Rozdział 26

66 3 0
                                    

Wyjechaliśmy z budynku czerwonym ferrari, a David i Jacob czekali już na miejscu. Weszliśmy do jednego z najwyższych wieżowców na samą górę. W środku już czekali na nas biznesmeni ubrani w czarne garnitury.

-Dzień dobry.- powiedział jeden z nich.- Usiądźcie.- oznajmił, a my zrobiliśmy to, co on kazał.

-A więc to jest twoja kobieta?- spytał jeden z nich.

-Tak, od wczoraj jesteśmy razem.- odparł dumnie brunet, na co chłopcy zrobili dziwne miny.

-Radziłbym ci jej chronić.- oznajmił łysy.

-Niby dlaczego?- zapytał brązowooki przyciągając mnie do siebie.

-Dostaliśmy już jedno zlecenie, by ją zabić. Oczywiście odmówiliśmy, bo nie mamy z wami sporów.

-Od kogo?- spytał napięty.

-Twojej byłej.-odpowiedział beznamiętnie.- Podobno szuka po wszystkich.- dodał.

-Jak ją tylko kurwa zobaczę!- zdenerwował się Nate.

-Radziłbym ci ją gdzieś ukryć, bo Samantha nie odpuści. Za długo ją znam.

-Rozkurwie ją.- brunet wstał, a wraz z nim Jacob oraz David.

-Mordo uspokój się.- odezwał się czarnowłosy.

-David.- zwrócił się do chłopaka.- Zawieź ją do Hiszpanii i pilnuj jak oka w głowie, a ja muszę to załatwić.- powiedział, na co gwałtownie wstałam.

-Nigdzie nie jadę!- zaprzeczyłam.

-Ty się nie wypowiadaj.- odparł beznamiętnie.- David zabierz ją.- zwrócił się do blondyna, a ten zabrał mnie siłą. Wyrywałam się i krzyczałam lecz to było na nic.

                                                       *******

 Byliśmy już w samolocie, a ja beznamiętnie wpatrywałam się w okno. Ubrana byłam w szary dres z Victorii Secret. 

-Sydney, wszystko będzie dobrze.- zapewniał mnie blondyn siedzący obok. Udawałam jednak obojętną i dalej wpatrywałam się w okno. David nie odezwał się już przez całą podróż.

  W domu byliśmy około północy, a ja zmęczona po podróży od razu poszłam do pokoju. W krótce dołączył do mnie blondyn odkładając walizki do garderoby.

-Pani Maria je rozpakuje jutro, a dzisiaj widzę, że jesteś zmęczona, więc daje ci spokój.- po tych słowach chłopak wyszedł zostawiając mnie samą. Wtedy pierwszy raz z oczu poleciały mi łzy. Nie okazuje słabości i tego co czuje, więc wolałam pobyć w samotności. Poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Nie wytrzymałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Ryczałam zsuwając się po zimnych kafelkach. Stłumiłam krzyk czując ból w klatce piersiowej. Byłam bezsilna, więc opadłam nie mając nawet siły płakać. Dlaczego on mnie zostawił? To dla niego nic nie znaczyło? Ja dla niego nic nie znaczę? W głowie miałam tysiąc myśli, o których zastanawiałam się patrząc w nieruchomo w jeden punkt. W końcu zrozumiałam, że ja go kocham, a on..... nie wiem. 

Jak tam zdalne?

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz