DAMIAN:
Wpatrywałem się, lekko mówiąc, wkurwiony, w szybę, siedząc na fotelu pasażera.
-Mógłbym chociaż prowadzić...-Burknąłem.-Po co mi taka przyzwoitka jak Ty, Grayson?
-Bo Bruce dobrze wie że przy pierwszej okazji zjechałbyś z trasy.
-Sugerujesz że nie umiem prowadzić?!-Zerwałem się i wrzasnąłem.
-Sugeruję że zwiałbyś.-Powiedział spokojnie akrobata.
-Chyba Ty.-Zmrużyłem oczy.-Ja nie uciekam! Zawsze mierzę się z wyzwaniem!
-Więc zmierz się i z tym.
-To przez Ciebie mnie tu wysłał! Gdybyś wtedy nie polazł za tą dziewczyną...
Nightwing westchnął ciężko.
-Trzeba jej było pomóc. Bohaterzy głównie to robią. Nie tylko walczą, Al Ghul'u.
Moje oczy, za maską, powiększyły się. Rzadko mnie tak nazywał, a to że to zrobił świadczy o tym że NAPRAWDĘ uważa że potrzebowała pomocy.
-Pewnie jest jakimś szpiegiem albo zbiegłym przestępcą.-Mruknąłem.
-Albo zwykłym dzieciakiem, jak Ty, który potrzebuje rodziny.
Zamknąłem się na to.
Serio nie chcę jechać do Tytanów. Nie znoszę współpracy. Drużyna to obciążenie. A teraz jeszcze muszę doglądać jakiejś dziewczyny, która nie mówi nikomu nic o sobie i, zapewne, jest zagrożeniem.
Na horyzoncie pojawiła się Wieża, a po chwili byliśmy tuż pod nią.
-Postaraj się nikogo nie zabić.-Odparł Dick.
Mruknąłem coś w odpowiedzi, chwyciłem torbę podróżną i wysiadłem z auta.
Przed Titans Tower stał istny komitet powitalny.
Kory, którą znam, bo w końcu umawia się z moim, pożal się Boże, bratem i reszta, których nie znałem osobiście, ale sporo o nich czytałem. Była też jedna osoba, której nigdy nie widziałem. To musiała być Raven.
CZYTASZ
|DAMIRAE| Rachel Roth-Ostatnia nadzieja
RomanceMa jeden cel - ocalić ziemię przed własnym ojcem. Jest jeden problem. Ostatnia nadzieja Ziemi, Liga Sprawiedliwości, nie wierzy w jej dobre intencje. Czy uda jej się samej pokonać ojca? A może ten, który ma jej pilnować nie okaże się zwykłym dupkiem...