5

165 14 10
                                    

Nie była pewna ile czasu minęło odkąd wyszła z celi, ale wiedziała, że musi się spieszyć nim ktokolwiek nabierze podejrzeń gdzie była. Przemknęła wzdłuż głównego holu i wskoczyła na schody, pokonując co drugi schodek. Jeszcze tylko kawałek przejścia korytarzem i będzie u siebie. Szybkim ruchem poprawiła koszulkę, przywołując we wspomnieniach to, co przed chwilą się wydarzyło.

Szczerze powiedziawszy, nie spodziewała się takiego obrotu spraw, tym bardziej z inicjatywy Fabio, który sam wyciągnął ją z celi i zaczął całować. Oczywiście Maca się nie opierała, gdy poczuła jego wargi na swoich, rozpalając namiętność. Nie była jednak do końca pewna czy to był dobry pomysł. Owszem, żałowała zakończenia relacji rok temu, zwłaszcza że zrobiła to w tak okrutny sposób. Niemniej, zdążyła już ruszyć do przodu i w tym momencie nie wiązałaby się z kimś będąc w więzieniu. Co innego jeżeli chodziło o sam seks. Na samą myśl na twarz blondynki wpełzł niewinny uśmiech, zachowując się zupełnie jak nastolatka, która po wymknięciu się z domu wraca z randki z chłopakiem.

Natychmiast skarciła się w myślach za takie scenariusze, a sama myśl o odbytym przed chwilą stosunku zaczęła nabierać negatywnego zabarwienia. Mogła najpierw porozmawiać z mężczyzną, wyjaśnić sytuację, a dopiero potem, ewentualnie, działać. Ale Maca pomyślała dopiero po fakcie.

Wpadła do swojej celi z zamiarem cichego ściągnięcia butów i wsunięcia się pod kołdrę, jednak gdy tylko podeszła do łóżka, ciemnoskóra kobieta zajmująca miejsce tuż nad nią, podniosła się do pozycji pół siedzącej opierając się na łokciach.

- Gdzie byłaś? - Zapytała szeptem.

- Na spacerze. - Blondynka odpowiedziała zdawkowo i ściągnęła żółtą kamizelkę.

Kobieta jednak nie miała zamiaru tak łatwo zrezygnować.

- Byłaś z Fabio. - Stwierdziła krótko.

Macarena westchnęła cicho i odwinęła kołdrę. Wskoczyła pod zimną pościel i ułożyła się na plecach. Miała nadzieję, że koleżanka nie będzie drążyć i jednak pójdzie spać.

-Byłaś z nim i coś się wydarzyło. - Dodała po chwili, wychylając się dostatecznie mocno, by móc spojrzeć na kobietę.

-A nawet jeśli, to co?

- Nic, po prostu się martwię. Mam nadzieję, że nie zrobisz niczego głupiego - Machnęła głową wracając na swoje miejsce na pryczy.

Ani jedna, ani druga nie zamierzały już kontynuować rozmowy, co blondynka przyjęła z niemałą ulgą. Przekręciła się na drugi bok z nadzieją na szybkie przyjście snu.

***

Długi dźwięk syreny zawył w całym więzieniu, oznajmiając o pobudce i zbliżającej się porze śniadania i pryszniców. Strażnicy już się przechadzali wzdłuż korytarzy. Automatyczne drzwi w postaci wąskich krat pootwierały się we wszystkich celach, a rozbudzone kobiety powoli zaczynały swój kolejny dzień. Niektóre korzystając z okazji, pospiesznie maszerowały do łazienki, aby w spokoju i względnie samotnie szybko się umyć, z kolei niektóre, kompletnie się nie spieszyły, wciąż dobudzając się na swoich łóżkach.

Saray była na nogach od co najmniej godziny, jednak zbyt wiele nie mogła zrobić, bo drzwi wciąż były zamknięte, a obudzenie Zulemy mogło się nie skończyć zbyt dobrze. Zatem jedyne, co jej pozostało, to leżenie na pryczy i rozmyślanie na przeróżne tematy w oczekiwaniu na otwarcie się drzwi, co niesamowicie jej się dłużyło. Tego dnia miała dostać w końcu możliwość zobaczenia swojej córki, którą przybrani rodzice mieli przyprowadzić ze sobą na widzenie. Nie słyszała ani nie wiedziała nic odkąd trafiła do izolatki, a każdy kolejny dzień bycia w niewiedzy mocno odbijał się na jej zdrowiu psychicznym.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz