DAMIAN:
Przez ostatni czas coraz częściej przyłapałem się na tym że podziwiam styl walki Rachel, której twarzy wciąż nie zobaczyłem.
Ukrywa swoją twarz, jakby miała do ukrycia swoją tożsamość co ostatecznie przynosi mi na myśl że rzeczywiście może być zbiegłym przestępcą. W dodatku bije się najlepiej z drużyny, nie licząc mnie, rzecz jasna.
-Dlaczego tak się na mnie gapisz?-Usłyszałem nad sobą głos. JEJ głos.
Wróciłem do rzeczywistości i wstałem, by nie być niżej od niej. Jakbym był niższy to czułbym się dziwniej.
Słabiej.
Poprawiło mnie moje ego.
Zamknij się.
Mimo że Roth była o rok starsza, ja jednak byłem wyższy o jakieś dziesięć centymetrów. Dodawało mi to więcej pewności siebie.
-Mam Cię obserwować. Więc patrzę.-Odparłem.
-Niepotrzebnie mi nie ufacie. Jestem po waszej stronie.-Mruknęła spod kaptura.
-To dlaczego ciągle zasłaniasz twarz? Masz coś do ukrycia?-Uniosłem brew podejrzliwie.
-Nie Twój interes.-Westchnęła i odwróciła się, by odejść.
-Mój.-Rzuciłem.-Jak całej Ligi.
Nastolatka przystanęła. Nie wiem czy z powodu że się zaniepokoiła czy poczuła dotknięta. To drugie mnie nie obchodzi.
-Nikt nie wie o Tobie nic poza imieniem, wiekiem i tym że dobrze się bijesz. Jak myślisz, jak to wygląda?
-Damianie, odpuść.-Do dyskusji włączyła się Kory.
-Nic o niej nie wiecie! A mimo to przyjęliście ją z otwartymi ramionami!-Oburzyłem się.
-Każdy potrzebuje rodziny.-Wstawił się za Krukiem, Jaime.
-Nie odpuszczę. Będę drążyć i szukać dopóki nie znajdę o Tobie czegokolwiek.-Zmrużyłem oczy i powiedziałem nienawistnie do Raven.
Obróciła głowy, by na mnie zerknąć. Mimo że na twarzy miała komin JESTEM PEWIEN że się uśmiechnęła.
-Świetnie. Więc szukaj.-Zachęciła mnie, a ja od razu ruszyłem do pokoju.
CZYTASZ
|DAMIRAE| Rachel Roth-Ostatnia nadzieja
RomansaMa jeden cel - ocalić ziemię przed własnym ojcem. Jest jeden problem. Ostatnia nadzieja Ziemi, Liga Sprawiedliwości, nie wierzy w jej dobre intencje. Czy uda jej się samej pokonać ojca? A może ten, który ma jej pilnować nie okaże się zwykłym dupkiem...