14

110 12 5
                                    

Siedziały w swojej celi, na jednym łóżku, dyskutując o wszystkim i niczym, tudzież o trudnościach życia więziennego, ciężko było określić. W pomieszczeniu znajdowały się tylko one, gdyż współlokatorki zdecydowały się gdzieś ulotnić na wieczorny spacer. Zulema siedziała na łóżku swej kompanki, opierając się plecami o chłodną ścianę. Saray siedziała między jej nogami, pozwalając by czarnowłosa bawiła się jej włosami, splatając je w gruby warkocz.

Ich błogie chwile nie trwały zbyt długo. W progu stanęła Macarena i, widząc obie kobiety oparła się o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach. Spojrzała wymownie na Zulemę, a następnie przeniosła wzrok na Saray. Cyganka westchnęła i odczekała chwilę, nim towarzyszka zaplecie jej warkocz do końca, a następnie zsunęła się na krawędź łóżka i z wolna podniosła się do pozycji stojącej.

- To ja lepiej pójdę sprawdzić co u Owcy. - Odwróciła się w stronę czarnowłosej, a gdy ta skinęła jej lekko głową, ruszyła przed siebie i wyminęła blondynkę domyślając się, że nie będzie potrzebna w tej rozmowie.

Maca w milczeniu zbliżyła się do łóżek i usiadła na przeciwko Zulemy, opierając łokcie o kolana. Widziała, że tamta nie zamierza zaczynać rozmowy, a miast tego, nieruchomo siedzi i się w nią wpatruje. Wypuściła ze świstem powietrze w końcu przerywając ciszę.

- Słyszałam co się stało w łazienkach. - Zaczęła, spoglądając na kobietę, by sprawdzić czy jakkolwiek zareaguje na rozchodzące się wieści. Czarnowłosa milczała jednak, czekając na dalszą część wypowiedzi. - Nie boisz się, że te jej koleżanki po wyjściu z izolatki będą chciały Cię zniszczyć?

Teraz już musiała zareagować. Zulema parsknęła ze śmiechu i pokiwała z niedowierzaniem głową. Maca nie była pewna czy to była reakcja na to, co powiedziała czy na to, że poniekąd znów pokazała swoje zmartwienie o towarzyszkę.

- Ay, Rubia... Myślałam, że jesteś mądrzejsza. - Odezwała się po chwili i przeniosła się na łóżku do pozycji leżącej, kładąc się na lewym boku, oparłszy głowę o dłoń wspartą na łokciu. - Ja się niczego nie boję. I wątpię, żeby cokolwiek jeszcze próbowały.

Prawdę mówiąc, nie była pewna jakie faktycznie były zamiary dilerek, ale mogła jedynie polegać na swojej intuicji, która podpowiadała jej, że Amanda zrozumiała przekaz i raczej nie zrobi niczego głupiego, przynajmniej w najbliższym czasie. Wiedziała, że sytuacja pod prysznicem nie była zbytnio ekstrawagancka, ale samo zachowanie i pewność czarnowłosej mogły robić swoje.

- Wiesz, że nie musisz mnie okłamywać? - Macarena zapytała unosząc brew.

Wiedziała, że Zulema zrozumie do czego odnosiło się to pytanie, tak samo jak zdawała sobie sprawę, że kobieta nie przejmie się zachętą i zapewne ją zignoruje. Wolała jednak zaryzykować, żeby dać jej do zrozumienia, że może na nią liczyć.

Zulema parsknęła i przejechała językiem po wargach spoglądając na blondynkę. Uraczyła ją nieco rozbawionym spojrzeniem, które na moment zmieniło się w coś trudnego do określenia, co zniknęło w oka mgnieniu. Maca zauważyła tą zmianę.

- Nie wiem czy pamiętasz, ale obiecywałam Ci, że Cię zabiję. - Odezwała się cicho, owijając pasemko włosów na palec. - Co prawda sprawy się nieco zmieniły po tamtej akcji w pralni, ale to nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółkami i od teraz będziemy sobie szczęśliwie plotkować, rozmawiając o naszych problemach i miłostkach z chłopakami.

Ostatnie zdanie wypowiedziała z dosyć wyraźnym przekąsem, ponownie spoglądając na kobietę i uśmiechając się złośliwie. Czy chciała sprowokować Macarenę? Być może. A może po prostu dogryzanie blondynce sprawiało jej radość.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz