13

130 14 7
                                    


Protest na stołówce z poprzedniego dnia nie przyniósł zbyt wielkich rezultatów, zostawiając wśród osadzonych uczucie gorzkiego rozczarowania. Zarząd więzienia nie zareagował i raczej nie miał zamiaru nic zmieniać, a jednodniowy pobyt w izolatce był jedyną odpowiedzią na niezadowolenie kobiet. Miranda, dyrektorka placówki, wiedziała jednak, że prędzej czy później pojawią się kolejne bunty, ale przyciśnięta mocnymi wpływami całego zarządu nie mogła zbyt wiele zrobić, zwłaszcza że śledzono każde jej poczynania.

Brak zmian powitał kobiety wkraczające na stołówkę z nadzieją na lepsze śniadanie niż uprzednio. Na ladzie poukładane były metalowe pojemniki z takim samym jedzeniem jak zawsze, a kucharki i osoby pracujące w kuchni z kwaśnymi minami rozpoczynały swoją pracę, zirytowane całą sytuacją.

Na sali pojawiła się również Macarena z Zulemą, które dosiadły się do stolika przy którym siedziała Owca, Saray i Antonia, co wprawiło w zdziwienie tych ostatnich, gdyż nie codziennie czarnowłosa decydowała się na wspólne posiłki z kimś innym niż cyganka. Nikt jednak nie zdecydował się tego skomentować na głos. Maca zdążyła się w międzyczasie dowiedzieć, że dzięki akcji z narkotykami, Tere miała przestawiony nos i wymagana była interwencja chirurga. Wolała jednak nie dopytywać jak dokładnie miała akcja przebiegać i czy jest to czyjaś konkretnie wina.

- A ja dalej nie rozumiem, dlaczego nie mogłyśmy im spuścić manta tak, jak one to zrobiły. - Saray odezwała się w pewnym momencie, gdy dyskutowały nad sprawą dilerek, które wciąż przebywały w izolatce.

- Cariño, dobrze wiesz, że to nie skończyłoby się zbyt dobrze. - Owca pomachała cygance widelcem przed nosem. - Z resztą... W razie czego jesteśmy zwarte i gotowe.

Zulema pokiwała jedynie głową, wyrażając swoją dezaprobatę. Jak zwykle, wolała załatwiać sprawy na własną rękę i nie podobało jej się, że z owej sytuacji zrobiła się jakaś akcja interwencyjna, w którą zamieszane było tyle osób. Stwierdziła, że nie będzie się odzywać, bo pewnie i tak by to nic nie dało. Zdążyła zauważyć, że już od jakiegoś czasu jej grono "znajomych" nieco się powiększyło, a to nie było zbyt dobrą oznaką. Przynajmniej ona tak uważała.

Przez dalszą część śniadania rozprawiały na temat dilerek, a Saray, będąca najgłośniejszą z nich, co rusz zaznaczała, że nikt nie będzie bawił się w samosądy, by oceniać zachowania Zulemy z życia przed więzieniem. Maca musiała kilkakrotnie ją uciszać, żeby czasem ktoś przypadkowy nie usłyszał czegoś, co wskazałoby na nie w związku z ostatnią interwencją narkotykową. Zachowanie blondynki nie umknęło uwadze czarnowłosej, która uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak Maca stara się dbać o poufność.

***

Po godzinach śniadaniowych, strażnicy poinformowali osadzone o apelu ze strony dyrektorki na holu głównym, gdzie każda winna była się udać. Kobiety z wolna kierowały się w jednym kierunku, krocząc jedna za drugą po korytarzach i schodach by dotrzeć na poziom zero. Gdy już względnie wszystkie były na wskazanym miejscu, strażnicy ustawili się w strategicznych pozycjach, żeby mieć wszystko na oku. Miranda zaś, pojawiła się przy przejściu z jednego bloku na drugi, stojąc przy barierkach na poziomie drugim. Spojrzała w dół, na wszystkie osadzone i odczekała chwilę aż kobiety zwrócą na nią uwagę.

- Dzień dobry Cruz Del Sur. Mam dla was dobrą wiadomość. Wasza propozycja odnośnie dodatkowych kursów i warsztatów została rozpatrzona pozytywnie. - Odezwała się w końcu, a jej mowa została przyjęta gromkimi brawami i okrzykami zadowolenia ze strony więźniarek. Gdy kobiety się trochę uspokoiły, kontynuowała - W planie zostały ujęte zajęcia sportowe na świeżym powietrzu, a także na sali gimnastycznej i podstawy majsterkowania. Ogrodnictwo w szklarni zostaje przywrócone.

Niewypowiedziane słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz