4

191 15 19
                                    


Pierwsza noc spędzona w "nowym starym" więzieniu przypomniała im o kontrolach, które odbywały się w Cruz Del Norte. Najwyraźniej metoda ta spodobała się władzom i w tym miejscu, bo niewiele po północy w całej placówce rozbrzmiał irytujący dźwięk syreny, która poprzedziła głośne krzyki strażników wchodzących na główny hol. Kilku mężczyzn pokusiło się o dodatkowe efekty dźwiękowe, uderzając pałkami w metalowe barierki przy jednoczesnym wykrzykiwaniu o standardowej kontroli cel. Wyraźnie sprawiało im to radość, by móc się wyżyć na osadzonych, zwlec je z łóżek, przeczesać każdej łóżko, pamiętając oczywiście o zostawieniu jak największego bałaganu.

Macarena zerwała się jak oparzona na dźwięk wyjącej syreny, za wszelką cenę próbując odróżnić sen od jawy. Przetarła oczy i zeskoczyła na zimną posadzkę, by skrzętnie owinąć się ciepłą od jej ciała kołdrą. Usłyszała współlokatorki, które ze zdziwieniem próbowały zrozumieć zaistniałą sytuację, a kiedy zerknęła najpierw na Owcę, a potem na Tere i Antonię, zobaczyła, że podobnie jak ona, liczyły w końcu na spokojne noce, które można było całkowicie przespać. Szczęściem okazało się, że wolne miejsce jednak należało się Tere, która przez pomyłkę wysłana została do innej celi, ale wszystko zostało już rozwiązane i czwórka była razem.

Nim zdążyły wypowiedzieć kolejne słowa, do celi wparowało dwóch rosłych strażników, których żadna z nich wcześniej nie widziała. Nie wyglądali zbytnio przyjaźnie, zwłaszcza ten wyższy, z wąsem, który od razu podszedł do pryczy, począwszy przeszukiwania

- Oy, jak to tak bez dzień dobry, ani me ani be? - Owca nie mogła się powstrzymać od rzucenia żartobliwego komentarza. Skrzyżowała ręce na piersiach, wyzywająco spoglądając na mężczyzn.

Nie spodziewała się, że trafiła na takich strażników, którzy w poważaniu mieli głupie komentarze więźniarek i nie interesowało ich zbytnio, że mogły to być tylko żarty. Kiedy jeden z mężczyzn przerzucał poduszki i prześcieradła, drugi gwałtownie odwrócił się, zbliżając się do ciemnoskórej na niebezpieczną odległość.

- Jeszcze słowo, a dzień dobry będziesz mówić do ściany w izolatce. - warknął, a jego nieświeży oddech uderzył w nozdrza dziewczyny, która mimowolnie chciała się cofnąć, jednak gdy tylko zrobiła krok do tyłu, jej plecy napotkały zimną stal poręczy łóżka.

Macarena musiała zareagować. Podeszła do obojga, siłą wpychając się między Owcę, a strażnika, co zmusiło go do cofnięcia się parę kroków.

- Hej! Mieliście robić poszukiwania, to się tym zajmijcie, nie potrzebujemy dodatkowej rozrywki!

Niestety, to był błąd. Zrozumiała to dopiero wtedy, gdy mężczyzna zacisnął wąskie wargi i bez wahania chwycił ją za włosy, co zmusiło ją do pochylenia się do przodu.

- Zamknij się suko, zaraz sprawdzimy czy też taka wyszczekana w wodzie z kibla będziesz.

Mężczyzna popchnął kobietę w stronę małej toalety przy ścianie i zmusił ją do klęknięcia przed sedesem. Szarpnął ją ponownie, całkowicie ignorując głośne protesty ze strony współlokatorek, którym teraz drugi strażnik zagradzał przejście. Blondwłosa jęknęła z bólu, czując napływające do oczu łzy. Próbowała wyczuć odpowiedni moment, żeby zdążyć nabrać wystarczająco dużo powietrza do płuc zanim jej głowa zostanie zanurzona w lodowatej wodzie.

- Ej! Co tu się dzieje, co wy wyprawiacie?!

Kolejny męski głos przedarł się między krzyki wszystkich obecnych w celi. Mężczyzna wpadł do pomieszczenia rzucając zdezorientowane spojrzenie na kolegów. Rozpoznał kobietę klęczącą przy toalecie już wcześniej, gdy uważnie obserwował całe zajście w pokoju do monitoringu. Jego przeczucie podpowiadało mu, by zszedł na korytarze i przypilnował zwłaszcza tej jednej celi. Niewiele myśląc zerwał się z krzesła, przeprosił Palaciosa, że zostawia go samego i ruszył po schodach w dół.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz