Rozdział 30

61 4 0
                                    

-Nate, co ty pieprzysz?- zapytałam podnosząc się i opierając o ramę łóżka.

-Sydney nie podnoś się.- odezwał się.

-Nie możesz mnie zostawić. Bez ciebie czuje się jak trup. David może ci to potwierdzić.

-Sydney, ale przy mnie grozi ci niebezpieczeństwo.

-Właśnie bez ciebie grozi mi niebezpieczeństwo.

-Oni prawie cię zabili. Ja nie mogę tego sobie wybaczyć rozumiesz?

-Rozumiem, ale ja ciebie kocham.

-Ja też i to bardzo.

-Więc proszę nie zostawiaj mnie.

-Nie zostawię.

***

Przez następne dni leżałam w łóżku i czułam się bezsilna. Dostawałam leki, a lekarz codziennie mnie odwiedzał. W końcu po prawie dwóch tygodniach poczułam się lepiej, przez co mogłam wstać z łóżka i się ogarnąć.

-Jak się czuje moja dziewczyna?- spytał mnie brunet kładąc dłonie na mojej talii.

-A wiesz, że dobrze.- odparłam.

-W takim razie dzisiaj mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział.- Zabieram cię do Paryża.

-Naprawdę ?

-Tak. Tylko ty i ja.

-O której wyjeżdżamy?- zapytałam tuszując rzęsy.

-O 13, czyli za dwie godziny.

-To jak ja mam się spakować?

-Ja ciebie spakowałem.- odpowiedział.- Jak będziesz gotowa, to zejdź na dół na śniadanie.

-No dobrze.- rzuciłam, po czym poszłam do garderoby. Ubrałam się w czarne mom jeansy, biały top na ramiączkach i tego samego koloru Air Force 1. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie jajecznica. Razem z chłopakami zjadłam posiłek, po czym wyjechaliśmy na lotnisko.

 Podróż minęła nam szybko. Zanim się obejrzeliśmy byliśmy na miejscu. Czarnym SUV-em jechaliśmy do hotelu mijając piękne okolice Paryża. Byłam już śpiąca, gdyż dochodziła druga w nocy, ale olśniła mnie wieża Eiflla.

-Jejku moim marzeniem było ją zobaczyć.- odezwałam się, gdy brunet otulił mnie ramieniem.

-A jutro idziemy tam na kolacje.- powiedział brązowooki.

-Żartujesz, prawda?- rzuciłam przeszczęśliwa.

-Nie żartuje.

-Dziękuje, naprawdę.

-Wszystko dla ciebie mała.

 Następnego dnia poszliśmy do kawiarni, gdzie zjedliśmy śniadanie. Ja postawiłam na croissanta z kremem orzechowym, a Nate z białą czekoladą. Nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu.

-Halo?- odezwał się brunet.- Tak.. tak.- dodał po chwili.- Za ile?- spytał lekko zdenerwowany.- No dobrze.- odparł i zakończył rozmowę.

-Kto to był?- zapytałam zagryzając rogala.

-Kumpel chce się spotkać, mówi, że ma sprawę.- odpowiedział brązowooki.

-Teraz?- spytałam.

-Zjemy śniadanie i jedziemy.- odparł, po czym powróciliśmy do posiłku. Zaraz po nim poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w nieznane mi miejsce. 

 Zatrzymaliśmy się pod jakąś skromną kamienicą. Budynek był biały i ogólnie wyglądał przyjemnie. Weszliśmy do środka przez zakręcane schody, a tam czekał na nas niski blondyn.

-O Nate, dobrze, że jesteś.- powiedział dziwiąc się moją osobą.

-Stary, gadaj co się dzieje.

-No bo...

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz