- To przez jej córkę, nie?
Macarena w końcu przerwała ciszę, która zdążyła się wygodnie zaaklimatyzować między obiema kobietami. Od dobrych kilku minut siedziały w milczeniu, podpierając się o metalowe ogrodzenie. Zulema wciąż nie spieszyła z wyjaśnieniami, stąd Maca musiała rozgryźć całą sytuację w swoim własnym tempie. Gdy się odezwała, brunetka nieznacznie poruszyła się, unosząc kąciki ust w niemal niewidocznym uśmiechu.
- Si. Ma teraz życie, które na nią czeka, jak tylko wyjdzie z więzienia. Nie chce jej tego zepsuć. - Odpowiedziała, przygryzając wargę. - Chociaż tyle jestem w stanie dla niej zrobić i mam nadzieję, że to zrozumie w odpowiednim czasie.
Maca kiwnęła ze zrozumieniem głową. Zastanawiała się, czy postąpiłaby podobnie będąc w takiej sytuacji, ale wiedziała też, że takie gdybanie nie miało najmniejszego sensu, bo realne życie prędzej czy później, zweryfikowało by jej rozmyślania. Co prawda, blondynka wolałaby szczerze porozmawiać z Saray, żeby być z nią całkowicie szczerą, ale nie miała zamiaru wtrącać się w decyzję Zulemy. Domyślała się, że ma swoje powody do takiego, a nie innego zachowania i próba zmiany jej zdania nie leżała w kwestii Macareny. Spojrzała na brunetkę, w głębi duszy ciesząc się z jej otwartości i chęci podzielenia się swoimi przemyśleniami, co nie było zbyt częstą sytuacją.
- A ja? Dlaczego chcesz żebym uciekła z Tobą? - Maca zapytała po chwili, licząc na kolejną porcję szczerości.
Zulema parsknęła i przymknęła na moment powieki. W końcu przechyliła się nieznacznie i spojrzała na blondynkę, pierwszy raz zaszczycając ją spojrzeniem.
- Nie chcę. Ale lepiej nie uciekać w pojedynkę. A co zrobisz jak już się nam uda, to już nie moja sprawa. Rozejdziemy się każda w swoje strony i tyle z naszej współpracy. The End.
Macarena mogła spodziewać się podobnej odpowiedzi. Westchnęła znudzona powrotem "starej Zulemy", kiwając z niedowierzaniem głową. Podtrzymała spojrzenie brunetki, dopiero teraz mogąc swobodnie ujrzeć emocje malujące się na jej twarzy. Było to nieco utrudnione, bo czarnowłosa zdawała się próbować utrzymać beznamiętną minę, jakby chciała coś ukryć za tą maską.
- Czyli traktujesz mnie jako narzędzie do zdobycia swojego celu? Tak po prostu? - Maca naskoczyła po chwili, czując narastającą frustrację. Zanim Zulema zdążyła odpowiedzieć, ta kontynuowała - Nic się nie zmieniło od twojej poprzedniej próby ucieczki, z tym że teraz zamiast zabrać mnie siłą, otwarcie o tym mówisz. Cóż za miły gest z twej strony.
Prychnęła z dezaprobatą i podparła się rękoma o beton, żeby wstać i oddalić się od czarnowłosej, ale nim zdążyła wprowadzić myśl w czyn, silna dłoń ujęła ją za nogawkę od spodni, zmuszając do powrotu na miejsce. Spojrzała zaskoczona na kobietę, oczekując wyjaśnień. Zdążyła się już dostatecznie zirytować i nie miała zamiaru na gierki, zupełnie nie przejmując się stanowczą miną Zulemy. Czasy, kiedy bała się czarnego skorpiona miała już za sobą i już nie odczuwała panicznego strachu w momencie postawienia się jej.
- Nie wszystko kręci się wokół Ciebie, Rubia. Jeśli nie chcesz mi pomóc, to nie będzie mi przykro. Przynajmniej będę mieć święty spokój.
Zulema zachowała kamienny wyraz twarzy, kompletnie nie dając po sobie poznać co myślała. Jeżeli blondynka nie chciała współpracować, jej strata. Ona nie miała zamiaru błagać o współpracę, bo to nie leżało w jej naturze. Puściła skrawek materiału, który wciąż ściskała w ręce i odwróciła się machinalnie, dostrzegając Saray siadającą na trybunach naprzeciwko. Obie wymieniły się krótkimi spojrzeniami. Cyganka uniosła brwi i skinęła głową, zadając nieme pytanie o co chodziło na co Zulema przymknęła powieki, dając do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.
CZYTASZ
Niewypowiedziane słowa
FanfictionCo się stało po buncie Cruz Del Norte? Jak bohaterki poradzą sobie z nowymi problemami po kolejnym przeniesieniu? Czy Zulema i Macarena w końcu przestaną drzeć ze sobą koty i zaczną współpracować? --- ~Akcja dzieje się po końcówce sezonu 4 Vis a Vis...