Wypadek

2.1K 58 12
                                    

Idę z koleżanką po korytarzu szkolnym i rozmawiamy. Jesteśmy już lekko spóźnione na pierwszą lekcje, ale się tym nie przejmujemy. Dzisiaj mamy sprawdzian z podstaw przedsiębiorczości i omawiamy to co umiemy. Właśnie wchodzimy po schodach na drugie piętro. Nagle jak znikąd pojawiła się moja nauczycielka języka angielskiego. Zaskoczona nie zdążyłam uskoczyć w bok, więc wpadła na mnie gwałtownie. Polecieliśmy do tyłu, a ja poczułam ogromny ból w nadgarsku. Leżałam na podłodze, a Pani Nikola na mnie. Podniosła się na rękach i spojrzała mi w oczy z przerażeniem.
- Jejku przepraszam cię. Bardzo się spieszyłam i nie zauważyłam, że idziesz - tłumaczyła szybko
- To moja wina nie zdążyłam odskoczyć
- Nie nie. To ja wpadłam na ciebie bez ostrzeżenia - podniosła się
- Zdarza się - usiadłam i wzruszyłam ramionami
- Nic ci nie jest? - spytała troskliwie
- Przeżyje - uśmiechnęłam się
- Czyli jednak coś ci uszkodziłam? - spojrzała na mnie badawczo
- Do wesela się zagoi - machnęłam drugą ręką
- Może wezwę pogotowie albo chociaż pielęgniarkę?
- Nie ma takiej potrzeby. Niech pani już idzie załatwiać swoje sprawy
- No dobrze, ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać - wstała na równe nogi
- Jasne - podniosłam się z pomocą przyjaciółki
- Ale cię zaszczyt kopnął. Twoja miłość na ciebie wpadła - zaśmiała się
- Ciszej, bo jeszcze usłyszy
- To dobrze, niech wie
- Nie. Na pewno jest hetero i mnie wyśmieje
- Nie możesz tego wiedzieć
- Dobra chodźmy, bo opierdol będzie większy
- Okey
Weszłyśmy z powrotem na schody i udaliśmy się na ostatnie piętro. Nasza klasa już wchodziła do sali, więc podbiegliśmy by nie zamknięto nam drzwi. Na nasze szczęście nauczyciel tego przedmiotu zawsze się spóźnia do dziesięciu minut. Także jesteśmy uratowane dzięki temu.

Siedziałam na kolejnej lekcji, a mój nadgarstek coraz bardziej mnie rwał. Miałam wrażenie, że zaraz mi eksploduje.
Schowałam rękę pod ławkę, podwinęłam delikatnie rękaw i zerknęłam na zgięcie dłoni. Całość była już fioletowa oraz lekko opuchnięta.
- Kurwa mać nie jest dobrze - pomyślałam
- Ania co ty tam robisz? - spytał nauczyciel
- Nic - odpowiedziałam szybko spuszczając rękaw
- Skup się na lekcji
- Dobrze
Tylko, że nie potrafię się skupić, bo mnie napierdala. Zacisnęłam zęby i się skrzywiłam z bólu. Przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. Uśmiechnęłam się do niej lekko, a ta położyła dłoń na mojej zdrowej. Zacisnęła palce na moich okazując mi przy tym wsparcie. Mały czyn, a daje ulgę oraz ciepło. Zawsze mogłam na niej polegać i jest mi jak siostra.
Następny mamy angielski, a później pp i sprawdzian. Do końca tej lekcji zostało jakieś dwadzieścia minut. Chyba stąd wyjdę, bo zaraz się poryczę z bólu. I tak nie dam rady się skupić na teście, a złych ocen z tego nie mam, więc może sobie odpuścić. Nie znoszę tego przedmiotu i w końcu mam okazję, żeby na tą lekcje nie iść. Przyjdę na poprawę i napisze lepiej niż bym miała pisać dzisiaj na pałe.
Zabrałam dłoń spod palców Zuzki na co cicho westchnęła. Zaczęłam pakować swoje przybory do torby co nie obyło się bez reakcji nauczyciela.
- A pani dokądś się wybiera?
- Tak - odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi
- Do końca lekcji jeszcze ponad osiemnaście minut. Proszę się wypakować
- Ale ja stąd wychodzę - powiedziałam wstając z krzesła
- Będzie miała pani nie obecność
- Mhm - minęłam go i opuściłam klasę
To zastraszanie jego jest genialne. Nie może dać mi nie obecności skoro byłam prawie na całej lekcji. Klasa potwierdzi, a ja z byle przyczyny nie wyszłam stąd. Musiałam po prostu wyjść ze szkoły, bo już dłużej nie wytrzymuje. Mój nadgarstek jest cały fioletowy i bardzo pulsuje bólem.
Na dodatek nie mam ochoty na konfrontację z nauczycielką angielskiego. Wiadomo, że uwielbiam się w nią wpatrywać, ale nie w takiej sytuacji. Cóż raz czasem muszę sobie odpuścić, a nadrobię w inny sposób...
Na pewno by mnie zaciągnęła do szpitala, a tego nie chcę. Wolę sama sobie poradzić z dolegliwością. Po za tym nie chce wykorzystać mojego chyba złamania do zbliżenia się do mojego feblika. To może i słodkie, ale nie lubię litości nade mną.
Opuściłam teren placówki i skierowałam się do sklepu. Muszę kupić sobie coś z zamrażalki by zmniejszyć opuchliznę. Szłam w stronę zielonego sklepu i próbowałam przeanalizować wypadek z rana. Nie szłyśmy z Zuzą przecież po całych schodach, więc miejsce było obok mnie. Nauczycielka mogła przebiec koło nas, więc czemu tak nie zrobiła? Mam wrażenie, że to lekko celowe, ale czemu takim kosztem?
Rozmyślania przerwałam wchodząc do sklepu. Od razu skierowałam się do zamrażalki by zdobyć coś mrożonego. Grzebiąc głównie w lodach dopadłam mały worek z kostkami lodu. Wyjęłam produkt, zamknęłam zamrażalnik i ustawiłam się w krótkiej kolejce. Na szczęście przede mną stały jedynie dwie osoby. Klienci zostali szybko obsłużeni, bo mieli po dwa/trzy produkty. Podeszłam do lady i położyłam na niej woreczek.
- Dzień dobry - przywitał mnie kasjer naliczając produkt
- Dzień dobry - burknęłam
- Uu ktoś tu ma zły dzień - skomentował
- Jak widać. Ile się należy?
- Sześć pięćdziesiąt
Zapłaciłam, zabrałam lód i wyszłam z żabki. Przyłożyłam worek kostek lodu do nadgarstka. Momentalnie poczułam ulgę gdy zimno rozeszło się po zgięciu dłoni. Wypuściłam ciężkie powietrze z ust i ruszyłam w drogę.
Wróciłam szybko do domu, bo muszę zażyć tabletki przeciwbólowe. Całe szczęście, że nie mam daleko. Schowałam kostki lodu do zamrażalnika by mieć je jeszcze na później. Właśnie miałam podejść do apteczki gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Zdziwiona poszłam otworzyć, bo nikogo się nie spodziewałam. Może to przyjaciółka przyszła by zobaczyć czy mi nieco lepiej. Choć urywanie z lekcji są jej obce. Jednak cuda się zdarzają na tym świecie. Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową.
Odkluczyłam drzwi po czym je uchyliłam. U progu dostrzegłam moją nauczycielkę. Anglistka ciepło się uśmiechała, a ja roztworzyłam szerzej drzwi.
- Co pani tu robi?
- Przyszłam zapytać jak się czujesz. Przestraszyłam się gdy Zuzia powiedziała, że poszłaś do domu
- Zatłukę ją - powiedziałam pod nosem
- Spokojnie. To ja nalegałam by podała mi twój adres
- Mhm. Czuję się ok. Może już pani wracać na lekcje
- Gdybyś czuła się dobrze to byś nie opuściła zajęć. Tym bardziej, że masz je dzisiaj ze mną, a wiem jak bardzo lubisz mój przedmiot
- Zrobiłam sobie wagary - wzruszyłam ramionami
- Oj nie kłam mi tu. Widzę, że coś jest nie tak
- Ale pani natarczywa - przewróciłam oczami
- Bo się martwię o ciebie
- Martwi się pani o to czy będzie trzeba płacić za moje leczenie, ale spokojnie poradzę sobie bez
- Nie o to chodzi. Po prostu mi głupio, że przeze mnie cierpisz
- Daje radę. Coś jeszcze pani chce?
- Tak. Chcę ci pomóc
- Eh jak już pani musi to zapraszam - wpuściłam ją
Kobieta weszła do środka, a ja zamknęłam za nią. Stwierdziłam, że jak już tak bardzo chce to ją wykorzystam. Usiadła na moim łóżku, a ja do niej podeszłam.
- Proszę mnie złapać za dłoń
- Dobrze, ale po co? - chwyciła mój prawy nadgarstek
- Nie ta dłoń - pokręciłam głową
- Oj. Wybacz - zmieniła dłoń
- Pani trzyma ją bardzo mocno
- Okey. Staram się - zacisnęła palce na mojej dłoni
Gwałtownie szarpnęłam ręką by nastawić bolącą część. Zrobiłam to tak mocno, że podniosłam na moment nauczycielkę co mnie rozbawiło. Niestety moja radość trwała krótko i zamieniła się w łzy. Tak mnie zaczęło boleć, że strumyki przezroczystej cieczy zaczęły spływać po moich policzkach samowolnie.
- O jejku. Nie płacz - skomentowała wstając
- To nic, zaraz przejdzie - uśmiechnęłam się
- Nie pasują ci łzy - położyła dłonie na moich policzkach
- Słucham?
- Piękniej ci w uśmiechu - wręcz wyszeptała
Nie wiedziałam co powiedzieć, bo miałam wrażenie, że majacze z bólu. Poczułam jak jej kciuki chodzą po mojej skórze by wytrzeć moje łzy. Jej dłonie były takie gładkie i delikatne. Czułam jakby dotykało mnie coś bardzo miękkiego. Zszokowana nie potrafiłam się odsunąć i jedynie patrzyłam na jej wargi. Chciałabym widzieć jej oczy, ale niestety jest wyższa. Nagle zauważyłam jak jej usta zbliżają się do moich. Uchyliłam mimowolnie swoje wargi i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam jej ciepłe oraz miękkie usta. Musnęła delikatnie moje wargi, a potem mnie pocałowała. Odsunęła się nieznacznie i spojrzała w moje oczy.
Nie chcąc, żeby doszło do czegoś więcej odeszłam. Nie spojrzałam na jej reakcję tylko po prostu poszłam po tabletki przeciwbólowe. Słyszałam jak bardzo cicho wzdycha. Wyjęłam z szafki blister ibupromu sprint i wycisnęłam dwie kapsułki. Zacisnęłam dłoń, odłożyłam resztę leków i poszłam do kuchni. Nalałam sobie zimnej wody z kranu do kubka. Zażyłam tabletki popijając je wodą. Mając nadzieję, że nauczycielka wyszła wróciłam do pokoju. Choć oczywiście chciałabym by tutaj została, ale nie teraz gdy jestem poszkodowana. Niestety Nikola siedziała na kanapie i bawiła się swoimi palcami. Wzruszając ramionami, przeszłam koło niej i wróciłam do szafeczki z lekami. Wyciągnęłam z niej bandaż oraz maść przeciwbólową i przeciwzapalną.
- Pomóc ci?
- Nie. Może już pani iść
- Pójdę jeśli zgodzisz się pójść ze mną na kawę z ciastkiem
- Zaproszenie na randkę? - zapytałam nieco ciszej
- Jeśli chcesz
Ze zdziwienia wypadła mi maść z dłoni. Czy ja śnie? A może mam jakieś majaki? To nie jest prawda i nie dzieję się to naprawdę. Ona powiedziała co innego albo w ogóle jej tu nie ma. Pokręciłam głową, aby się ogarnąć z takich myśli. Schyliłam się po już odkręconą maść i wycisnęłam trochę na palce. Odłożyłam tubkę po czym zaczęłam delikatnie oraz ostrożnie wsmarowywać preparat na skórę. Wzięłam bandaż i zaczęłam go nie zgrabnie zawijać wokół nadgarska.
- Daj pomogę ci - złapała moją rękę z bandażem w dłoni
- Nie trzeba. Poradzę sobie. Pani już musi iść
- Nigdzie mi się nie spieszy
- A co z naszą lekcją? Przecież właśnie trwa - spojrzałam na nią pytająco
- Powiedziałam, że się źle czuję i macie zastępstwo
- Aha, ale potrzebuję się położyć - odpowiedziałam zabierając rękę z jej uścisku
- Zaraz to zrobisz tylko zawiniemy twoją rękę - chwyciła bandaż
- Co pani się tak upiera? To jest wręcz nachalne
- Nie mów do mnie na pani poza terenem szkoły, bo czuję się staro. Po za tym chciałabym o ciebie zadbać jako, że zrobiłam ci krzywdę
- Nie jesteśmy na ty. Ja sobie poradzę bez pani pomocy
- Zawsze możemy to zmienić - zabrała mi bandaż
Westchnęłam, a ona zachichotała i zaczęła owijać mój nadgarstek. Czułam się jakby była moją matką, a nie nauczycielką angielskiego. Muszę się jej pozbyć jak najszybciej nim dojdzie do czegoś. Nie chcę by się do mnie zbliżała w takiej sytuacji. Ona teraz uważa się za winną i chce odkupić swoje grzechy. Założę się, że gdyby nie to, to by nawet na mnie nie spojrzała w taki sposób.
Nie chcę tego wykorzystać, bo wiem, że ona sama się zgubiła w tym. Nie chcę jej teraz mieszać w głowie. Przez ból nie potrafię zebrać myśli i mogę odpierdolić coś głupiego. Tabletki jeszcze nie zaczęły działać już nie wspominając o ledwo nałożonej maści.
- Gotowe - powiedziała uradowana
- Dziękuję. A teraz na prawdę chcę się położyć spać, więc proszę, aby pani wyszła - poprosiłam słabym głosem
- No dobrze, ale jutro po szkole widzimy się na kawie w restauracji
- Mhm - wymruczałam
- Trzymaj się. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń - pocałowała mnie w czoło i wcisnęła w moją dłoń karteczkę
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko
Kobieta wyszła, a ja za nią zamknęłam drzwi. Zmęczona tym całym bólem i dziwną sytuacją położyłam się na łóżku. Przyglądałam się wizytówce Nikoli i myślałam czy to sen, a może serio rzeczywistość. Chciałabym znać prawdę, ale byłam tak wyczerpana tym bólem, że zaraz usnęłam. Nawet nie umyłam dłoni po śmierdzącej maści tak senna się stałam.

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz