24. Rachunek

564 39 22
                                    

Hermiona stała przed gabinetem Snape'a, nieco zagubiona.

Rusz się, powiedziała sobie. Rusz się .

Nie wiedząc, dokąd zmierza, odwróciła się i poszła. Za pierwszym rogiem wpadła na Tracey.

- Granger! Co tu robisz?

- Cześć, Tracey, - odpowiedziała, ignorując pytanie z taką gracją, na jaką mogła się zdobyć. - Myślałam o obliczeniach muzycznych i nad Czarną Różdżkę. Właśnie miałem iść do biura Vector i pracować nad macierz. Chcesz przyjść?

Dzięki Bogu poruszała się, kiedy Tracey ją znalazła, nie wpatrując się - tęsknie - w drzwi Snape'a.

Tracey spojrzała na zegarek. - Teraz? Zostało mniej niż pół godziny do ciszy nocnej.

- No cóż, Vector pracuje w nieludzkich godzinach. Jeśli nie chcesz, to…

- Nie - przerwała Tracey. - Pójdę, - Dość zdecydowanie położyła książki na biodrze i odwróciła się.

Kiedy szły przez zamek, ciągły strumień Ślizgonów mijał ich i skierował się w przeciwną stronę. Hermiona i Tracey przyciągnęły zaciekawione spojrzenia, a Hermiona poczuła ulgę, że mają towarzystwo. Kiedy dotarły na wyższe piętra, ciąg uczniów się zmienił i byli to głównie Gryfoni i Krukoni, chociaż wyraz ich spojrzeń był zaskakująco podobny.

Vector nie mrugnęła powieką po ich przybyciu. - Kawa? - zapytała, jakby spotkanie było oczekiwane.

- Kto wie? - zastanawiała się Hermiona. Może tak było.

- Myślałam o duszach - odważyła się Hermiona, gdy brikki zaczęły delikatnie dusić się nad płomieniem.

Vector nuciła zachętę, nie podnosząc oczu znad dzbanka do kawy.

- O tym, jak dusza reaguje na wibracje współczującej magii. Rzecz w tym, że ludzie, którzy rzucili zaklęcie, muszą mieć całe dusze - co się zgadza. Matematycznie nie zakodowaliśmy tego, ale ponieważ cała dusza byłaby wyrażona jako iloraz jedności nie wpłynie to na równanie. Ale co z duszą różdżki?

- Czy różdżki mają dusze? - zapytała Tracey. Wydawała się wątpić.

Hermiona wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Z pewnością wydają się mieć zamiary; w Różdżce jest jakaś forma świadomości, która działa, aby uchronić ją przed krzywdą. - Spojrzała na Vector w celu uzyskania opinii.

- Różdżka wybiera wiedźmę - powiedziała powoli i w zamyśleniu Vector. - A właściwie czarodzieja.

Tracey wyjęła własną różdżkę i dłonią położyła ją przed sobą na biurku. - Okej - powiedziała. - Rozumiem, do czego zmierzasz. Z pewnością czuję, że moja różdżka żyje - drewniany kij to to zdecydowanie  nie jest.

- Zgadza się - powiedziała Hermiona, a jej puls przyspieszył z intelektualnym oczekiwaniem. - Podobnie jak wszystkie różdżki. Moja różdżka wydaje się być przedłużeniem mnie, ale kiedy użyłelam różdżki Bellatrix Lestrange, poczułam się źle. Z pewnością różdżka taka jak Czarna, która był używany od wieków przez jednego czarnoksiężnika po drugim, musiała zostać zmieniona, poprzez czynności do których została użyta. Z pewnością „dusza” czarnej różdżki - lub „świadomość”, „wrażliwość”,  jakkolwiek to nazwać - jest pęknięta lub rozerwana, podobnie jak duszę jej władców musiały być.

- A więc matematycznie… - zaczęła Vector, przerywając, gdy jedną ręką szukała kawałka kredy, a drugą przyciągała do siebie czysty panel tablicy.

- Iloraz dla samej różdżki musi być mniejszy niż jeden, ale większy niż zero - powiedziała Tracey, kończąc myśl.

- Dokładnie - powiedziała Hermiona. - A jeśli tak, to odpowiedni rodzaj magii współczującej powinien być w stanie rozerwać różdżkę na strzępy poprzez samą siłę muzycznych i magicznych wibracji. I właśnie to, mamy nadzieję, może się wydarzyć.

The Phoenix Trilogy - Ogień Feniksa(3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz