Rozdział 20

87 4 0
                                    

-Dlaczego chciałam się spotkać?- spytała retorycznie uśmiechając się zadziornie.- Po pierwsze mam do ciebie małą sprawę, ale chyba nie jest na miejscu.- zaczęła spoglądając na mnie.

-Przejdź do rzeczy.- odezwał się zniecierpliwiony brunet zaciskając mocniej dłoń na moim udzie.

-Chciałam żebyś udawał mojego partnera.- wypaliła, na co Nate cały się spiął. Sama płonęłam w środku, lecz starałam się tego nie pokazywać.

-Nie ma takiej możliwości.

-Ze względu na nią?- prychnęła spoglądając na mnie.- Niedawno jeszcze mówiłeś, że jestem najlepsza w łóżku, a teraz co?

-To było dawno temu, a jeśli chcesz poruszać temat naszego związku, to mogę w tym momencie wyjść.- wysyczał zdenerwowany.

-Takie to dla ciebie niekomfortowe?

-Spierdalaj.- fuknął wstając i chwytając mnie brutalnie za ramię.- Wychodzimy.- odezwał się do mnie, na co wstałam z miejsca.

-Jeszcze znajdę twoją kruszynkę.- uśmiechnęła się szyderczo w moją stronę, a brązowooki odprowadził mnie do samochodu trzaskając drzwiami.

-Nate, co to miało być?- zapytałam, gdy ten ruszył z prędkością światła.

-Na prawdę to nie jest temat na teraz.

-A na kiedy? Może, gdy się już tobie znudzę?

-Sydney.- odparł gwałtownie hamując.- Nie znudzisz mi się, ale proszę nie poruszajmy jej tematu. Jak przypuszczałem chce się zemścić na mnie, więc jak najszybciej musimy stąd wyjechać.

-Gdzie wyjechać!?- niemal wrzasnęłam.

-Do Nowego Jorku.

-Czyli teraz będziemy uciekać?

-Nie! Po prostu tu teraz będzie dla ciebie niebezpiecznie, a w Nowym Jorku nic ci nie grozi. Poza tym taki był nasz cel, na początku Los Angeles, później Nowy Jork.

-Boje się.- wyszeptałam, na co brunet wtulił się we mnie i położył swoją głowę na moją.

-Nie masz czego.- szepnął, po czym pocałował czubek mojej głowy.

                                                                             ***

Kiedy dojechaliśmy do hotelu chłopacy stali już spakowani i gotowi przed nim. Nate podszedł do nich zostawiając mnie w samochodzie, a po chwili wrócił i ruszyliśmy na lotnisko.

-Gdzie będziemy nocować?- zapytał blondyn, gdy prawie zasypiałam. 

-Wynająłem już nam apartament w Hiltonie.

-No dobra, a co z biznesami?

-To, co miało być. Robimy wszystko według planu.

-W takim razie dlaczego tak szybko się przemieszczamy?

-Boje się, że Samantha może zagrozić Sydney. Ona jest do wszystkiego zdolna.

-No tak, przecież pamiętam jak mnie wysłała na drugi koniec Hiszpanii.

-Sydney, chcesz spać?- spytał brązowooki patrząc w moją stronę.

-T-tak.- ziewnęłam zmęczona, po czym ułożyłam się na fotelu i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

 Przebudziłam się już w samolocie okryta kocem oraz przytulona do bruneta. Ledwie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Wyglądał cudownie jak zawsze, a do tego widziałam w jego oczach tą troskę, którą cały czas okazuje. W tym momencie poczułam, że go kocham.

Zostawcie coś po sobie ;) Buziaki<3

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz