Rozdział 2

6.1K 137 3
                                    

Michele napewno dobiła wiadomość o tym, że zestrzelono samolot, którym miałam lecieć. Całe szczęście, że Jessica zadzwoniła za nim wsiadłam do samolotu i kazała pod żadnym pozorem tam nie wchodziła. Zastanawiałam się czy w momencie kiedy wspomniałam o Sasza, Miki postanowi go znaleść i zabić. Napewno ta decyzja doprowadzi do wojny gangów.

Nie mogę się doczekać aż Michele zadzwoni, że leci abym mogła po niego pojechać. Byłam już u notariusza aby wpisać Mikiego jak właściciela mojego mieszkania i auta. Nie chciało mi się latać do notariusza. Jedna wizyta mi wystarczy. Sprzedażą zajmie się Michele a ja będę leżeć i pachnieć.

-Sara-Marek pstryknął mi palcami przed oczami

-Tak?

-Pięć minut temu postawiłem przed tobą kanapki a ty nie tknęłaś ani jednej

-Wybacz. Zamyśliłam się-odrzekłam biorąc kanapkę z szynką i ogórkiem do ręki-Jak Michele przyleci pójdę z nim na zakupy

-Kupci jakieś fajerwerki na sylwka

-Dobrze, kupimy

Wzięłam telefon do ręki

Do Michele
Za ile wylatujecie?

Tak bardzo chciałam się do niego już przytulić. Minęły trzy dni odkąd widziałam go ostatni a tęsknie jakbym nie widziała go co najmniej pół roku.

Od Michele
Właśnie miałem pisać. Za półtorej godziny ląduje

Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do pokoju. Zrzuciłam z siebie piżame, którą noszę pół dnia i ubrałam na siebie szary sweter, czarne spodnie oraz kozaki do kolana, w tym samym kolorze. Ubrałam również czarną kurtkę z białym kożuchem bo w Polsce jest minus dziesięć stopni. Wyszłam z pokoju i poszukałam Marka aby dał mi samochód.

-Michele przyleciał?-zapytała Jessica siedząc na kolanach Marka

-Jeszcze nie ale za niedługo będzie. Pojedziemy z Mikim na zakupy. Kupić coś?

-Właśnie zrobiliśmy z Markiem listę. Trzymaj

Wzięłam kartkę

-Mogę kluczyki do auta?

-Leżą na szafce w przedpokoju

-Dziękuję

Wzięłam kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam do srebnego opla i pojechałam na lotnisko. Mam nadzieję, że Michele nie będzie narzekał na ten samochód. Przywykł do luksusów, wielkiego domu, kilkunastu samochodów w garażu i setki a może tysiące lub więcej zer na koncie. Ale mam nadzieję, że to ja jestem ważniejsza niż to wszystko co wymieniłam.

Zatrzymałam samochód za parkingu i wysiadłam obierając się o maskę. Najpierw zobaczyłam Emilię i Carlo a później Michele. Miał na sobie ciemne spodnie, czarne trapery i czarną kurkę z kożuchem. Wyglądał zabójczo. Podszedł do mnie i obiął w talii. Delikatnie przyciągnął do siebie i pocałował.

-Hej, wystarczy. Ja też chcę się z nią przywitać-odezwała się Emi

-No właśnie. Ja nie mogę przywitać się z bratową?-Zapytał Carlo

-Kolejka obowiązuje-mruknął Michele i wrócił do pieszczenia językiem mojego podniebienia

Gdy wreszcie się ode mnie oderwał i odsunął się ode mnie, Emilia się rzuciła mi na szyję

-Nigdy więcej mi tego nie rób, rozumiemy się?

-Oczywiście, przyjaciółko

Carlo również mnie przytulił.

-Udusicie mnie-szepnełam

-Wybacz-Carlo odsunął się ode mnie

-Marek prosił abyśmy zrobili zakupy. Dacie radę? Czy jesteście zmęczeni

-Oni napewno-uśmiechnął się Michele

Carlo klepnął Mikiego w ramię. Nie musiałam się pytać czym się zmęczyli. Malinka na szyji Carlo oraz Emili wszystko zdradzała.

-A ty?-zwróciłam się do męża

-Ja nie.

-Pojedziemy z Carlo do mojego mieszkania. Jutro przyjdziemy do Marka-uśmiechnęła się Emi

-Dobra. To my z Michele pójdziemy na zakupy

Carlo i Emi wzieli taksówkę. Michele wyciągnął rękę

-Kluczyki

Podałam mu kluczyki i usiadłam na miejscu pasażera nie czakając aż Miki otworzy mi drzwi. Nie jestem ksiażniczką aby mi usługiwać.

-To gdzie jedziemy?-zapytał zapinając pas

-Pokieruje cię

Gangster z Sycylii 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz