Rozdział 55

4.1K 123 7
                                    

Perspektywa Sary

Kolacja była bardzo pyszna. Kaczka była wyborna. Z Michele jest dobry kucharz. Przy okazji łóżeczka dzieci stoją w kajucie, w której będę spać z narzeczonym i mam nadzieję, że szybko zmieni się na męża.

-Na suknie chcesz pieniądze czy weźmiesz własne?-Zapytał jeżdżąc mi palcem po ramieniu

-Jeszcze nie wiem. Zastanowię się. Umówisz mnie do Paoli po suknie?

-Oczywiście, jeżeli masz taką proźbe

-Dziękuję. A kiedy spełnisz obietnice?

-Jaką? Dużo rzeczy ci obiecałem

-O dzieciach?

-Tą gdy mówiłem, że będziemy mieć więcej niż trzy?

-Tak

-Jak Colton i Wiktoria podrosną. Musisz się zregenerować po ostatniej ciąży a minęły dopiero cztery miesiące

-Jak byś nazwał drugiego syna?

-Tym razem wybiorę imię dla córki. Aisha. Dla syna sama wybierz

-Może Aleksandro?

-Jeżeli ci się podoba

-A tobie?

-Bardzo

-To dobrze. Co mamy w planach na jutro?

-Nie wiem. Jesteśmy na jachcie. Nie ma tutaj zbyt wiele do roboty

-Racja

-Ale mam pociesze cię. Nie wziąłem laptopa a kontrahentom odrazu powiedziałem, że narazie będą prowadzić interesy z Carlo. Ale jeżeli zadzwonią z firmy będę musiał odebrać

-W tym przypadku nie będę zła

-Kocham cię

-Ja ciebie również

Wtuliłam się mocniej w ciało swojego narzeczonego.

-Śpiąca?

-Troszkę

-To śpij-przykrył nas kołdrą

Zamknełam oczy. Nie wiem po jakim czasie zasnęłam. W nocy nie słyszałam dzieci a na jachcie spało mi się przyjemnie. Rano obudziłam się wyspana jak nigdy do tej pory. Michele leżał obok mnie i rozmawiał z kimś przez telefon, oczywiście po włosku. Gdy zobaczył, że nie śpię złożył pocałunek na moich ustach nie przerywając rozmowy. Podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki. Weszłam pod prysznic i umyłam ciało. Wytarłam ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia a Miki dalej rozmawiał przez telefon.

-Jadły?-zapytałam kiwając głową na dzieci

Michele kiwnął głową na tak. Udałam się do kuchni by coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapki z szynką i serem. Przełożyłam je na talerz i usiadłam do stołu. Ciekawe z kim on tam rozmawia. Mam nadzieję, że to nie któryś z kontrahentów. Niby mówił, że wszystkim ma się zająć Carlo. A może to z firmy dzwonią? Albo z jakąś panienką rozmawia. Wziął mnie na jacht, oświadczył się a teraz ma mnie gdzieś. Czy nie mógł im powiedzieć, że wyjeżdża na kilka dni i aby przez ten czas nie dzwonili?

Włożyłam talerz do zlewu i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Spojrzałam na zegar, była pora karmienia. Zrobiłam im kaszki na talerzyk i udałam się do kajuty aby nakarmić moje szkraby. Michele dalej rozmawiał przez telefon tylko tym razem podłączył sobie słuchawki i coś tam przeglądał. Nawet na mnie nie spojrzał.

Colton skończył jako pierwszy chociaż muszę przyznać, że karmienie dwoma rękami dwójkę dzieci jest trudne. Gdy Wiktoria skończyła jeść uspałam dzieci

-Miki?

Spojrzał na mnie i przyłożył sobie palca do ust dając mi znać, że mam być cicho. Nudziło mi się więc poszłam na górę jachtu trochę się poopalać.

-Przepraszam, nigdzie nie mogę znaleźć Pana Morrone a chciałbym wiedzieć gdzie mam płynąć-odezwał się sternik

-Nie wiem gdzie. Rozmawia teraz z kimś więc i tak ci nie powie

-Nie wygląda pani na specjalnie szczęśliwą

-A Pan by był gdyby pańska żona, dziewczyna albo narzeczona wzięła pan na rejs i zamiast poświęcić Panu czas rozwawiała przez telefon z języku nie znanym?

-Raczej nie

-No właśnie. Niech Pan zarzuci kotwice a potem zapyta pan Michele gdzie ma płynąć

Udałam się na dziób jachtu i patrzyłam na morze. Po chwili poczół ręce oplatające moją talię

-Przepraszam, jeżeli poczółaś się urażona

-Z kim rozmawiałeś?

-Menadżer z firmy dzwonił, korzystny przetarg i nie wie czy brać w nim udział

-Mógłbyś sobie wolne wziąść i poświęcić czas tylko mi i dzieciom

-Przepraszam, ale mówiłem Ci wczoraj, że muszę odebrać jak zadzwonią

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Wybaczcie, że tak późno ale przez święta nie miałam czasu aby napisać rozdział

Gangster z Sycylii 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz