RAVEN:
Moje oczy powiększyły się.
-To ON mnie uratował?-Wykrztusiłam.
-Tak.-Anders skinęła głową.
-Nie nakręcaj się.-Mruknął z drugiego końca pomieszczenia, Jaime, nawet nie odchodząc od konsoli.-Zrobił to pewnie tylko dlatego że gdyby coś Ci się stało, nie miałby kogo obserwować.-Powiedział z przekąsem.
-Jaime!-Upomniał go dowódca.
-No co? Takie są fakty.-Burknął i wrócił do rozgrywki z Bestią.
Namyśliłam się.
Nie obchodzą mnie powody. Ocalił mi życie i powinnam mu podziękować.
Odwróciłam się i wyszłam z salonu, kierując się pod pokój nastolatka.
Gdy znalazłam się pod drzwiami usłyszałam odgłosy walki. Domyśliłam się że chłopak trenuje. Przez ten cały czas, jaki tu był zdążyłam zauważyć że lubi doskonalić swoje umiejętności bitewne. W końcu walka jest jego "mocą". Innej nie ma, a miecz pewnie traktuje jak przedłużenie swojego ciała.
Zapukałam i odsunęłam się kawałek.
Po kilku sekundach w progu stanął Wayne. Zdawał się zdziwić na mój widok. W końcu nigdy nie przyszłam do jego pokoju.
-Co Ty tu robisz?-Spytał mało uprzejmie, ale zdążyłam się już przyzwyczaić.
-Chciałam Ci podziękować...-Zaczęłam, a Robin uniósł brew.-Wtedy, z Adonisem. Uratowałeś mnie.
-Ty również ocaliłaś mi życie.-Wzruszył ramionami.-Jesteśmy kwita.
Moją twarz, mimowolnie oblał rumieniec. Zamaskowany też wydawał się lekko czerwienić.
-To... na razie...-Wyszeptałam i odwróciłam się, by odejść.
-'Iilaa alan (Na razie)...-Wyrwało mu się, a ja przystanęłam.
-Hal tatahadath alearabia (Mówisz po arabsku)?-Zapytałam, a jego oczy powiększyły się.
-A Ty?
-Znam wiele języków.-Odparłam.
Damian przyjrzał mi się, nic nie mówiąc.
-Pójdę już.-Pożegnałam się.
CZYTASZ
|DAMIRAE| Rachel Roth-Ostatnia nadzieja
RomanceMa jeden cel - ocalić ziemię przed własnym ojcem. Jest jeden problem. Ostatnia nadzieja Ziemi, Liga Sprawiedliwości, nie wierzy w jej dobre intencje. Czy uda jej się samej pokonać ojca? A może ten, który ma jej pilnować nie okaże się zwykłym dupkiem...