11

371 12 2
                                    


Brama prowadząca na korytarz główny otworzyła się, a do środka weszło czterech strażników. Zdecydowaniem krokiem ruszyli przed siebie, ściągając na siebie uwagę przechodzących więźniarek. Mężczyźni nie przejmowali się, skierowali swe kroki w stronę schodów i udali się na drugie piętro. Wrzawa zaalarmowała cały blok i niektóre kobiety wychylały się na korytarz, żeby sprawdzić co się dzieje. W końcu nie codziennie grupa pracowników więzienia wkraczała w takiej obstawie do holu głównego.

W końcu dotarli do swojego celu. Zatrzymali się przy jednej z cel i rozpoczęli procedurę. Natychmiast wyprosili przebywające w środku kobiety, a następnie rozdzielili się tak, że dwóch strażników weszło do środka, a pozostali dwaj pilnowali zdezorientowane osadzone. Wysoki mężczyzna z wąsem podszedł do jednego z łóżek i zaczął przewracać pościel i materac na drugą stronę. Niczego nie znajdując, przeniósł się na półkę i szufladę, opróżniając całą zawartość, uprzednio dokładnie sprawdzając każdy przedmiot. Niższy z mężczyzn robił to samo z drugiej strony celi. W końcu znaleźli to, czego szukali - małe woreczki z białą zawartością, ukryte pod nogami łóżek. Uśmiechnięci mogli w końcu ruszyć dalej.

Protesty i głośne krzyki kobiet twierdzących, że nie wiedzą co to jest i jak to się znalazło w ich celi nie przyniosły żadnych rezultatów, a wręcz przeciwnie. Dwaj strażnicy wyszli na korytarz i wymierzyli czterem osadzonym, do których przypisana była dana cela, mocne ciosy w brzuchy, tym samym zmuszając je do zgięcia się w pół. To z kolei ułatwiło im zakucie ich w kajdanki, by spokojnie wyprowadzić je do izolatki.

-To Twoja wina! To Ty musiałaś nas wsypać! - Jedna z kobiet zauważyła Tere wychylającą się ze swojej celi kilka metrów przed nimi. - Jesteś pieprzoną ćpunką, która nie chce mieć nic wspólnego z dragami, co? Doigrasz się!

Czarnoskóra przechodząc tuż obok Tere zdążyła szarpnąć się trzymającemu ją strażnikowi na tyle, by zbliżyć się do niej na dostateczną odległość. Nie czekając na utratę okazji zamachnęła się i zadała kobiecie mocny cios z główki, powalając ją na ziemię. To wywołało kaskadę różnorodnych krzyków ze strony reszty osadzonych. Mężczyźni przyspieszyli kroku, żeby zaprowadzić czarnoskóre do izolatki, nie szczędząc im po drodze popychania i szarpania za ręce.

Tere w końcu zdołała się podnieść do pozycji siedzącej, a Antonia od razu znalazła się tuż obok pomagając ją podtrzymać. Kobieta trzymała się za spuchnięty nos, z którego sączyła się krew. Cios był na tyle mocny, że przez moment była zamroczona i nie wiedziała co się dzieje wokoło. Musiała jednak w końcu wstać i pozwolić się zaprowadzić do pomieszczenia szpitalnego, bo krwawienie nie myślało by ustąpić.

Reszta więzienia została zamknięta na czas nieokreślony, pozostali strażnicy pogonili więźniarki do swoich cel, zamykając drzwi na magnetyczne kraty tak, żeby nikt niepożądany już się nie kręcił po korytarzu. Procedura dobiegła końca, ale utrzymanie bezpieczeństwa było najważniejsze.

***

Saray powracająca szybko do celi, a następnie narastająca na zewnątrz wrzawa nie zrobiły na Zulemie żadnego wrażenia. Leżała na wznak na swoim łóżku, przeglądając jakąś gazetę, którą udało się zdobyć od jednego ze strażników. Nie poruszyła się, gdy strażnicy przemknęli tuż obok jej celi, a następnie rozpoczęli swą procedurę. Słyszała jedynie odgłosy przewracanych przedmiotów i uganiających się mężczyzn. Potem kobiety zostały obezwładnione i odeskortowane do izolatki.

-Zule... One się domyśliły, że to sprawka Tere... Sprowadziłyśmy na nią kłopoty. - Saray od kilkunastu sekund wychylała się zza betonowej ściany, chcąc obserwować całe zajście. - Dostała właśnie z czółka od jednej z czarnulek.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz