23

115 16 6
                                    

Dreszcze, które odczuła, rozeszły się po całym ciele, począwszy od czubka głowy, a kończąc na najmniejszym palcu u nogi. Przyjemne ciepło uderzyło do głowy, a tętno mimowolnie przyspieszyło. Ku zaskoczeniu Macareny, Zulema nie odsunęła się, ani nie walczyła, jakby czekała na rozwój wydarzeń. Co prawda, ta zagrywka wydawała jej się niezwykle głupia i lekkomyślna, ale na swój sposób interesująca i nie chciała tego przerywać. Czuła ciepły oddech Ferreiro na swojej szyi, który subtelnie wędrował od obojczyka aż do linii żuchwy i niebezpiecznie zbliżał się do samych ust. To pozwoliło czarnowłosej powrócić na ziemię. Zdecydowanym ruchem odsunęła od siebie blondynkę, rzucając w jej stronę złowrogie spojrzenie.

- Powinnaś być wdzięczna, że jeszcze żyjesz i stoisz na dwóch nogach. - Zulema warknęła chrapliwie, gdyż jak na złość nagła suchość w gardle dała się we znaki.

Macarena spojrzała nieco zdezorientowana na towarzyszkę, znów mając problem ze zrozumieniem jej myśli, które znów zmieniały się z sekundy na sekundę. Skrzyżowała ręce na piersiach i delikatnie przechyliła głowę na jeden bok.

- Masz rację. Miejsce nie jest zbyt wyszukane na tego typu zabawy. Głupi pomysł.

Odezwała się po chwili, kompletnie ignorując brunetkę. Wiedziała, że nie o to jej chodziło, ale stwierdziła, że lepiej będzie jak powie coś kompletnie innego niż by pasowało, bo to być może zmusiłoby Zulemę do refleksji. Wzruszyła delikatnie ramionami i przekręciwszy zamek w drzwiach, wyszła z ubikacji. Nie oczekiwała, że kobieta za nią podąży, toteż skierowała się w stronę swoich porzuconych rzeczy z myślą pozbierania ich i finalnego pójścia pod prysznic.

Będąc przy ściance, z wolna przekręciła kurek i odczekała moment aż woda zdąży się nagrzać. W końcu weszła w sam środek strumienia, pozwalając wodzie uderzyć ją prosto w twarz. Krople łagodnie okalały jej ciało, przyjemnie grzejąc i odprężając skórę. Przez chwilę stała w bezruchu, chcąc nacieszyć się chwilą ciszy i spokoju, a następnie zabrała się za mycie. Skończywszy, zakręciła wodę i otuliła się ręcznikiem, zawiązując go przy biuście. Wsunęła stopy w białe klapki, włosy zawinęła w w drugi, mniejszy ręcznik i w końcu wyszła spod prysznica, by dokończyć pielęgnację przy umywalce z lustrem. Nie spodziewała się, że w pomieszczeniu będzie tylko jedna osoba, opierająca się o ścianę nieopodal.

- To jest ten moment, w którym próbujesz mnie zabić za to wcześniej? - Macarena przerwała dziwną ciszę, przenosząc rzeczy do drugiej części pokoju.

Zulema nie drgnęła. Stała wyprostowana, z biodrem opartym o jedną z umywalek. Odczekała chwilę aż kobieta zbliży się w jej stronę, by móc swobodnie śledzić jej wyraz twarzy. Uśmiechnęła się ironicznie i przestąpiła z nogi na nogę.

- Być może...

Wymruczała cicho i w mgnieniu oka znalazła się przy blondynce. Ta, kompletnie nie spodziewając się takiego zagrania, wzdrygnęła się nieznacznie i złapała za brzeg zlewu. Szybko rozejrzała się wokoło, lecz wciąż nie znalazła ani żywej duszy, co było nieco podejrzane, biorąc pod uwagę południowe godziny. Brunetka zauważyła konsternację w jej oczach, a to wywołało ciche parsknięcie, które wydostało się z jej ust.

- Widzisz, o wszystkim pomyślałam. Nie będzie tu nawet świadków, którzy by Ci mogli pomóc.

Maca zmarszczyła brwi, coraz bardziej zastanawiając się w co Zulema pogrywa. Mogłaby się spodziewać wszystkiego, w końcu to była Zahir, więc gdyby faktycznie chciała ją zabić, to miałaby do tego idealną okazję. Rzuciła krótkie spojrzenie w bok, gdzie leżała jej kosmetyczka, ale nie było w niej nic, co mogłoby pomóc w samoobronie. Przeniosła wzrok na powrót na brunetkę, chcąc wyczytać z jej oczu jakiekolwiek intencje.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz