Rozdział 34

66 4 0
                                    

-Sydney, w końcu wstałaś.- powiedział, a ja podeszłam bliżej niego.

-Co ty tu robisz?- spytałam zszokowana.

-Przyjechałam jakoś tydzień temu. Dowiedziałem się od kolegi, że idziesz na imprezę, więc postanowiłem cię przypilnować.

-Przez ten cały czas nie dawałeś znaku życia i nagle tak o sobie przyjeżdżasz!?- uniosłam się.

-Wiesz, że chciałem, ale nie mogłem.- odpowiedział broniąc się.

-Nie mogłeś nawet zadzwonić?! Wykonać jeden pierdolony telefon!? Ty wiesz jak ja się martwiłam!? Wmawiałam sobie, że cię nie kocham, ale to nic nie dawało!- wykrzykiwałam, gdy łzy spływały po mojej twarzy, a Nate podszedł do mnie i siłą przytulił. 

-Przepraszam...- wyszeptał.- Nie mogłem mieć z tobą kontaktu, bo musiałem załatwić sprawy z Samanthą.- tłumaczył się.

-Czy ona ci coś zrobiła?- zapytałam ścierając łzy.

-Nie, pół roku temu zginęła. Popełniła samobójstwo, bo miała dosyć tej całej sytuacji. 

-Dlaczego wcześniej się ze mną nie skontaktowałeś?

-Myślałem, że o mnie zapomniałaś, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie widzieć na oczy. 

-Nate, przez ten cały czas za tobą tęskniłam. Starałam się zapomnieć, ale nie mogłam. Nie potrafiłam nawet uprawiać z nikim innym seksu.- wyżaliłam sie.

-Ja też.- przytaknął.- Odkąd ciebie nie było tylko piłem, ale nie potrafiłem zbliżyć się do innej dziewczyny.- dodał.- Kocham cię.- wyznał nagle.

-Ja ciebie też.- powiedziałam, po czym brązowooki wpił się w moje usta i zachłannie zaczął mnie całować. Podniósł mnie i położył na blacie nie przerywając walki naszych języków. Oddaliliśmy się od siebie i głośno dyszeliśmy. 

-Stęskniłem się za tym.- rzucił nagle przyklejony do mnie.

-Ja za tobą bardziej.- uśmiechnęłam się pierwszy raz od dłuższego czasu.- Obiecaj, że już mnie nie zostawisz.

-Nigdy cię nie zostawię, nie potrafię.- powiedział.

-Więc zamieszkasz ze mną?- zapytałam.

-Na razie tak.- odparł.

-Co to znaczy na razie?

-Wiesz, zawsze chciałem mieszkać w domku z ogrodem.- zaśmiał się.- I zamierzam to spełnić.

***

-Sydney, wróciłam.- usłyszałam z salonu, gdzie siedziałam przytulona do Nate'a oglądając film. Od razu wstałam i rzuciłam się na przyjaciółkę.- Co się stało?- zapytała zdziwiona, kiedy nagle zza ściany wyłowił się Nate.

-Caroline, to Nate.- powiedziałam, a brunetka zrozumiała moją radość.

-O hej, jestem Caroline.- przedstawiła się chłopakowi.- Wiesz właśnie dzisiaj chciałam mówić, że zabieram ostatnie rzeczy i się wyprowadzam.- dodała.

-To dobrze się składa, bo Nate się do mnie wprowadza.- rzuciłam, a Caroline, aż tryskała z radości.

-To chodź pomóż mi się spakować i przy okazji pogadamy.

-Oj, to wy sobie plotkujcie, a ja pójdę do sklepu po zakupy.- na te słowa głośno się zaśmiałyśmy.

 Pakowałyśmy ostatnie rzeczy Caroline plotkując o tym, co się stało. Przyjaciółka wiedziała, że jestem bardzo szczęśliwa i w końcu powróciłam do dawnego stanu.

-Nie wiesz nawet jak się cieszę. Myślałam, że zostawię cię samą w tym wielkim apartamencie.

-Uwierz, że ja bardziej.

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz