem z internetu, ale dobrze się ukrywasz przed fotografami więc ciężko być na bieżąco. - uśmiecham się do Lauren.
- Zależy co chcesz wiedzieć i co już wiesz.. - mówi.
- Wiem, że niedawno wróciłaś z Europy. Że palisz papierosy. - wymieniam, uśmiechając się. - No i że dalej chodzisz po kawę do Coffee Club.
- Jesteś moim stalkerem? - pyta Lauren śmiejąc się.
- Ej! Sama przyznałaś się ostatnio, że mnie stalkujesz. Nie wiń mnie. Twoje życie było zawsze ciekawsze od mojego.
- Tak, z pewnością. - śmieje się dziewczyna. Tak bardzo tęskniłam za tym dźwiękiem. - Podróżowałam, skupiałam się głównie na sobie. Starałam się unikać mediów. Z resztą nieźle mi to wychodziło dopóki nie wróciłam do miasta. Tyle chyba z mojego ciekawego życia. - mówi.
Moja ciekawość nie daję za wygraną więc pytam.
- A jak z Lucy?
- Oh... - robi lekko zmieszaną minę po czym nerwowo bierze łyk z kieliszka. - Tak jakby nic. - odpowiada.
- Czyżby ciężki temat?
- Powiedzmy, że już nie mamy kontaktu. Nie wyszło.
- Przykro mi. - mówię szczerze, ale cząstka mnie jest zadowolona z tej odpowiedzi. - Co się stało? Jeśli mogę widzieć.
- Zakochała się we mnie. - odpowiada Lauren nie patrząc na mnie.
- To coś złego? - dopytuję, chociaż wiem jakie jest podejście dziewczyny. Nie potrafi zaakceptować, że ktoś może ją kochać.
- Nie...to znaczy tak... - Lauren bierze na tyle duży łyk wina aby opróżnić kieliszek, po czym dolewa sobie i mnie do pełna. - Ja jej nie kochałam. Nie mogłam się w niej zakochać skoro kochałam kogoś innego. - mówi dziewczyna, a moje serce momentalnie zaczyna szybciej bić, ponieważ wydaje mi się, że ma na myśli mnie. Ale to niemożliwe. Niemożliwe by nadal coś do mnie czuła. Owszem to co nas łączyło trzy lata temu to nie była zwykła przyjaźń, ale myślę, że zapomniała już o tym. Pewnie ma na myśli kogoś innego, a ja jestem na tyle naiwna żeby mieć nadzieję, że to jednak o mnie chodzi i że nie tylko ja nie mogę zapomnieć o tym co nas łączyło. Patrzę na nią a ona ze spuszczoną głową w dół, bawi się swoimi palcami.
- I o to się pokłóciłyście? - pytam aby odciągnąć moje poprzednie myśli na bok.
- Tak, ona wkurzyła się o to. Domyśliła się o kogo chodzi... no i skończyło się na tym, że powiedziała, że się zemści a potem to zdjęcie w sieci... - Lauren kończy wypowiedź i wzdycha z ulgą kiedy kończy opowiadać historie.
- Ahh tak, zdjęcie też widziałam. - mówię, drapiąc lekko się po głowie. Po czym upijam kolejne łyki z kieliszka. Czuję, że zaczyna mi delikatnie szumieć w głowie co zapewne jest zasługą alkoholu.
- Muszę zapalić. - stwierdza dziewczyna, po czym wstaje z kanapy i wychodzi na balkon. Nie czekając długo idę w ślad za nią. Spoglądam na panoramę Miami, która rozciąga się przed nami. Po chwili przerzucam swój wzrok na dziewczynę, której tak długo nie widziałam. Z którą dawno nie byłam tak blisko. W tym momencie, kiedy stoimy na balkonie a ona odpala papierosa. Składam sobie w głowie obietnicę, że już nigdy nie pozwolę aby coś nas rozłączyło. Nawet jeśli miałybyśmy się tylko przyjaźnić, to chcę być przy niej, ponieważ jestem jej to winna. Nie mogę uwierzyć, że tak długo się nie widziałyśmy. Przyglądam jej się przez chwilę. Zmieniła się. Jej rysy twarzy są bardziej kobiece, a kości policzkowe mocniej wystają. Można zauważyć również różnicę w budowie jej ciała z pewnością nabrała kobiecych kształtów. Oczywiście, zawsze je miała ale teraz jest to bardziej widoczne. Po prostu jest perfekcyjna w każdym calu. Patrzę na nią bez słowa, przez co zapewne wyglądam dziwnie. Alkohol zaczyna na mnie powoli działać skoro nie czuję się skrępowana gdy Lauren przyłapuję mnie na patrzeniu na nią.
- Camz? Wszystko w porządku? - pyta dziewczyna patrząc na mnie z troską. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko mi wybaczyła, nie jestem pewna czy na to zasługuję.
- Tak, tak. Po prostu się zamyśliłam. - odpowiadam.
- Jesteś pewna? - lekko się do mnie przybliża, na co ja wstrzymuję na chwilę powietrzę bo zdaję sobie sprawę jak blisko znajduję się nagle dziewczyna. - Camila... Powiedz mi co się dzieję. - spoglądam na nią w górę i patrzę chwilę w jej zielone oczy. Gdy w nie spoglądam, czuję jak zasycha mi w ustach i nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Zapomniałam jak piękne są. Lauren lekko się uśmiecha, po czym gasi papierosa w popielniczce. - Zachowujesz się dziwnie. - śmieje się do mnie.
- Po prostu się zastanawiam. - mówię w końcu. - Dlaczego tak szybko mi wybaczyłaś?
- A dlaczego miałabym tego nie zrobic? - odpowiada pytaniem na pytanie.
- Hmm pomyślmy... bo byłam skończoną idiotką, która cię zostawiła bez pożegnania? - mówię szybciej niż myśle, po minie Lauren mogę stwierdzić, że znów posmutniała. Brawo dla mnie. Mówię do siebie w myślach.
- Chcę ci dać po prostu szansę. Po twoim odejściu nie mogłam się pozbierać. - wyznaję dziewczyna patrząc na panoramę miasta. Po czym kontynuuję. - Było mi bardzo ciężko, ale teraz jak wiem, że zrobiłaś to dla mnie to chciałabym ci dać szansę. - uśmiecha się lekko. - Poza tym pewna osoba mi powiedziała, że to nie przypadek, że trafiłyśmy na siebie.
- Chyba muszę podziękować tej osobie w takim razie. - mówię z uśmiechem.
- Och tak, zdecydowanie. Wiem, że przyjmuję zapłatę w postaci alkoholu lub jedzenia. - śmieję się Lauren.
- W takim razie chyba już wiem komu dziękować. - również się śmieję.

Lauren.

Stoimy na balkonie już chyba od godziny rozmawiając i się śmiejąc. Gdy wracamy do środka, postanawiam sięgnąć po kolejną butelkę wina. Na co Camz się uśmiecha. Wracam na kanapę, otwieram wino i nalewam nam do kieliszków. Czuję się już lekko pijana, po Camili z resztą także widać skutki wina w postaci chichotania z co drugiej rzeczy, którą mówię. Tęskniłam za tym śmiechem. Biorę do ręki pilot od telewizora i włączam urządzenie po czym włączam kanał z muzyką.
- Kocham tą piosenkę! - mówi zadowolona brunetka, gdy zaczyna się Saturday Nights Khalid'a.
- Też ją lubię. - odpowiadam, śmiejąc się na ruchy jakie wykonuję dziewczyna do rytmu muzyki siedząc na kanapie. - A jak z Shawnem? - pytanie szybciej opuszcza moje usta niż zdążam przemyśleć wszystkie za i przeciw zadania go.
Camila momentalnie poważnieje. Zaczyna nerwowo bawić się palcami swoich dłoni.
- Mm dobrze. - mówi, lecz ta odpowiedź kompletnie mnie nie przekonuję.
- Tylko dobrze? Jesteście najgorętszą parą show-biznesu - mówię.
- Uważasz, że jestem gorąca? - pyta Camila unosząc na mnie brew, a ja czuję jak moje policzki momentalnie robią się czerwone.
- Mm... - nie wiem co powiedzieć. - Wyrwałaś to z kontekstu. - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Tak, oczywiście. - śmieje się dziewczyna. Po co pyta o takie rzeczy skoro doskonale wie jak wyglądała sytuacja. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Może poza tym, że dziewczyna działa na mnie jeszcze bardziej niż kiedyś. Stop. Muszę przestać o tym myśleć. Dopiero się pogodziliśmy i jesteśmy koleżankami. A ona ma chłopaka. Przywołuję się do porzadku.
- Sprytna zmiana tematu Camz. To jak z wami jest? - nie daję za wygraną.
- Chcesz znać prawdę?
- Nie, okłam mnie. - mówię sarkastycznie. Na co dziewczyna wywraca oczami.
- Nie jesteśmy razem. - mówi.
- Zerwaliście?
- Hm można by było tak powiedzieć, ale tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem. - odpowiada dziewczyna.
- Czekaj. Chyba nie nadążam.
- Ten związek jest ustawiony. Miał pomóc w promocji piosenki. Podpisaliśmy kontrakt na udawanie słodkiej parki w mediach. Za miesiąc się kończy i będę miała w końcu spokój. - mówi Camila szybko tak jakby nie chciała żebym usłyszała co mówi. Patrzę na nią w szoku. - Nie patrz tak na mnie Lauren, nie jestem z tego dumna.
- Nie mam zamiaru cię oceniać. - mówię szczerze. Jestem w szoku, że Camila postanowiła powiedzieć mi prawdę. - Myślałam, że na poważnie jesteście ze sobą.
- Tak miało to właśnie wyglądać. Udawane pocałunki, udawane randki i udawane mieszkanie razem. - mówi brunetka i przez chwilę jest mi jej szkoda, ponieważ wiem jak bardzo nie lubiła tej całej sztuczności w tym biznesie i jak chciała się od tego odciąć.
- Przykro mi. - mówię. - Przynajmjej jest przystojny. - śmieje się lekko do niej aby poprawić jej humor.
- Tak, jest. - przyznaję dziewczyna. - Ale niestety jak każdy ma tez kilka wad, które niestety nie robią już z niego takiego złotego chłopca jakim jest dla swoich fanów.
- To znaczy? - pytam. Na co Camila kręci głową.
- Proszę, zostawmy ten temat na inny dzień i więcej butelek wina. - śmieje sie lekko.
- Jasne, rozumiem. Przepraszam, że zapytałam.
- Spokojnie, nic się nie stało. To co tańczymy? - pyta Camila ciągnąć mnie za rękę na środek salonu. Czując alkohol w moim organiźmie nie oponuję ani przez chwilę. Po chwili obie już tańczymy, pijemy kolejne lampki wina i śmiejemy się z wszystkiego wokół.

•••
Po pierwsze bardzo późno to dodaję więc jeśli jest ktoś kto to czyta to bardzo przepraszam za to opóźnienie.
Po drugie ten rozdział jest dosyć krótki i ogólnie średnio mi się podoba. Postaram się nadrobić kolejnymi 🥰
Dobranoc 💛

Reason To Stay Part I & II | Camren FF | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz