Rozdział 4

729 30 2
                                    

Filip:

Usłyszałem krzyk. Jak się nie mylę, był to krzyk Dominika. Czy on znowu ma napad lęku?
Tylko nie to.
Nie teraz.
To nie może popsuć tego pięknego poranka...
Byłem na górze dlatego szybko zbiegąłem schodami na dół do kuchni. Pojawiłem się tam o sekundę za późno. Zobaczyłem jak Dominik zamachnął się patelnią w Pawła, a później jak tamten zwija się z bólu i upada na kolana łapiąc się za ramię, w które dostał. Później Dominik zaczął go przepraszać, jak zawsze gdy odwalił jakąś taką akcje. Bardziej zabolały mnie i Dominika słowa Pawła.

- Minik... Ja się o ciebie martwię...

Dominik opadł na ziemię opierając się o Pawła i szlochając.
Paweł chciał go przytulic ale gdy chciał objąć chłopaka prawą ręką lekko się skrzywił z bólu. Mimo to ostatecznie objął go również płacząc. Patrząc na to jak siedzą na ziemi i wypłakują się w swoje ramiona poczułem ból. Ogromny ból gdzieś w sercu.
Podszedłem do nich i również objąłem, mówiąc tylko:

- Będzie dobrze...
Na nic więcej nie mogłem się zdobyć...

_______________
Więc no... Tak to wygląda...
To smutne, że wiele osób przechodzi coś takiego jak tutaj Domi.
😢🖤

The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz