Rozdział 17

91 6 0
                                    

Obudziłam się ubrana w komplet z poprzedniego dnia. Najwidoczniej zasnęłam w objęciach Nata'a i kompletnie o tym zapomniałam. Nie robiąc hałasu wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic oraz umyłam twarz. Następnie poszłam do walizki, z której wyjęłam biały kombinezon z Chanel, a do tego szpilki z czółeczkami z tego samego domu mody. Wylałam na siebie flakonik swoich ulubionych perfum, gdy poczułam, że owijają mnie męskie dłonie.

-Już wstałeś?- zapytałam odwracając się do niego, po czym brunet mnie pocałował.

-Jest już dziewiąta, więc musiałem wstać.- odpowiedział trzymając ręce na mojej talii.

-Ależ z ciebie biznesmen.- zażartowałam, na co zaczął mnie łaskotać.- Ej no przestań.- wydarłam się, gdy rzucił mnie na łóżko. Nagle przestał i zaczął błądzić po moim ciele dając przyjemne uczucie. Powoli zjeżdżał pocałunkami na dół, przez co czułam skowronki w okolicach mojej kobiecości. Patrzył prosto na mnie i jechał dalej w dół zatrzymując się przy pasie.

-Chyba jeszcze nie czas.- powiedział wstając.- Ale wiedz, że mam na ciebie wielką ochotę.- dodał, przez co odruchowo spojrzałam w dół i ujrzałam ogromną erekcję. 

-Dzięki, że to szanujesz.- odparłam zawstydzona.

-Kocham cię.- rzucił przelotnie mnie całując.

-Ja ciebie też.- oddałam pocałunek i zawisłam na jego szyi.

-Poczekasz, aż się ubiorę i pójdziemy na śniadanie?- zapytał patrząc w moje oczy.

-Dobrze.- odparłam, po czym puściłam bruneta i sama rozłożyłam się na łóżku przy okazji spoglądając na widok, który był cudowny. Znajdowaliśmy się na trzydziestym piętrze wieżowca, co dawało nam wspaniały widok na całe miasto. Zafascynowana podeszłam i przyglądałam się mu niedowierzając, że tak szybko zmieniło się moje życie. Jednocześnie tęsknie za Caroline, moją rodziną i innymi, lecz także uwielbiam tą teraźniejszą spontaniczność i intensywność.

-O czym myślisz?- z osłupienia wyrwał mnie kojący głos. Odwróciłam się i wpiłam wzrok w piwne tęczówki.

-O tym jak bardzo zmieniło się moje życie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 

-Żałujesz?

-Nie, po prostu tęsknie za Caroline i rodziną. Tak naprawdę tylko oni tam byli dla mnie ważni, lecz teraz pojawiłeś się też ty.

-Jestem dla ciebie ważny?

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

-Ty dla mnie też i wiem, że to ciężkie, ale damy sobie radę.- wtulił się we mnie i pocałował w czubek głowy.- Idziemy na to śniadanie, bo z tego co wiem David i Jacob za nami czekają.- zaśmiał się, po czym oboje wyszliśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi.

-Ile można czekać?- zbulwersował się czarnowłosy, gdy wybuchnęliśmy śmiechem. 

-Tyle, ile trzeba.

-Dobra lepiej chodźmy bo zaraz umrę z głodu.- burknął blondyn, po czym poszliśmy do restauracji, która znajdowała się na dole. Zjadłam tam jajecznicę z kurkami oraz szczypiorkiem, a do tego wypiłam kawę. 

Zostawcie coś po sobie plsss ;))

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz