Rozdział 24

224 27 8
                                    

Hi! Nowy rozdział!
Miłego czytania :*

Camila.

Budzę się rano na kanapie w swoim mieszkaniu. Nie potrafię określić kiedy zasnęłam, bo cały wieczór spędziłam na płaczu i piciu butelki wina. Mój umysł nie może dopuścić do siebie myśli co się stało. Czy Lauren naprawdę mnie wyrzuciła ze swojego mieszkania? Co się stało, że tak postąpiła? Może to co było między nami nic dla niej nie znaczyło? Natłok myśli nie odpuszcza. Nie mam pojęcia co zrobić. Decyduje się zadzwonić do osoby, która może wiedzieć coś na ten temat. Łapie za swój telefon leżący na ławie przede mną i wybieram numer z listy kontaktów.

- Halo. - mówi zaspany, damski głos po drugiej stronie.

- Halo, Dinah. - mówię zachrypniętym głosem od płaczu.

- Chancho, wiesz która jest godzina?

- Wiem, wiem... przepraszam, że dzwonię. - zatrzymuje się na chwilę gdy czuje jak do moich oczu znów napływają łzy. - Dinah ja nie wiem co się stało... Lauren... ona...

- Poczekaj. Płaczesz? Mila musisz mi powiedzieć co się stało. Przyjadę do ciebie. Wyślij mi adres smsem. Zaraz będę. - mówi.

- Dziękuje. - mówię po czym się rozłączam i wysyłam dziewczynie adres swojego mieszkania.

Niecałe pół godziny później po mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Podchodzę i otwieram.

- Ten facet na dole nie chciał mnie wpuścić. Trzy razy mu tłumaczyłam kim jestem. - mówi dziewczyna wchodząc do środka. - W końcu jakoś się udało. - dziewczyna spogląda na mnie zmartwiona. - Chancho powiedz mi co się stało.

Siadam na kanapie, a Dinah zajmuje miejsce obok mnie.

- Po naszym wieczorze filmowym, pokłóciłam się z Lauren. To znaczy... dostała jakiegoś smsa, a później wyglądała na bardzo nieobecną, więc zapytałam o to, a ona się wkurzyła. Wyszła z mieszkania i nie wróciła na noc. Kolejnego dnia pojawiła się po południu w domu, cała poobijana z rozciętą wargą, brwią... - kręcę głową przypominając sobie widok dziewczyny. - Dinah... ona miała rozcięty bok, był cały zakrwawiony.

- Powiedziała co jej się stało? - pyta zmartwiona dziewczyna.

- Wiesz co powiedziała? Powiedziała, że lepiej będzie jak wrócę do swojego mieszkania. Aa... i że nie działamy. - cytuję słowa zielonookiej. - Co ja mam zrobić Dj? - pytam, a łzy mimowolnie spływają po moich policzkach.

- Nie płacz Mila. - pociera pocieszająco moje ramie.

- Ona mnie zostawiła Dj. Myślałam, że mnie kocha. - łkam.

- Nie wiem co się stało. Ale jedno jest pewne, Lauren cię cholernie kocha. Zawsze cię kochała. Musi być jakieś wyjaśnienie dlaczego to zrobiła. - mówi dziewczyna i po chwili robi minę jakby ją olśniło. - Kurwa.

- Co się stało? - pytam nie rozumiejąc o co chodzi.

- To ona. To Lucy. Jestem pewna, że maczała w tym palce. - kiwa głową z niedowierzaniem. - Ta suka jest szalona. Nie martw się Chancho, porozmawiam z Lauren.

- Dinah? - spoglądam na dziewczynę. - Co jeśli Lauren coś grozi?

- Pomożemy jej. Nie martw się. Wszystko się ułoży. - przytula mnie.

Dziewczyna zostaje u mnie jeszcze przez jakiś czas, lecz później informuje mnie, że musi jechać do domu. Obiecuje mi zadzwonić do Lauren i przekonać ją do rozmowy ze mną. Gdy Dinah opuszcza mieszkanie znów pogrążam się w smutku. Postanawiam się położyć i zrobić sobie drzemkę ponieważ w nocy mało spałam.

Reason To Stay Part I & II | Camren FF | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz