DAMIAN:
Kiedy wróciliśmy do Titans Tower wszyscy spali. Chciałem obudzić Anders żeby ją poinformować o sytuacji, ale Rachel chwyciła mnie za nadgarstek. Spojrzałem na nią zaskoczony.
-Nie ma sensu jej budzić.-Wyszeptała, patrząc na mnie intensywnie.
Ona chce coś ukryć..?
Wpatrywała się we mnie swoimi ametystowymi oczami. Gdy je widziałem... Wstyd się przyznać...
Zmiękłem.
-Dobra.-Poddałem się.
Dziewczyna puściła mój przegub. Ruszyliśmy do skrzydła medycznego. Roth usiadła na kozetce, a ja zdezynfekowałem ręce i założyłem rękawiczki.
-Pokaż to.-Poprosiłem.
Tytanka wyciągnęła ranną rękę, a ja chwyciłem ją.
Ona jest taka chuda...
Opatrzyłem i zszyłem głęboką ranę na przedramieniu Kruka.
-Gotowe.-Odłożyłem zakrwawione narzędzia do nerki i ściągnąłem rękawiczki.
-Dziękuję. Ponownie mnie uratowałeś...-Wyczułem że była pod wrażeniem.
-Kogo mamy ratować, jeśli nie jedną z nas?-Zapytałem.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem.
-To nie jest tak że jesteś tu za karę?-Nastolatka uniosła brwi ze zdziwienia.
-Przywykłem do was.-Mruknąłem.
-Nawet do Bestii?-Byłem niemal pewny że, pod kominem, kąciki jej ust uniosły się.
-Wciąż jest irytujący.-Uśmiechnąłem się pod nosem.
Milczeliśmy chwilę i patrzyliśmy na siebie.
-To... Ja już pójdę...-Powiedziała i wstała, a ja poczułem zawód...
Co?
Raven pozbierała się i wyszła z pomieszczenia. Naprawdę długo patrzyłem na drzwi, za którymi zniknęła i myślałem.Świat się wali. Kulka nienawiści się uśmiechnęła! 🤯🤯🤯 I tym akcentem mówię wam cześć! ❤️😹😁❤️
CZYTASZ
|DAMIRAE| Rachel Roth-Ostatnia nadzieja
Roman d'amourMa jeden cel - ocalić ziemię przed własnym ojcem. Jest jeden problem. Ostatnia nadzieja Ziemi, Liga Sprawiedliwości, nie wierzy w jej dobre intencje. Czy uda jej się samej pokonać ojca? A może ten, który ma jej pilnować nie okaże się zwykłym dupkiem...