Rozdział 2

900 32 0
                                    

Filip:

Wstałem o 09:00.
Rolety w moim pokoju były już odsłonięte, a to znaczy, że ktoś tu wcześniej był. Zakładam, że Paweł bo to on ostatnio chodzi po pokojach i odsłania rolety.
Nie przeszkadzało mi to, bo lubiałem budzić się w promieniach słońca. Poszedłem do łazienki, skorzystałem z toalety i przemyłem twarz zimną wodą.
Spojrzałem w lustro i zobaczyłem w nim zaspanego i poczochranego chłopaka. Zobaczyłem kogoś kto cały czas nosi na sobie winę. Chciałem zapomnieć o wypadku Dominika. Tak cholernie chciałem o tym zapomnieć, jak Paweł i sam Domi. Ale nie potrafiłem... Wiedziałem, że to przeze mnie i nic z tym nie robię...
Wyszedłem z łazienki i wróciłem do mojego pokoju. Ubrałem się w czarne jeansy z dziurami, co było do mnie trochę niepodobne, oraz czarną koszulkę z logo Nasa. Do tego dołożyłem moją czarną bandamkę i okulary. Nie miałem dużej wady ale rano lepiej czułem się z nimi na nosie. Pewnie w ciągu dnia znowu gdzieś je zostawię i wieczorem będę ich szukał.
Zszedłem na dół do kuchni by zrobić śniadanie ale w salonie usłyszałem śmiechy, dlatego postanowiłem się tam udać i przywitać z chłopcami.
Dominik leżał na ziemi i śmiał się aż był czerwony, a Paweł siedział na nim okrakiem i łaskotał śmiejąc się tak samo mocno.
Uśmiechnąłem się i powiedziałem

- Żenada... - próbowałem naśladować akcent Pawła, ale jak zawsze mi nie wyszło.

- Część Filip. - powiedział Dominik - Boże Paweł przestań!

Wtedy blondyn wybuchnął kolejna dawka śmiechu co teraz i mi się udzieliło.
Wróciłem do kuchni i stwierdziłem, że na śniadanie zjem tosty.
Gdy jedzenie miałem gotowe usiadłem na blat i wsłuchując się w chrupanie spieczonego chleba myślałem o tym co mogę dzisiaj zrobić.
Śmiechy w salonie już ucichły a chłopcy za chwilę przyszli do mnie do kuchni.

- Co tam? - zapytał wesoły Paweł.

- Chyba zadługo spałem ale ok. - Trochę zbyłem jego pytanie.

- Dasz gryza...? - Dominik zrobił minkę jak mały głodny kotek. Jak mogłem mu odmówić.

Podałem mu kanapkę ale on jej nie wziął tylko odrazu ja ugryzł w mojej ręki.

- Może poprostu zrobimy sobie w końcu śniadanie? A nie wyjadasz Filipkowi... - zaproponował Paweł kierując pytanie do Dominika.

Później smażyli naleśniki dobre pół godziny, kiedy ja robiłem mój słynny obchód po domu...

_________________
😊😍

The Blaze House 2 //Dominik Rupiński x Paweł Zmitrowicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz