Paweł:
Błagałem Boga, albo kogokolwiek kto ma jakąkolwiek władze nad nami, by Dominik jeszcze żył.
Wybiegłem z domu i kierowałem się do małego lasku. Potrafiłem szybko biegać choć mało osób o tym widziało. Moje nogi uderzały w asfalt, wydając pusty dźwięk. Za chwilę jednak dźwięk się zmienił. Teraz biegłem po kamieniach, które wręcz łamały się pod moim ciężarem.
Zaczynałem się dusić.
Duży wysiłek i strach sprawił, że moje płuca stały się malutkie i wysuszone jak rodzynki.
Głowa natomiast napuchła, powodując ból, by zmieścić w sobie jeszcze więcej niepokoju i bólu.Znalazłem się już w lesie dlatego musiałem odtrącać rękami gałęzie i inne krzaki, które w większości i tak trafiały w moją twarz.
Świst!
Jedna z gałązek mocno uderzyła mnie w policzek.
Dotknąłem ręką bolącego miejsca. Gdy odsunąłem rękę od twarzy była na niej krew. Domyśliłem się, że roślina, którą dostałem, musiała mieć kolce.
Zignorowałem ból i pobiegłem dalej.
Od mostu dzieliło mnie może 100 metrów.- Dominik! - Imię, które nie było wcale długie teraz było nieziemsko trudne do wypowiedzenia. Skojarzyło mi się z konstantynopolitańczykowianeczką.
(brawa dla mnie, że udało mi się to napisać z pamięci XD)- Minik! - ponowiłem wołanie.
Mój oddech zagłuszał ciszę. Miałem Wrażenie, że moje sapanie słychać na kilometr z tąd. I wtedy zobaczyłem sylwetkę Dominika znikająca za poręczami mostu. Dźwięk wody podtwierdził moje obawy.
________________
Ooł...
![](https://img.wattpad.com/cover/231561552-288-k671643.jpg)
CZYTASZ
The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz
Fanfiction‼️Zakończona‼️ Jest to druga część opowiadania: The Blaze House //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Części są ze sobą powiązane. Jeśli nie chcesz nie czytaj pierwszej części, ale będzie ci łatwiej ogarnąć gdy przeczytasz. 🤣 Gatunek mogę określić...