Dominik:
Wytarłem blat w kuchni i zacząłem pakować naczynia do zmywarki. Zawsze to ja byłem od tego by w kuchni był ład i porządek. Ale w sumie mi to pasowało.
Wziąłem do ręki biały talerz zdobiony resztkami ketchupu. Łatwo się domyśleć, że był od Pawła. Zjada więcej ketchupu w tydzień niż przeciętny Polak w rok. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle poczułem na szyji czyjś oddech. Odwróciłem się gwałtownie pewien, że zobaczę tam Pawła lub... Lub Rafała. Ale tam nie było nikogo. Talerz upadł na ziemię roztrzaskując się o kafele na podłodze. Drobne odłamki szkła śmignęły po ziemi docierając w najciemniejsze zakamarki kuchni, natomiast trzy większe części, zatrzymały się w miarę blisko moich nóg.- Minik!? - usłyszałem głos Pawła - Co to było!?
Wtedy Ktoś złapał mnie za szyję. Mocno. Za mocno bym mógł coś powiedzieć. Wiedziałem, że to on. Rafał.
- Teraz powiesz im tylko, że to talerz.- jego szept przeszył moje ciało sprawiając, że pokryło się gęsią skórką - I nawet nie próbuj wspomnieć o mnie.
Rozluźnił uścisk a ja pospiesznie odpowiedziałem chłopcom.
- To tylko talerz!
Nie usłyszałem odpowiedzi, a to znaczy, że chyba tu nie przyjdą.
Kolejny raz poczułem uścisk na szyji a później... To było naprawdę dziwne... Czułem jako on... On jakby we mnie wsiąknął... Czułem, że moja dusza była w jego ciele. A może to jego dusza była w moim ciele. Tak wydaje mi się, że to właśnie jego dusza wniknęła w moje ciało. Ale mimo wszystko ja byłem gdzieś w kącie własnego ciała i patrzyłem na ruchy, które wykonywałem a wcale nie chciałem... On poprostu mną kierował, cały, czas śpiewając ta cholerna piosenkę.
Jedne słowo... Jeden ruch... Jeden pocałunek... Czy później będzie jeszcze ratunek..?
O co chodzi? Jedne słowo... Może chodzi o to bym nigdy więcej nie powiedział do niego kocham cie? Będzie łatwo. Bo teraz go nie kocham tylko się go boję. Jeden ruch? Może... Z rozmyśleń wyrwały mnie moje własne ruchy, których nie byłem w stanie kontrolować. To chore. Kucnąłem przy roztrzaskanym szkle i podniosłem cztery średniej wielkości odłamki szkła. Delikatnie ułożyłem (a raczej on to robił) je na dłoni. Później wstałem cały czas im się przyglądając.
Nagle moja ręka mocno, zacisnęła się w pięść sprawiając, że szkło wbiło się w moją dłoń. Tak starasznie bolało, ale nie mogłem wydać z siebie, żadnego dźwięku. Otworzył moja dłoń tylko po to by znowu ją zacisnąć. Przepełniło mnie uczucie bezradności. Czułem ból, strach chciałem płakać... Ale nie mogłem...Podszedł mną do największego kawałka szkła i podniósł go ręką, w której nadal tkwiły tamte odłamki.
Krew kapała na ziemię.
Tworzyła mocny kontrast z kafelkami. Nagle wielki kawałek szkła poczułem na szyji.
Czy chciałem się poddać?
Apsolutnie!
Podjąłem próbę uwolnienia się. Nie wiedziałem co mam zrobić by wszystko wróciło do normy, ale poprostu spróbowałem. Użyłem siły jakiej nigdy nie używałem. Poprostu skupiłem się na tym by wygonic go ze mnie.Czułem jak szkło nacina moją skórę, wywołując kolejny przypływ bólu. Ale wtedy się udało. Poczułem się tak jakbym pozbył się pięciu kilogramów zbędnego bagażu.
Czułem że teraz moje ciało, jest tylko moje i że jestem w pełni świadomy tego co robię.
Dotknąłem ręka szyji. Na szczęście rana była malutka ale gorzej z ręką.
Zrobiło mi się słabo, jak zawsze na widok krwi. Zebrałem jednak siły by wdrapać się do góry po schodach, gdzie byli chłopcy, brudząc wszystko dookoła krwią.
Nagle w połowie schodów upadłem na kolana i czułem, że już wyżej nie dam rady, wejść. Było mi, zbyt słabo.- Paweł... - z moich ust, wydobył się zaledwie szept, dlatego podjąłem drugą próbę - Paweł! - udało, się... - Tak!? - zapytał ze swojego pokoju.
Boże przyjdź po prostu... Nie mam siły...
- Pomóóóż! - teraz aż trochę mnie zaćmiło i przed oczami pojawiły się mroczki.
Usłyszałem dźwięk otwierany drzwi, kroki, a później jego głos.
- Dominik! Coś ty narobił skarbie? - podszedł bliżej mnie klękając na stopniu obok - Filip! - zawołał przyjaciela.
- Co jest!?
- Przynieś apteczkę! Szybko!
Filip bez odpowiedzi wybiegł z pokoju i pobiegł do łazienki Pawła. ( tak, trzymał w łazience apteczkę)
- Będzie dobrze... - Paweł głaskał mnie po głowie.- Nie kłam - odpowiedziałem.
___________________
665 słów 😱😍
CZYTASZ
The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz
Fanfiction‼️Zakończona‼️ Jest to druga część opowiadania: The Blaze House //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Części są ze sobą powiązane. Jeśli nie chcesz nie czytaj pierwszej części, ale będzie ci łatwiej ogarnąć gdy przeczytasz. 🤣 Gatunek mogę określić...