Dominik:
Skierowałem się w stronę pralni gdzie zostawiłem stare ubrania. Całą drogę do pokoju starałem się zachowywać normalnie, ale nie wiem czy mi to wychodziło.
Wydaje mi się, że szedłem za szybko i za głośno oddychałem. Gdy tylko wparowałem do pomieszczenia, gdzie sam ze sobą rozmawiał Albert, krzyknąłem:- Kurrrrwa!
Spojrzał na mnie spode łba i zdziwiony zapytał
- Coś nie tak?
- Wiesz jaki dzień dzisiaj mamy?
- No czwartek przecież. - odpowiedział na chwilę skupiając się na czymś innym niż na słoniach.
- No właśnie! A co jest w czwartek!?
- Słonie! - radość na jego twarzy była jak u przedszkolaka, który dobrze odpowiedział na pytanie: jeśli są dwa cukierki i zjesz jeden, ile zostanie?
- Też. - machnąłem zlewająco o ręką - Ale co jeszcze!?
- W czwartek... A no tak! Dzień odwiedzin!
- No właśnie...
Stresowałem się jak cholera. Nie miałem pojęcia co dzieje się u Pawła. Bo niemiałem ze sobą telefonu. Jedyny telefon z jakiego mogłem korzystać to ten na ścianie przy recepcji. Ale niepamietałem numeru Pawła a on...
Zaraz...Dlaczego on nie zadzwonił? Mógł tu zadzwonić z telefonu z internetu a mi przekazano by informacje lub zawołano do telefonu.
A co jeśli był na mnie zły. Co jeśli go to przerosło? Co jeśli już mnie nie kocha?Ostatnie pytanie zabolało mnie najbardziej...
Pozostało mi czekać. Jeśli przyjdzie to poprowadzą go do mojej sali (35A). Jeśli nieprzyjdzie to poprostu się nie pojawi.
Czas czekać...________________
O 21:00 wstawię wam bonusik!
Chyba, że wolicie jutro po południu?
🤔❤️
CZYTASZ
The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz
Fanfiction‼️Zakończona‼️ Jest to druga część opowiadania: The Blaze House //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Części są ze sobą powiązane. Jeśli nie chcesz nie czytaj pierwszej części, ale będzie ci łatwiej ogarnąć gdy przeczytasz. 🤣 Gatunek mogę określić...