Rozdział 28

65 4 0
                                    

Po przetańczeniu czterech piosenek pociągnęłam blondyna do baru. Poprosiłam barmana o 10 kieliszków.

-Pojebało cię?!- spytał retorycznie David.

-No co? Po pięć. Jak nie chcesz to ja mogę wypić.- zaproponowałam.

-Nie, nie.- odparł zmieszany. Już po chwili duszkiem wypiliśmy wszystkie kieliszki. 

-Muszę iść do toalety.- powiedziałam już lekko wstawiona.

-Pójść z tobą?- zaproponował.

-Poradzę sobie.- prychnęłam po czym skierowałam się w stronę świecących neonów. Weszłam do łazienki i nagle poczułam, że ktoś łapię mnie za gardło, przez co ledwo łapię oddech.

-W końcu cię mam księżniczko.- powiedział głos, który kojarzę, po czym zemdlałam.

***

Ocknęłam się przykuta do kaloryfera w tych samych ubraniach, co byłam w klubie. Było mi zimno i bałam się niemiłosiernie. 

-O nasza księżniczka się obudziła.- odezwał się łysy mężczyzna. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był to człowiek, który negocjował z chłopakami w biurowcu.- Tak to ja.- dodał jakby czytał w moich myślach. 

-C-co ja tu robię?- zapytałam cała się trzęsąc.

-Jeszcze nie zrozumiałaś?- zakpił siadając obok mnie.

-Wiecie gdzie jest Nate?- zapytałam pełna nadziei, na co mężczyźni wybuchli śmiechem.

-Dziewczynko, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, że my właśnie cię porwaliśmy.

-Jak to!? Wypuśćcie mnie!- wrzasnęłam czując łzy przypływające do moich oczu.

-Mała dziewczynka się nagle zmartwiła.- zaśmiał się jeden z nich.

-Proszę! Zostawcie mnie!- krzyczałam błagalnie.

-Zamknij się.- powiedział łysy, po czym kopnął mnie w brzuch. Jęknęłam tylko i skuliłam się bardziej.- Grzeczna dziewczynka.- zakpił i usiadł na krześle.- A więc... powiesz nam coś o interesach chłopaków?- zapytał, a ja spojrzałam na niego błagalnie.

-Ja n-nic nie wiem o żadnych interesach.- odezwałam się ledwie wypowiadając jakiekolwiek słowa.

-Będziesz dalej kłamać!?- warknął drugi łapiąc mnie mocno za gardło, aż prawie straciłam oddech.

-Ja naprawdę nic nie wiem.- zaczęłam bardziej płakać.

-Dobra mała suko, wrócimy później.- rzucił, po czym wyszli zamykając drzwi na klucz.

          Nate:

-Jak mogłeś jej kurwa nie dopilnować!?- wrzasnąłem rozbijając wazon o ścianę.

-Stary, skąd miał wiedzieć, że ją uprowadzą?

-Przecież mówiłem, że miałeś ją pilnować debilu!- warknąłem biorąc blondyna za koszulkę i przybijając go do ściany.

-Zgrywasz takiego poważnego, a sam ją zostawiłeś.- odezwał się David.- Myślisz, że dlaczego poszedłem z nią do klubu? Bo przez ciebie się dołowała. Płakała całe noce i wyglądała jak trup. Chciałem, żeby chociaż trochę się lepiej poczuła.

-Przepraszam....- rzuciłem zdołowany.- To moja wina, że teraz cierpi. Nie powinniśmy byli w ogóle jej porywać, ale teraz zrobię wszystko, żeby nią stamtąd uratować.

-Co masz na myśli?- spytał Jacob.

-Sprawdźmy Johna i Jacka.

-Przecież oni nam doradzili.

-Nie podobają mi się, a ich rady nam się nie przydały.

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz