Rozdział 26

4.3K 117 25
                                    

Rano obudziłam się o dziewiątej. To wcześniej niż na Sycylii. Myślałam, że będę dłużej spać biorąc pod uwagę wczorajszą rozmowę z Jessicą. Zastanawiałam się czy Marek wie, że tu jestem i co zaszło między mną a Michele. Już na samo jego wspomnienie chciało mi się płakać. W końcu oddałam mu wszystko, swoje serce, ciało nawet miał władze nade mną a on tak mnie potraktował. A po mimo to ja go dalej kocham. I chce walczyć o niego.

Wyciągnęłam z walizki jakieś ubrania nawet nie patrząc jakie. Ubrałam się i spojrzałam w lustro. Nie prezentowałam się źle więc nie musiałam się przebierać.

Miałam zarezerwowany już bilet na Sycylię, na godzinę szesnastą. Więc nie musiałam się spieszyć. Na spokojnie udałam się do kuchni.

-Jess mówiła o tym co się stało. Przykro mi-odezwał się Marek

-Wracam dzisiaj na Sycylię. Muszę z nim porozmawiać

-Jasne ale jakby co to pamiętaj, że możesz tu mieszkać

-Dziękuję-przytuliłam się do niego

-Chociaż na twoim miejscu strzeliłbym go w pysk

-Ale ja go kocham

-Mam nadzieję, że on ciebie też bo inaczej mu nogi z dupy powyrywam

Chciałabym to zobaczyć.

Resztę dnia minęła mi na rozmowie z Jessicą i Markiem

-Nie będę zabierać swojej walizki, pewnie jeszcze tu wrócę

-Jakby co to wyślemy Ci albo przywieziemy

-Dziękuję

-Zawiozę cię-Zaoferowała Jess

Kilka godzin później siedziałam w taksówce, która miała mnie zawieść do męża

Wysiadłam z niej i udałam się do gabinetu. Może się otrząsnął po tym jak mnie nie było całą noc. Zapukałam aby mu przypadkiem nie przeszkadzać

-Proszę

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka

-O proszę. Jaśnie księżniczka wreszcie postanowiła opuścić sypialnie

On cały czas myślał, że jestem w sypialni.

-Chciałam porozmawiać

-Myślisz, że mam aż tyle czasu?

-Znowu coś brałeś? Nigdy taki dla mnie nie byłeś

-Na serio myślisz, że chodzi o narkotyki? Mam cię dosyć. Oddaj mi obrączkę i pierścionek, załatwię nam unieważnienie ślubu takie, że później będziesz mogła znowu ślubować przed Bogiem.

-Nie skreślaj nas tak szybko, proszę

-Jak będziesz rodzić to zadzwoń. Przyjadę po dzieci

-Nie proszę cię. Nie zabieraj mi ich

-Powiedziałem coś. W czerwcu przyjadę po dzieci. I przestań ryczeć, nie działa to na mnie. Skoro nie chcesz być sama weź sobie koty. Colton i Wiktoria będą wychowywać się ze mną. Ale nie martw się, możesz wpadać je odwiedzić ale wcześniej zadzwoń

-Kocham cię. Nie chcę cię stracić. Proszę cię, porozmawiajmy ze sobą

-Jak się spakujesz daj znać. Pożyczę Ci mój samolot. Z pracy zwalniać się nie musisz. Alimentów na dzieci płacić również nie musisz

-Miki

-Nie jestem Miki tylko Michele!-uderzył pieścią w stół

Zciągnęłam z palca obrączkę i pierścionek i położyłam je na biórku. W oczach Michele nie widziałam, żadnych emocji, nawet nie zauważyłam aby brał. Z łzami w oczach wyszłam z gabinetu

-Sara? Co się stało?-Zapytał Carlo, który wyrósł nagle przede mną

-Mój związek z Michele nie istnieje. Chce załatwić unieważnienie ślubu i zabrać mi dzieci

-Żartujesz?

-Nie. Wracam do Polski. Tutaj nie mam czego szukać.

-Zostań. To też jest mój domu, nie poddawaj się tak szybko

-Nie dam rady. Wybacz i szczęścia z Emi. Chociaż ty nie pozwól jej odejść

-Nie pozwolę. Możesz być tego pewna.

-Miło było cię poznać. Jak kupię sobie znowu mieszkanie to wpadnijcie z Emi czasem

-Oczywiście. Obiecuje. Chociaż wolałbym byś została

Delikatnie uniósłam końciki ust i opuściłam dom państwa Morrone. Znowu zmiany, znowu zostałam odkracona przez kogoś kogo kocham. Najpierw Robert, rodzice, Kuba a teraz Michele, który jeszcze chce mi zabrać dzieci.

Moje życie to jedna wielka porażka. Może powinnam je zakończyć? Może gdy Michele faktycznie zabierze mi dzieci to się zabije. Przynajmniej nie będę więc cierpieć. Nikt więcej mnie nie zrani.

Gangster z Sycylii 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz