20

134 19 9
                                    

Fakt, że nie miały zbyt wiele alkoholu do upicia się, nie zmienił ich nastawienia. Obie kobiety wolały nacieszyć się tym, co miały, bez względu na to, że smak tequili był niezwykle intensywny i pozostawał palące uczucie w gardle. Macarena nie miała silnej głowy, toteż już po opróżnieniu połowy tego, co miały do dyspozycji, jej humor znacznie się poprawił. Co rusz próbowała rozśmieszyć Zulemę, co momentami tylko irytowało czarnowłosą, jednak cierpliwie to znosiła, chcąc nacieszyć się względnym spokojem od reszty swoich współlokatorek. Musiały jednak pamiętać o tym, że wciąż znajdowały się w więziennej celi, a jeden ze strażników od czasu do czasu przechadzał się pustym korytarzem.

- Co, ubolewasz, że to nie twój Fabio ma dziś zmianę?

Zulema widząc jak Maca któryś raz nerwowo odwraca się słysząc kroki, nie mogła powstrzymać się od zadania pytania. Widziała, że coś między nimi było, a to mogło być idealnym tematem do żartowania z blondynki. Uśmiechnęła się pod nosem widząc zaskoczone spojrzenie kobiety. Leżała na dolnej części pryczy, co jakiś czas upijając łyk alkoholu, a następnie przekazując go towarzyszce zajmującej łóżko naprzeciwko, która powtarzała czynność, co rusz wymieniając się butelką.

- Już któryś raz wspominasz o nim. Jeszcze chwila i naprawdę zacznę myśleć, że jesteś zazdrosna. - Maca odbiła piłeczkę i uśmiechnęła się niewinnie, znów pokazując urocze dołki w policzkach.

Zulema prychnęła.

- Proszę Cię, nie tknęłabym go nawet kijem.

- A mnie?

Takiego pytania brunetka się nie spodziewała. Odchrząknęła cicho, starając się nie zakrztusić ostrym alkoholem, którego dopiero co przytknęła do ust. Przetarła wierzchem dłoni spływającą po brodzie pojedynczą kroplę i odstawiła butelkę na szafkę, by móc się podnieść do pozycji siedzącej. Spojrzała na biały top, na którym teraz widniały mokre plamki. Maca i tym razem nie mogła powstrzymać śmiechu. Przygryzła wargę i z rozbawieniem obserwowała jak czarnowłosa wstaje z pryczy przeklinając pod nosem.

- No i z czego się śmiejesz, Rubia? Zaraz będziesz to prać własnymi rękoma.

Zulema mruknęła pod nosem i spojrzała z wyrzutem na blondynkę. Ta wyczuwając rzucone wyzwanie również podniosła się i zbliżyła do kobiety. Rzuciła okiem na poplamioną koszulkę, oceniając jak bardzo brunetka mogła się zezłościć o głupie zabrudzenie koszulki.

- Wiesz... Jak chcesz, to mogę to zrobić. Pomóc Ci ją ściągnąć?

Maca brzmiała i wyglądała śmiertelnie poważnie i to zbiło Zulemę z tropu. Mimowolnie cofnęła się przed rękami blondynki, jakby bała się lub brzydziła jej dotyku. Uniosła dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym, w ten sposób ostrzegając, by koleżanka się do niej nie zbliżała. Co prawda przez szumiący alkohol miała nieco mętlik w głowie, jednak propozycja kobiety brzmiało co najmniej niestosownie. I zbyt odważnie jak na Macarenę.

- Co jest, boisz się mnie? - Maca zmarszczyła brwi, zupełnie nie spodziewając się takiego zachowania. Na jej twarzy malowało się zdziwienie przeplatane z rozbawieniem, choć sama nie wiedziała, która z emocji była silniejsza. - Mnie? Zahir boi się Ferreiro?

- Ktoś tu przesadza z pewnością siebie. - Zulema prychnęła przewracając oczami. - Po prostu trzymaj łapy przy sobie.

Blondynka zdecydowanie odczuła wypity alkohol, zwłaszcza że minęło naprawdę dużo czasu odkąd ostatni raz cokolwiek piła. Procenty zaburzyły jej zdolność do realnego postrzegania rzeczywistości i czuła się znacznie odważniejsza niż zazwyczaj. Odczekała aż czarnowłosa ominie ją i zbliży się ponownie do łóżka. Wtedy zaryzykowała i wyciągnęła rękę przed siebie, opierając ją o poręcz, tym samym blokując Zulemie drogę i wymuszając zatrzymanie tuż przed nią.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz