ROZDZIAŁ 8 - ,,Oddaj mi moją bransoletkę"

3K 141 5
                                    

- Wow - to było jedyne słowo, które Alice mogła w tej chwili wydusić.

Głowa pękała jej z nadmiaru informacji. To, czego się dowiedziała, nie brzmiało nawet jak wyjęte ze snu. Sny Alice nie przekraczały pewnej granicy, którą słowa Elijah właśnie przekroczyły. Cała opowieść mężczyzny wydawała się pochodzić z jakiegoś filmu lub książki. Nastolatka uszczypnęła się mocno w ramię, jednak ból, który natychmiast poczuła, utwierdził ją w przekonaniu, że obecna sytuacja nie jest żadną fikcją. 

Właśnie dowiedziała się, że na tym spokojnym świecie żyją wampiry, czarownice i ludzie przemieniający się co pełnię w wilki - wilkołaki. Wampiry był bardzo szybkie, wytrzymałe i potrafiły zmusić ludzi do robienia tego, czego chcą. Elijah nazwał to perswazją. Dodatkowo, miały wyostrzone zmysły i były nieśmiertelne. Aby przeżyć, musiały żywić się krwią ludzką. Jakby tego było mało, poznani przez nią bracia byli...

-...Pierwotnymi?

- Tak. Pierwszymi wampirami na świecie - cierpliwie wyjaśnił Elijah. - Jesteśmy potężniejszą wersją tych ,,zwykłych''. Możemy używać perswazji także na innych wampirach, jesteśmy silniejsi, wytrzymalsi i niczym nie da się nas zabić.

- Jak to: niczym? - wymamrotała Alice, nie potrafiąc wyobrazić sobie sytuacji, w której ktoś mógłby żyć w nieskończoność, nie mogąc umrzeć w spokoju.

Elijah zaśmiał się.

- Normalnego wampira uśmierca jedynie kołek wbity serce, oderwana głowa lub wyrwane serce. Jednak ciała pierwotnych są, tak jak wspominałem, ogromnie wytrzymałe i nie da się ich zranić w sposób zagrażający życiu. Jedynym sposobem, by nas zabić, było wbicie nam w serce kołka z białego dębu...

- Czyli jednak jest sposób - bąknęła cicho nastolatka.

-...Który na szczęście, lub niestety, nie występuje już na naszej planecie. Mój brat o to zadbał.

,,Jasne'' - pomyślała Alice. - ,,Pewnie nie był w stanie żyć ze świadomością, że ktoś mógłby go pokonać''. Znała tego dupka tak krótko, a miała wrażenie, że przejrzała jego pokrętną osobowość na wylot. ,,Pewnie to dlatego, że ciągle, nie wiadomo dlaczego, o nim myślę. Jestem żałosna.'' - prychnęła w myślach.

Jednak zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, do pokoju wszedł Klaus. Oczy mężczyzny z powrotem były w ich naturalnej barwie - niebieskiej, chociaż z jego ust wciąż nie zniknęła krew.

- To ciekawe, że rozmawiacie sobie o zabijaniu mnie. Niestety, smutna rzeczywistość wygląda tak, że mamy wiele do zrobienia i czas na takie pogawędki jest ograniczony... Ale skoro doszliście do takich błahych tematów, to najważniejsze zostało już powiedziane. To dobrze - powiedział, mierząc Elijah badawczym, lekko paranoicznym spojrzeniem.

Jego brat westchnął z politowaniem.

- Znudziła ci się ludzka zabaweczka? - prychnął.

- Elijah, nie udawaj takiego grzecznego. Morderstwa z zimną krwią nauczyłem się od ciebie.

Alice miała już po dziurki w nosie tych przekomarzanek. ,,One to dopiero jest stratą czasu" - zakpiła w myślach, wspominając niedawne słowa Klausa. Szybko postanowiła, że musi przerwać bezsensowną rozmowę braci. To prawda, wciąż się ich bała, ale jej pewność siebie gwałtownie wzrosła w momencie, w którym blondyn powiedział, że jej potrzebuje. ,,Gdyby chciał, dawno by mnie zabił" - pocieszała się w myślach.

- Podobno coś ode mnie chcieliście? - wtrąciła się, rzucając braciom spojrzenie pełne udawanego zainteresowania.

Klaus momentalnie odwrócił się w jej stronę.

Splamieni krwią 1: Tu jestem, człowieczku  | Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz