ROZDZIAŁ 2 - ,,Nazywał się Nikaus"

3.8K 160 13
                                    

Wracając do domu, dziewczyna była jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Zupełnie nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony była podekscytowana. W jej nudnym i monotonnym życiu wreszcie zdarzyło się coś ciekawego. Jednak z drugiej strony, to ,,coś'' zdecydowanie nie było bezpieczne. Nowo poznany facet z akcentem naprawdę był diabłem... Mimo przerażenia, Alice była gotowa, aby dowiedzieć się czegoś więcej.

Do domu dotarła już po ciemku. Przekraczając bramę prowadzącą do kamienicy, w której mieszkała, z całej siły trzymała się nadziei, że obejdzie się bez spotkania z rodzicami. Nie miała zamiaru z nimi rozmawiać. Chyba się już przyzwyczaili, że wolała spędzać czas bez nich, bo nastolatka miała z nimi raczej napięte relacje. Było tak zarówno z jej, jak i z ich winy, chociaż dziewczyna bardziej pochylała się za tą drugą opcją. Czuła się przez nich nierozumiana, a w przeszłości w jej domu działo się wiele złego. Nie chciała jednak na ten temat mówić ani na nowo przeżywać. Kontakty z rodzicami starała się ograniczać do jedynie niezbędnych wymian zdań. W końcu była już dorosła i, mimo braku większych planów, odliczała dni do ewentualnego wyjazdu na studia.

Jej mama była bardzo specyficzną kobietą. Zależało jej wyłącznie na sobie, łatwo wpadała w gniew i potrafiła jednym słowem złamać drugiego człowieka. To w głównej mierze przez te cechy, Alice nie potrafiła się z nią dogadać. Nastolatka była kropka w kropkę, jak jej matka. Zwykle wyglądało to w taki sposób, że gdy tylko dziewczyna robiła coś źle, jej mama denerwowała się, co z kolei zaczynało irytować Alice. Po czymś takim kłótnia była gotowa. A biorąc pod uwagę temperamenty obu z nich, nie była to lekka kłótnia. 

Natomiast tata dziewczyny widział w córce jedynie matkę, której szczerze nienawidził. Rodzice dziewczyny byli małżeństwem jedynie ze względu na nią. Takie poświęcenie, które ciągle jej wypominali...

Alice delikatnie zamknęła za sobą drzwi i zaczęła skradać się do swojego pokoju, ale wtedy usłyszała głos mamy:

- Gdzie byłaś?

Nastolatka jęknęła w duchu. Szybko przywdziała na usta słodki uśmiech i odwróciła się w kierunku rodzicielki.

- Świętowaliśmy ze znajomymi - skłamała.

Matka nie wiedziała, jakim introwertykiem stała się ostatnio jej córka. Jednak mimo tak wspaniałej odpowiedzi, wydawała się nieusatysfakcjonowana.

- Nie mogłaś mnie o tym wcześniej poinformować? - spytała z wyrzutem.

- Jest dwudziesta trzecia, czyli przed północą. Obiecałam, że będę wracać przed dwunastą w nocy i trzymam się tej obietnicy - burknęła w odpowiedzi Alice.

Ta rozmowa naprawdę zaczęła ją irytować. Sama osoba matki działała na nią jak płacha na byka, a niedawne wydarzenia i wciąż piekąca szyja jedynie pogłębiły jej irytację. Zdecydowała się szybko skończyć tę bezsensowną wymianę zdań.

- Mamo, proszę, czy mogę już iść spać? Jestem zmęczona - powiedziała, poszerzając sztuczny uśmiech.

- Dobrze - westchnęła ze złością matka, wracając do swojej sypialni.

Dłużej nie czekając, Alice pobiegła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zamknęła oczy. Znowu zobaczyła tę sytuację w barze, tego człowieka... Nazywał się Niklaus... ,,Co on mi zrobił? Dlaczego o nim myślę?'' - panikowała, bezwładnie bawiąc się palcami. Dopiero gdy ich kostki strzeliły złowieszczo, wyrwała się z letargu i z sercem na dłoni podeszła do lustra. Po przechyleniu głowy zauważyła, że na szyi miała biały opatrunek. Nie myśląc dwa razy, uchyliła go. 

Gdy tylko materiał opadł na podłogę, odsłaniając jej skórę, ledwo zdusiła krzyk przerażenia. Jej szyja okazała się być zakrwawiona! Można było wyróżnić na niej silne ślady szczęki - miejsce na kły było zarysowane mocniej. ,,On mnie ugryzł'' - nie dowierzała Alice. - ,,Co za normalny człowiek gryzie innych?!". 

To wszystko zaczęło ją przerażać. Kim był nowo poznany facet? Takie pytanie nie wychodziło jej z głowy. Często czytała książki o istotach nadprzyrodzonych, ale nie mogła uwierzyć, że Klaus mógłby być jakimś demonem. Co prawda, nie ulegało wątpliwości, że jego zachowanie odchodziło od normalności, ale takie historie były przecież nieprawdziwe...

Następnego ranka, Alice obudziła się bardzo późno. Za oknem było słychać krzyki bawiących się w najlepsze dzieci. Powoli wstała z łóżka, zamknęła źródło hałasu i miała zamiar ponownie zasnąć, aby odespać nieprzespaną noc. Krew na szyi wyprowadziła ją z równowagi i nie mogła nawet zmrużyć oka. Niestety, w błogim lenistwie przeszkodziła dziewczynie matka.

- Alice, co z tobą? Wołam cię od paru minut. - głos rodzicielki nieprzyjemnie uderzył jej do głowy. - Potrzebuję parę rzeczy ze sklepu. Przejdź się, zamiast leżeć cały dzień w łóżku!

Odpowiedź ,,Sama sobie kup!'' cisnęła się nastolatce na usta, ale stwierdziła, że za resztę kupi sobie napój energetyczny, który zdecydowanie należał jej się po nieprzespanej nocy. Ubrała więc luźną bluzkę z dekoltem i dżinsową spódniczkę do pół uda, po czym udała się do sklepu.

Dzieciaki zniknęły - prawdopodobnie przez czarne, burzowe chmury, które ponuro kłębiły się na niebie niedaleko przed Alice. Dziewczyna westchnęła, bo zdała sobie sprawę, że musi się pospieszyć. Nie miała zamiaru moknąć, a mama pewnie by urządziłaby jej niemałą aferę, gdyby przeczekała złą pogodę na mieście i nie przyniosła jej ,,rzeczy'' na czas.

Po paru minutach szybkiego marszu, nastolatka była już na miejscu. Sklepowy parking był opustoszały - ostatni ludzie chowali się w samochodach lub samym sklepie. ,,Chyba nie zdążę'' - pomyślała Alice i jeszcze bardziej przyspieszyła kroku.

Potem wszystko zdarzyło się w ułamku sekundy. Klakson, pisk hamulców, czyjś silny uścisk... W jednej chwili dziewczyna stała tuż przed pędzącym samochodem, a w drugiej leżała na asfalcie i z przerażeniem patrzyła na oddalający się pojazd. ,,Jakim cudem wciąż jestem cała?'' - to była jedyna myśl, która była w oszołomionej głowie Alice, gdy rozglądała się niepewnie na boki.

Splamieni krwią 1: Tu jestem, człowieczku  | Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz