12

125 16 14
                                    


Pomysł ze wsadzaniem osadzonych do izolatek nie wydawał się taki zły, jednak problemem okazała się liczba wolnych pomieszczeń w stosunku do kobiet, które rzekomo miały tam trafić. A było ich całkiem sporo, biorąc pod uwagę fakt, że strażnicy chcieli tam umieścić niemal połowę więźniarek. Rozwiązanie okazało się całkiem proste - strażnicy zamykali w jednej izolatce po dwie osoby z racji tego, że tym razem kobiety miały tam spędzić tylko jedną noc. Przynajmniej większość z nich.

Taka sama sytuacja spotkała dwie kobiety, które o tym trefnym zabiegu dowiedziały się dopiero w momencie, gdy strażnik wepchnął je do jednej ciemnej celi.

- Que? Od kiedy pobyt w izolatce jest zarezerwowany dla nowożeńców?! - Zulema warknęła, z niedowierzaniem spoglądając na strażnika z wąsem.

- Od kiedy taką mamy ochotę. Miłego miesiąca miodowego. - Mężczyzna odburknął odbijając żart i spojrzał na blondynkę, oblizując wargi w dość niesmaczny sposób.

Drzwi zatrzasnęły się i wielki zamek opadł na miejsce. Kobiety pozostałe same sobie w małej izolatce tylko z jednym łóżkiem, a raczej materacem pełniącym jego funkcje. Zulema wzruszyła ramionami i wskoczyła na materac, opierając plecy o ścianę. Jedną nogę miała wyprostowaną, a drugą zgiętą w kolanie, na którym oparła brodę. Zerknęła na blondynkę, która wciąż stała przy wyjściu nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.

- Rubia, nie wiem jak Ty, ale ja zajmuje łóżko. - Odezwała się po chwili - Możesz spać na prześcieradle, użyczę Ci z dobroci serca.

- No chyba sobie żartujesz. - Maca odpowiedziała z niedowierzaniem, podpierając się rękoma w talii. - Nie będę spać na podłodze.

Zulema zaśmiała się krótko, ale natychmiast spoważniała, łypiąc na kobietę spode łba.

- A jak inaczej sobie to wyobrażasz? Będziemy spać na łyżeczkę? - Zadrwiła.

Macarena wypuściła ze świstem powietrze. Domyślała się, że czeka ją długa noc i nie będzie należała do najprzyjemniejszych, to było pewne. Nie zamierzała jednak dać czarnowłosej za wygraną, ale póki co nie chciała tracić na to ani energii ani czasu. Nie to, że miała co innego do załatwienia, przecież wcale nie była zamknięta w małej izolatce.

***

Godziny spędzone w odosobnieniu dłużyły się niemiłosiernie, a na domiar złego, ciężko było rozpoznać która była godzina i czy to już pora snu. Jedyne źródło światła zawieszone na suficie nigdy nie gasło, a było też jedynym źródłem dźwięku w tej nieznośnej ciszy, bo żarówka musiała być nie do końca dokręcona i wydawała z siebie ciche buczenie przypominające latającą muchę obok ucha.

Maca postanowiła zaufać swojemu zegarowi biologicznemu i czekać aż organizm sam będzie dopominał się o sen. W końcu nie pierwszy raz została posłana do izolatki, więc nie było to dla niej żadną nowością. Jedyną zmianą był jednak to, że nie była tutaj sama i w gruncie rzeczy nie była pewna czy to dobrze czy źle, bo towarzystwo Zulemy było dość specyficzne. Szczęściem w nieszczęściu, czarnowłosa zdecydowała się jednak ostentacyjnie ignorować blondynkę, podśpiewując sobie pod nosem lub też leżąc w bezruchu i wpatrując się w sufit.

W końcu jednak Macarena zaczęła odczuwać zmęczenie, a chodzenie w kółko wokół małego pomieszczenia mogłoby doprowadzić ją do szału. Przystanęła po tym, jakże interesującym, spacerze i spojrzała na Zulemę, która znów leżała na wznak, a jej oczy utkwione były w jednym punkcie.

- Wystarczy, przesuń się. - Prychnęła w końcu i nerwowym ruchem ściągnęła żółtą koszulę, zostając w białym podkoszulku. Zbliżyła się do łóżka i nie czekając na reakcję towarzyszki, wpakowała się na materac.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz