Rozdział 46

4.5K 126 18
                                    

Rano obudziłam się wcześniej niż Michele. A to się jeszcze nie zdarzyło. Na szyji miał dwie malinki tak samo jak ja. Różnica była taka, że ja miałam jeszcze dwie na piersiach a Miki tylko na szyji. Przekrecił się na obok odkrywając swoje wysportowane, nagie ciało. Przyjemny widok, bardzo przyjemny. Zastanawiałam się czy nie iść do łazienki i nie wziąść prysznica. Tylko co by powiedział. Chociaż Michele czasem też może obudzić się bez kobiety obok siebie.

Zdecydowałam się jednak na ten prysznic. Udałam się do łazienki. Odkręciłam wodę i weszłam pod strumień. Krople przyjemnie spływały po moim ciele. Po chwili poczółam usta na swojej szyji.

-Dawno się obudziłaś?

-Przed chwilą-Odwróciłam się w jego stronę

-Nie mogłaś zaczekać aż się obudzę?-zbliżył swoje usta do moich i pocałował przypierając do ściany

-A ty czekałeś aż ja się obudzę?-zapytałam słodko

-Racja nie czekałem. Obiecuje, że to się zmieni

-A niby jak? Zamontujesz mi kamery w domu i będzie się podniósł dopiero gdy ja się obudzę?-zapytałam z ironią-zero prywatności we własnym mieszkaniu

-A tak, wybacz. Zapomniałem, że chcesz wracać do Polski-odparł i wyszedł spod prysznica

Teraz mam wyrzuty sumienia, że tak go potraktowałam. Mogłam to powiedzieć jakoś delikatniej. Bardziej delikatnie. Chociaż nie wiem czy to coś by dało.

Perspektywa Michele

Skłamałbym gdybym nie powiedział, że słowa Sary mnie zabolały. Myślałem, że się namyśli i jednak zostanie i mi wybaczy. Ale to chyba jest nie możliwe. Przegiąłem z planem ochrony Sary. Za bardzo przegiąłem.

Wyszłem z łazienki i ubrałem na siebie wczorajsze ubranie. Usiadłem na łóżku czekając aż Sara wyjdzie z łazienki.

-Miki przepraszam. Powinnam to powiedzieć trochę delikatniej-odezwała się zamykając drzwi od łazienki

-Nie przejmuj się

Podniosłem się z łóżka i otwierając drzwi przepuściłem ją. Nie było po niej widać aby faktycznie żałowała słów wypowiedzianych pod prysznicem. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na parter. Otworzyłem drzwi od samochodu jednak Sara nie wsiadła. To też mnie zabolało. Nie ufa mi

-Wrócę sama-uśmiechnęła się smutno i chciała odejść jednak przyciągnąłem ją do siebie

Może faktycznie jej smutno, że powiedziała, to co powiedziała

-Sara, skarbie. Nie gniewam się.

-Przecież widzę, że jesteś zły

-Smutny, ale nie zły. Proszę, wsiądź. Nie zrobię nic bez twojej zgody. Nie zatrzymam cię siłą na Sycylii, nie będę kąbinował jak ściągnąć cię tu spowrotem.

Sara w końcu zdecydowała się wsiąść. Zamknąłem za nią drzwi i obszedłem samochód aby usiąść za kierownicą.

-Jak twoja rękę?

-Dobrze, czasem trochę boli-odpaliłem silnik

-Bierzesz jakieś leki?

-Ja i leki? Przecież mnie znasz. Jedyne co akceptuje to antybiotyk i inne leki na choroby ale przeciwbólowych nie biorę

-Racja. Twardziele nie biorą przeciwbólowych

-Jakbym słyszał ojca

Zawsze powtarzał, że prawdziwy mężczyzna nie bierze leków przeciwbólowych bo skoro bierze to nie jest wystarczająco silny

-Dobry mieliście kontakt?

-W miarę możliwości. Tata... Był trudny w takich kontaktach

-Otwartość masz po matce?

-Tak mi się wydaje

-Faforyzował któregoś z was? Carlo albo ciebie?

-Nie. Zawsze traktował nas na równi. Sądzisz tak bo to ja jestem szefem a nie Carlo?

-Przeszło mi to przez myśl

-To Carlo nie zgodził się ją przejąć dlatego ja przejąłem

Chociaż tyle, że rozmawiamy ze sobą na spokojnie. Może jednak uda mi się ją odzyskać. Fajnie by było.

Gangster z Sycylii 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz