Rozdział 1

1.2K 40 16
                                    

Paweł:

Był całkiem zimny dzień jak na 15 września...
Stałem przed oknem i patrzyłem na nasz ogród.
Była godzina 06:30.
Dominik jeszcze smacznie spał w swoim łóżku. Chociaż raczej było nasze... Od jakiegoś czasu śpimy zawsze razem. Raz u mnie, raz u niego ale częściej u Minika.
Był tak cholernie słodki gdy spał i nie tylko...
Przeszły mnie ciarki na myśl, że w każdej chwili mogę położyć się obok niego.
Zamknąłem mocno oczy...
Dlaczego mój skarb musi tak cierpieć?

Nie wytrzymałem i położyłem się z powrotem do łóżka. Złapałem go za rękę i próbowałem jeszcze na chwilę zasnąć. Nagle mocno ją ścisnął. Otworzyłem oczy ale nadal spał. Pewnie znowu miał koszmar. Trochę rozluźnił uścisk więc znowu podjąłem próbę zaśnięcia.
Już odpływałem w krainę snów i marzeń kiedy on gwałtownie usiadł na łóżku i krzyknął przerażony po czym zaczął płakać.

- Minik... Już dobrze to tylko, sen... - zapewniłem go choć wiedziałem, że skłamałem.

- Zabierz go ode mnie...

Przewrócił się na moje nogi. Usiadłem i pogłaskałem go po głowie, czochrajac przy okazji jego blond włosy.
Ocierając mu łzy z policzek wyszeptałem:

- Kocham cię... Ale nie jestem w stanie sam ci pomóc...

- Nie będę mówić nikomu innemu oprócz tobie i Filipowi. Proszę... - powiedział gdy przestałem go głaskać - Przytul mnie...

Uczyniłem o co poprosił.
Gdy trwaliśmy w uścisku kiwałem nami delikatnie na boki tak by młody jeszcze raz ukołysał, się do snu.

- Nie myśl, że zasnę... - zaśmiał się.

Ulżyło mi gdy usłyszałem jego śmiech. Był, jak muzyka dla moich uszu.

- To może napijemy się kawy? - zaproponowałem.

- Muszę się najpierw ogarnąć... Chociaż jeśli ją zrobisz i przyniesiesz tutaj...

- Haha no bardzo śmieszne Minik. - pocałowałem go w nosek. - Ale jak przyjdę ma być pościelone łóżko.

Zachichotał.
- Jasne... Jak, ty...

- Czemu, jak ja? - zapytałem.

- Ahh moje słońce...

Tak głośno, się zaśmialiśmy...
Naprawdę, dawno się tak nie śmialiśmy...

- Daruj sobie te kiczowate i żenujące teksty.

Znów parsknelismy śmiechem po czym wyszedłem z pokoju, w bluzie z DR STYLE i krótkich spodenkach.
Gdy byłem już w kuchni wyciągnąłem dwie szklanki i dwie słomki. Dominikowi zrobiłem kawę z mlekiem bez laktozy i kostkami lodu a sobie zwykłą czarną, również z lodem.
Zostawiłem szklanki w kuchni i poszedłem do góry, do Filipa.
Jeszcze spał...
Jak aniołek...
Odsłoniłem mu rolety i z powrotem zamknąłem drzwi.
Idąc do sypialni, wziąłem kawy z blatu kuchni. Tak jak myślałem, nie pościelił łóżka.

- Ahh... Co ja z tobą mam Dominiś...

- No co ze mną masz? - powiedział kładąc się na brzuch i podpierając na łokciach. Ułożył, swoją głowę na dłoniach.

- Mam kawę. - usłyszał w odpowiedzi.

- Aha.

I znowu tego ranka się śmialiśmy. Cóż za piękny dzień. Zrobiliśmy dzisiaj mały wyjątek tak wcześnie pijąc kawę, ale było idealnie...
Uwielbiałem patrzeć jak pije napoje przez słomkę...
Mój słodziak...

Zawsze tak robi gdy coś pije 🤣😍

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zawsze tak robi gdy coś pije 🤣😍

_________________
Oto pierwszy rozdział.
Zaczyna się niewinnie, ale czy tak zostanie?
🤪🔥

The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz