30. Dwa Kroki Do Przodu

577 38 9
                                    

Hermiona obudziła się z uśmiechem na ustach i wspomnieniem lotu pulsującym przez jej ciało. Kiedy wykonywała poranną rutynę, jej przyjemność i jej tajemnica siedziały na niej jak skóra. Jak Lavender i Parvati mogły tego nie zauważyć? Jak mogły szurać nogami po pokoju z zaczerwienionymi oczami i nie widzieć, że jest inną kobietą? Że mogłaby nurkować po niebie na własnych skrzydłach i chwytać ruchome cele swoimi silnymi pazurami?

Hermiona wpadła na Rona w pokoju wspólnym. Chciała go przytulić i zejść na śniadanie ramię w ramię, ale tego nie zrobiła. Chciała długo gadać o swoim wspaniałym nowym odkryciu, ale nie zrobiła tego. Zamiast tego zeszli na śniadanie w przyzwoitej odległości - jak przyjaciele - a ona starała się nie podskakiwać, śpiewać i krzyczeć z radości.

Wszystko po drodze wydawało się jaśniejsze i piękniejsze.

- Spójrz na kwiaty, Ron! - Miękkie chmury kolorów wypełniły dziedziniec mocnymi perfumami.

- Wydajesz się dziś rano bardzo szczęśliwa - powiedział, odpowiadając na jej entuzjazm z tolerancyjnym spojrzeniem.

Uśmiechnęła się. - Mogłabym zjeść krowę, - powiedziała, kiedy weszli do Wielkiej Sali, - Mam nadzieję, że mają stek.

Hermiona przeszła przez podwójną lekcje mugoloznastwa, zbyt rozproszona wydarzeniami ostatnich dwudziestu czterech godzin, by się właściwie skoncentrować; za każdym razem, gdy myślała o lataniu, miała zawroty głowy. Kiedy lekcja się skończyła, trzymała kciuki, że Vector już się obudziła.

Vector byłA tam - w misternie wyszywanej jedwabnej kurtce do palenia, noszonej na dresowych spodniach. Na jej biurku w wazonie stała gałąź kwiatu wiśni.

- Kawy? Naprawdę nie będę bardzo chciałabym zasnąć przy pracy, więc równie dobrze także mogę się napić.

- Tak poproszę. - Hermiona usiadła na krześle przy biurku Vector i próbowała stłumić swoje podekscytowanie, czekając, aż brikki się zagotuje.

Gdy Vector nalała im obu pk filiżance, otworzyła usta, aby przemówić, ale Vector podniosła jedną rękę. Dopiero gdy skończyła, uśmiechnęła się zachęcająco.

- Masz wiadomości - powiedziała.

- Tak - zgodziła się Hermiona. Jej oczy przeskoczyły w bok do miejsca, w którym wiedziała, że ​​matryca jest ukryta, ale Vector się roześmiała.

- Nie, moja droga, nie przewidziałam tej rozmowy - po prostu wyciągnęłam wnioski z twojego języka ciała. Śmiało powiedz mi, kiedy będę robić sobie kolejną kawę.

- Cóż - powiedziała Hermiona, zastanawiając się, od czego zacząć. - Udało mi się dokonać transformacji: jestem animagiem

- Gratulacje!

- W tej chwili utrzymujemy to w tajemnicy, dla wszystkich z wyjątkiem kilku członków Zakonu. Dopóki Różdżka nie zostanie zniszczona, prawdopodobnie najlepiej będzie mieć jedną lub dwie karty w rękawie.

- Rzeczywiście - powiedziała Vector, kiwając głową, mieszając swoje brikki. - Czy mogę zapytać, jakim zwierzęciem się stałaś?

- Oczywiście, - Hermiona próbowała bezskutecznie stłumić podekscytowany uśmiech. - Gryf. Złoty gryf.

Głowa Vector podniosła się i spojrzała na Hermionę. - Gryphon d'or ? Och, cholera… - Syk jej dzbanka do kawy wymagał pełnej uwagi Vectora przez kilka sekund. Chwyciła brikki z płomienia i wlała kawę do filiżanki.

The Phoenix Trilogy - Ogień Feniksa(3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz