28

98 10 9
                                    

Dni upływały spokojnie. Koniec sierpnia zwiastował obniżenie się temperatur, co było dobrą wiadomością, bo niemalże każdy miał już dość palących upałów, które męczyły Hiszpanię przez cały miesiąc. Teraz powietrze nieco ochłodziło się, choć wciąż było ciepło i przyjemnie. Większość osadzonych starała się wykorzystać dogodną temperaturę, jak najwięcej przebywając na spacerniaku, by zażywać słonecznych kąpieli.

Zulema nie należała do tej grupy. Zdecydowanie wolała ukryć się w cieniu, żeby poświęcić swe myśli na doskonalenie planu ucieczki z więzienia. Często przebywała w bibliotece, bo tam miała ciszę, jednak Saray w końcu zaczęła domyślać się, że Zulema coś ukrywa, a to nie dawało jej spokoju. Niestety, każda próba rozmowy kończyła się fiaskiem, bo nie była w stanie wyciągnąć od koleżanki nic konkretnego.

- Czemu taka jesteś?

Saray prychnęła, ciężko opadając na krzesło, ze zrezygnowaniem opierając brodę na ręce wspartej na stoliku. Zerknęła na Zulemę pochłoniętą czytaniem jakiejś książki, świdrując ją przenikliwym spojrzeniem.

- Que? Jaka? - Brunetka nie podniosła głowy znad literatury, niewzruszona ostentacyjnym zachowaniem cyganki.

- Właśnie taka! - Saray machnęła rękami w geście zaprezentowania. - Dziwnie się zachowujesz od jakiegoś czasu, znikasz w wolnym czasie albo się gdzieś ukrywasz. Que pasa?

Zulema w końcu przerwała czytanie i uraczyła rozmówczynię swoim spojrzeniem. Wiedziała, że prędzej czy później, jej przyjaciółka w końcu zauważy zmianę w jej zachowaniu, ale liczyła, że uda jej się uniknąć rozmowy. Miała do ukrycia dwie, całkiem istotne rzeczy i ani jedna, ani druga nie brzmiała zbyt dobrze, aby przedstawić ją Saray. Gdyby dowiedziała się o planie ucieczki, chciałaby brać w nim udział, a do tego nie można było dopuścić z uwagi na jej krótki wyrok i czekanie na spotkanie z córką. W przypadku potajemnych schadzek z Macareną... Wolała unikać rozmowy z kimkolwiek na ten temat.

- Wydaje Ci się. Przez ten Twój instynkt macierzyński stałaś się przewrażliwiona. - Zulema skwitowała krótko.

Saray prychnęła kiwając głową z niedowierzaniem. Zulema ewidentnie coś ukrywała i nie chciała się do tego przyznać, co tylko upewniło cygankę w przekonaniu, że nie powinna odpuszczać. Zerwała się z krzesła i uderzyła otwartymi dłońmi o blat stolika, ignorując spojrzenia kobiet wokoło. Pochyliła się do przodu i spojrzała brunetce prosto w oczy.

- Zule, wiesz, że nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się co jest grane? Tu eres mi hermana, venga.

Zulema westchnęła i ukradkiem zerknęła na towarzystwo wokoło, by sprawdzić czy osadzone dalej spoglądają w ich stronę czy też sytuacja się uspokoiła. Saray zauważyła ten gest i z powrotem opadła na krzesło, by nie zwracać na siebie uwagi.

Chciała być szczera z cyganką, bo zawsze o wszystkim jej mówiła i mogła na niej polegać, ale wiedziała też, że wiadomość o planie ucieczki nie spodoba jej się z jednego, prostego powodu - nie uwzględnia jej osoby. Saray z pewnością wpadłaby w szał i nalegałaby na wzięcie jej pod uwagę, a na to Zulema nie mogła pozwolić. Nie chciała narażać wolności przyjaciółki i pozbawiać ją całkowitego kontaktu z córką. Ta decyzja była już sama w sobie trudna, bo od początku ich wspólnego pobytu w więzieniu, zawsze planowały takie eskapady razem, ale tym razem to musiało się zmienić. Miała tylko nadzieję, że cyganka ją zrozumie w odpowiednim czasie.

- Vale. Ale jeśli piśniesz o tym komukolwiek choćby słówko... Nie ręczę za siebie. - Zulema wyprostowała się na krześle, rzucając srogie spojrzenie.

- No nie mów, że jesteś w ciąży!

Saray klasnęła w dłonie, zadowolona ze swojego żarciku, jednak szybko zreflektowała się, że w bibliotece powinna zachować względną ciszę, o czym przypomniały jej przekleństwa i uciszania innych kobiet. Spojrzała na Zulemę i niemal natychmiast spoważniała, widząc, że ta nie jest w nastroju do żartów. Brunetka zacisnęła wargi, w duchu żałując, że jednak zdecydowała się cokolwiek powiedzieć.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz