ROZDZIAŁ 30 - ,,Stracone dziecko będzie odzyskane"

2K 109 2
                                    

- Że co proszę? - burknęła zirytowana Alice. - To największa bzdura, jaką słyszałam.

Nieznajoma od dłuższego czasu ją denerwowała. Za bardzo przypominała jej o Klausie. Jej osoba kojarzyła się nastolatce z podekscytowaniem, dużymi emocjami i zagadką, co w tym momencie zupełnie nie pasowało do jej obecnej sytuacji.

- Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale to prawda...

- O czym ty mówisz! Chyba wiem, kto jest moją matką - przerwała jej natychmiast Alice. - Nie... Nie, jak chyba oszalałam... Oszalałam!

Miała już dość, wszystko ją przytłaczało. Rana w sercu, nieudolnie posklejana, otworzyła się i zaczęła wyrzucać z siebie litry krwi. Pojedyncza łza poleciała po policzku dziewczyny. Nie minęło dużo czasu, by podążyły za nią kolejne. Alice podniosła na nieznajomą opuchnięte od płaczu oczy.

- Proszę cię, zostaw mnie - wyszeptała bezsilnie. - Nie zniosę tego więcej...

Kobieta spojrzała na nastolatkę smutno.

- Wiem, kochanie. Wiem...

Podeszła do niej i ją objęła. Alice zastygła na chwilę. Tak dawno nie czułą bliskości drugiego człowieka... Tak dawno nikt jej nie przytulił. Oddała uścisk. Potrzebowała tego.

- Powiem ci całą prawdę, moja kochana... Ona pozwoli ci spełnić przepowiednię i odnaleźć ukochanego... - usłyszała kojący głos nieznajomej.

Nastolatka zastygła momentalnie, powoli analizując wypowiedziane przez kobietę słowa.

- Przecież ty nienawidzisz Klausa - wymamrotała ze zdziwieniem. - Nie chciałaś, bym się z nim zadawała... I o jakiej przepowiedni mówisz?

Nieznajoma odsunęła się od dziewczyny. w jej wzroku błysnęło zdecydowanie.

- Zaraz dowiesz się wszystkiego - obiecała.

Rozłożyła szeroko ramiona, sprawiając wrażanie, jakby się modliła. Z jej ust wydostał się dziwny potok słów. Uniosła głowę ku niebu, drżąc lekko.

- Co się dzieje? - spytała zaniepokojona Alice.

Nieznajoma nie zwracała na nią najmniejszej uwagi. Nieprzerwanie trwała w swojej pozycji. Po paru minutach, zupełnie niespodziewanie, za trzęsła się po raz ostatni i z powrotem spojrzała na nastolatkę. Tym razem jednak jej wzrok był... inny.

- H-hej - zaczęła niepewnie Alice, mimowolnie cofając się parę kroków. - Wszystko z tobą w porządku?

Zamiast odpowiedzieć, nieznajoma szybko nadrobiła dystans dzielący ją od nastolatki i gwałtownie dotknęła rękami jej ramion. Dziewczyna zadrżała. Kobieta była bardzo zimna.

- Wszystko ci wyjaśnię... - wyszeptała.

Po tych słowach, Alice poczuła, że ziemia się pod nią osuwa. Leciała w dół bezkresnej przepaści, mając jedynie tą małą chwilę na przygotowanie się na śmierć. W końcu nastolatka upadła. Ładowanie było delikatne, wręcz przyjemne, zupełnie nie pasujące do rzeczywistości. Alice wstała i niepewnie otrzepała ubranie od pyłu.

Znajdowała się w dużej, słonecznej dolinie górskiej, tak boleśnie znajomej, wywołującej takie wspomnienia... Wioska również była na swoim miejscu, jednak zupełnie nie przypominała ruin, które widziała już dwukrotnie. To miejsce tętniło życiem. Budynki były idealnie ułożone w prostokąty, ulicami tłoczyli się ludzie i jeździły bryczki, ciągnięte przez lśniące, piękne konie. ,,Otoczenie wygląda, jak w jakimś starym filmie" - pomyślała Alice. - ,,Mimo to prezentuje się prześlicznie".

Splamieni krwią 1: Tu jestem, człowieczku  | Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz