Rozdział 11

136 6 0
                                    

Przez resztę drogi się do siebie nie odzywaliśmy, co mnie męczyło. Dopiero na miejscu Nate otworzył mi drzwi i zaprowadził do pokoju. Myśląc, że sobie wyjdzie skierowałam się do łóżka i nakryłam kołdrą. Chciałam się już kłaść, lecz brunet stał bez ruchu. 

-Czy ty kłamałaś?- zapytał odwracając się przodem do mnie. 

-Nie, a ty?- spytałam, gdy szedł w moją stronę. Usiadł na mnie, a nadgarstki trzymał nad głową. 

-Ja nigdy nie kłamię.- odpowiedział, po czym wpił się w moje usta. Niestety pocałunek nie trwał długo, gdyż Nate nagle oprzytomniał i odsunął się ode mnie jak poparzony. Wstał i szybko wybiegł z pokoju zostawiając mnie w szoku. O co mu chodzi? Dlaczego to zrobił? Nie rozumiem go totalnie.  

Nate

Kurwa, jestem pojebany. Ona zawrócił mi w głowie, ale tak nie może być. Nie mogę być pizdą bo mi nie wypada. Pierwszy raz od 5 lat pocałowałem dziewczynę tak od serca. Nigdy tego nie robię odkąd jej nie ma... Wkurwiony wsiadam w porsche i zapierdalam do mojego ulubionego miejsca. Gdy już jestem na miejscu widzę neonowy napis "Heaven". Dawno tu nie byłem, a to był ogromny błąd. Wpędzam do środka i podchodzę do recepcji.

-Jest Jessica?- pytam podkurwiony, co brunetka od razu zauważa.

-Numer 3.- odzywa się szybko, po czym prawie biegnę do wskazanego pokoju. Tam czeka już na mnie blondynka ubrana w cienką koronkową bieliznę i oblizuje specjalnie usta. Podchodzę do niej i łapię za gardło sprowadzając ją na kolana. Jessica wiedząc co robić rozpięła mój rozporek, zdjęła majtki i chwyciła moją męskość w dłonie. Powoli poruszała nim i ssała, co od razu mi nie pasowało. Wziąłem mocno jej głowę i głęboko zanużyłem w niej kutasa. Ona wiedząc już co robić brała go dławiąc się. Miałem już dość patyczkowania się, więc przewróciłem ją na bok i wszedłem ostro w jej kobiecość. 

-Ach.- jęczała z rozkoszy, gdy zacząłem przyspieszać.- Nie przestawaj!- krzyknęła, co mnie napędziło. W pewnym momencie coś we mnie pękło i wyszedłem z niej. Założyłem bokserki, a następnie spodnie. Wyjąłem z portfela 300$ i położyłem je na blacie.- To już koniec?- spytała zdziwiona. Nawet się nie obróciłem, lecz wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Wszystko się we mnie gotowało. Czułem, że jak zaraz czegoś nie rozjebie, to oszaleje. Postanowiłem wsiąść do samochodu i ruszyłem pędem pod mój własny klub bokserski. 

-Nate, co cię tu...

-Dawaj mi kogoś na sparing.- powiedziałem ze złością.

-Derek jest w szatni.- odparła speszona recepcjonistka, a ja poszedłem do pomieszczenia. 

I kolejny rozdział. Jak myślicie czy coś z tego będzie?

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz