2. Zakon Feniksa

880 48 18
                                    

Hermiona siedziała przyciśnięta do Rona, z Prorokiem Codziennym zgniecionym w dłoni. Słowa Snape'a dotarły do ​​celu; jak naiwni byli, wyobrażając sobie, że będą wiecznie szczęśliwi! Zaryzykowała spojrzenie na Harry'ego. Był blady, a jego pięści drżały lekko, gdy trzymał je na kolanach.

Skoro ona tak okropnie się czuła, on musiał czuć się gorzej. Od czasu przybycia do czarodziejskiego świata, Harry żył w złowieszczym cieniu zagrożenia ze strony Voldemorta; każdego dnia jego życie wisiało na włosku. A teraz... Nie zasługiwał na to.

O dziwo, jednak udało mu się nie zastrzelić posłańca. W rzeczywistości, jego nowy szacunek dla Snape'a, o czym świadczy zapał, z jakim pracował, by oczyścić jego imię, pozostał. Hermiona próbowała wyobrazić sobie starego Harry'ego proszącego Snape'a o radę, ale nie udało się jej. Ale nowy Harry - ten, który widział wspomnienia Snape'a, który widział w nim najstarszego przyjaciela swojej matki - miał. A sam fakt, że Harry poprosił o radę, wydawał się uspokajać Snape'a, który kazał im usiąść, a teraz patrzył na Harry'ego oceniająco.

- Pierwszą rzeczą do zrobienia - powiedział Snape - jest zebranie różdżki i umieszczenie jej w bezpiecznym miejscu. Musimy też wymyślić, jak zapewnić ci bezpieczeństwo, Potter. Może to wymagać pomocy aurorów, a może będziesz musiał odtworzyć Zakon Feniksa. 

Ledwo ostatnie słowa opuściły jego usta, gdy w pokoju rozległ się jasny błysk światła i ostry trzask. Hermiona natychmiast wyciągnęła różdżkę, którą obecnie nosiła - nieznanego Śmierciożercy. Kiedy błysk zgasł, zdała sobie sprawę, że ona, Harry, Ron i Snape wycelowali broń w Fawkesa, który spokojnie unosił się po pokoju, zmniejszając rozpiętością skrzydeł ciasny już salon na Spinner's End.

Ulga przepłynęła przez nią po piętach adrenaliny. Harry powiedział jej, że Fawkes wrócił, ale widząc go, wyzwala o wiele silniejsze emocje niż sam opis.

Fawkes przechylił się lekko, zwijając czubki skrzydeł, opadł na kolana Snape'a i pozwolił, by coś spadło, zanim gwałtownie obrócił się w ograniczonej przestrzeni. Z trzepotem skrzydeł wylądował na starożytnej antenie telewizyjnej, która ugięła się lekko pod jego ciężarem. Mrugając do siebie, Fawkes złożył skrzydła i zabrał się do porządkowania piór na piersi.

Zamykając własne usta ze słyszalnym trzaskiem, Hermiona zwróciła oczy z powrotem na Snape'a.

Wpatrywał się w przedmiot, który dostarczył mu Fawkes, w oczywistym szoku. Powoli podniósł oczy na Harry'ego.

- Wierzę, że to twoje, Potter - zadrwił nieoczekiwanie, znów w jego głosie pojawiła się cała złośliwość ich długiej znajomości. Wyciągnął wąski pasek drewna, żeby każdy mógł zobaczyć, co to jest.

- Kurwa - zaklął cicho Ron. - Czarna Różdżka. 

- Nie chcę tego! - W głosie Harry'ego była nutka desperacji i odwrócił się od Snape'a w stronę Rona i Hermiony. - Nie chcę tego! - powtórzył nieco wyżej.

- W porządku, stary - zaproponował Ron.

Hermiona wzięła drżący oddech. - To nie zmienia sytuacji, Harry. To po prostu oznacza, że ​​wiemy, że różdżka jest na razie bezpieczna i że nie musimy iść i sami jej zabierać.

Skinął głową, a jego oczy wciąż były rozszerzone z niepokoju.

- Następnym krokiem, - kontynuowała Hermiona, jej umysł pędził do rozważenia możliwości, - jest zdecydować, co zrobić. Szczerze mówiąc, prawdopodobnie lepiej nie mieć przy sobie różdżki. 

- Zatrzymaj to - powiedział nagle Harry, kierując swoje słowa do Snape'a.

Hermiona patrzyła na niego ze zdumieniem.

The Phoenix Trilogy - Ogień Feniksa(3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz